James wszedł do finału po wygranej z Hanescu 7-6,6-7,6-1. Jestem jego fanem na dobre i na zle od ponad 4 lat, byly rozne chwile, trudne-kiedy denerwowalem sie i zloscilem na niego, i milsze (choc nie tak wiele z drugiej strony) - gdy wygrywal Waszyngton 3 lata temu, pokonal Moye w Indian Wells, czy gral piekne batalie z Hewittem na US Open, ale dzisiejszy dzien jest szczegolny, bo wraca gracz z bardzo dalekiej podrozy. Gracz dojrzalszy, inaczej patrzacy na zycie, mowiacy, ze "mecz tenisowy to nie wszystko, zas cieszy sie glownie z tego ze moze grac i chodzic jak normalny czlowiek". Przeciez jeszcze rok temu gdyby w ostatniej chwili nie odwrocil glowy podczas upadku na sliskim korcie w Rzymie, bylby sparalizowany do konca zycia (skonczylo sie na peknieciu kregu szyjnego). Paradoksalnie wypadek ten sprawil, ze mogl spedzic ostatnie 6 tygodni z ojcem umierajacym na raka zoladka, i wtedy jak mowil czesto siedzieli i wspominali stare czasy, chodzili na pole golfowe, pod koniec choroby ojciec byl tak slaby, ze nie mogl odebrac telefonu... Jego zyczeniem bylo, aby James po pogrzebie gral w turnieju w Newport. James zagral, ale szybko odpadl, zas nastepnego dnia po porazce zarazil sie wirusem Zoster. Przed prawie 5 miesiecy mial sparalizowana polowe twarzy, nie mogl utrzymac rownowagi, mial problem ze wzrokiem, sluchem, przewracal sie na korcie. Wirus Zoster czasem znika po 6-10 miesiacach, czasem pozostawia trwale ubytki...Miał szczescie w nieszczesciu, zaczal trenowac, wrocil do gry, poczatki znow nie byly latwe, ale inne nastawienie, dojrzalosc, upor, determinacja i mysl o ojcu, ktory podarowal mu wszystko co najlepsze, wprowadzil do szkoly tenisowej chyba dodala Jamesowi skrzydel. I dlatego czuje sie z Jamesem tak blisko, tak solidarnie, moze dlatego, ze od 20 miesiecy sam walcze z ciezka choroba i wiem co znaczy bol, cierpienie, ale tez i inne nastawienie do zycia po przejsciach. James, gdy byl dzieckiem chodzil przez 18 godzin na dobe w gorsecie ortopedycznym, mial powazna skolioze, nie zapomnial, ze ciezko bylo mu sie przebijac przez meandry tenisowych ukladow, promowania bialych zawodnikow itd.Dzis zycze mu z calego serca, zeby wygral, bo jak malo komu, to wlasnie jemu nalezy sie ta wiktoria. A New Haven oszaleje, bo to w koncu ich chlopak...