Wiecej radosci i satysfakcji gwarantuja Kosciecha z Zabikiem!
Jesteś w stanie zmierzyć wartość radości przeciętnego kibica toruńskiego w obu przypadkach? Mi wychodzi, że jest taka sama, bo generalnie dla kibiców liczy się wynik zespołu(mniej zaangażowanych zwłaszcza). Dla niektórych cenne są punkty wychowanków(duża grupa na forum) dla innych(często młodzież i dzieci - kibic to kibic) cenniejsze są punkty "gwiazdy" Hansa czy "przyszłej gwiazdy" Holdera.
Do tego niech mi ktos powie, gdzie byl miedzinski i zabik, gdy klub wpadal w dlugi, nie wyplacal pieniedzy, a zawodnicy nie przyjezdzali na mecze, bo nie mieli placone? Ano w Apatorze! Ciagneli wynik i dzieki nim uniknelismy spadku. Gdzie byl wtedy holder z andersenem? tam gdzie byly pieniadze - we wroclawiu. teraz pieniadze sa u nas, to i holder z andersenem pewnie "czuja sie w 100% krzyzakami", a oddanym zawodnikom typu zabik mowimy 'adios jestes za slaby'...
Gwoli ścisłości, w 2006 Holder nie jeździł w Polsce. Drugi raz gwoli ścisłości: Andersen jest z Danii, a Holder i Sullivan są z Australii. "Oddany zawodnik typu: Ząbik" to odważna figura. Nie ośmieliłbym się napisać w ten sposób o gościu, który tak naprawdę w żadnym momencie swojej kariery nie musiał tego oddania udowadniać. Kościecha to w ogóle inny temat. Nie podoba Ci się, że mamy powiedzieć Karolowi "adios". Rozumiem mamy mu zagwarantować miejsce w składzie, bo jest stąd, a to że Holder wyjeździł nam w 2008 mistrza nie nobilituje go w żaden sposób.
Ciekaw jestem co w takim razie sądzisz o takim zawodniku jak Per Jonsson? Nie, nie chodzi mi tu by porównywać do niego Holdera, Sullivana czy tym bardziej Andersena. Ale dla tej całej grupy "fanatyków" promowania wychowanków to jest jednocześnie ikona toruńskiego żużla. A może warto było zostawiać wtedy Sawinę czy Walczaka? "Adios bo jesteś za słaby"? Wiem, że odeszli sami i za lepsze pieniądze(tak mniemam w sumie, ciężko to ustalić), ale sytuacja jaka wtedy była w Apatorze: nadmiar zawodników też bez wpływu nie pozostała.
Przesadzasz Versus, moim zdaniem.
Średnia to nie wszystko. Obecność w drużynie Andersena pomaga także w taki "niewidoczny" sposób - każdy czuje się pewniej, bo ma na kogo liczyć. I to mimo tego, że postawa Hansa była poniżej oczekiwań. To jest firma. A Kościecha? Przeciętny zawodnik z Polski, typowy startowiec: jeden sezon lepszy, drugi gorszy - zależy jak wyceluje ze sprzętem. Na wyjazdach tak naprawdę nie gwarantuje żadnych punktów. I nie piszę tego by Roberta obrazić, ale taka jest prawda. Nikt nie jest w stanie wmówić mi, że Andersen i Kościecha stanowią taką samą/podobną wartość dla drużyny. Choćby Kostek miał nawet i minimalnie lepszą średnią.
Najbardziej trafny wniosek w porównaniu Andersen/Kościecha. Nic dodać, nic ująć.