Zdecydowałem się na rejestrację po przeczytaniu tematu,, najpiękniejszy bieg w historii żużla”. Takich biegów a nawet meczów gdzie niemal każdy bieg mógłby się o to miano ubiegać było kiedyś mnóstwo. Niemal w każdym klubie byli zawodnicy, których jazdę i walkę wspomina się na bezdechu, pomimo że występowali na torze zanim większość z nas przyszła na świat. Takich zawodników biegów i meczów niestety jest coraz mniej. I to nie, dlatego że kiedyś kamienie były bardziej twarde i woda bardziej mokra tylko, dlatego że obecnie tory żużlowe nadają się do walki dopiero pod koniec meczu. Proszę zwróćcie uwagę, że w zasadzie każdy z wymienionych przez Was biegów miał miejsce pod koniec zawodów. Dlaczego tak się dzieje nie muszę wam chyba tłumaczyć? I tu rodzi się pytanie czy naprawdę jesteśmy skazani na oglądanie minimum 10 biegów typu peleton żeby przeżyć trochę emocji, dla których przyszliśmy na mecz? Na mecze przychodzi coraz mniej kibiców, ja też coraz rzadziej mam na to ochotę. Np. na inaugurację w Zielonej przyszedł nadkomplet, jak myślicie ile będzie kibiców, jeżeli przegrają np. dwa kolejne a emocje będą trwały do pierwszego wirażu? Mecz, który nie wzbudza żadnych emocji poza tym, jakim zakończy się wynikiem nie zachęca do zapłaty za bilet, bo gazeta lub chwila na stronie PŻ kosztuje o wiele taniej.
Niektórzy z Was są bardzo blisko z zawodnikami i kierownictwem swoich klubów może warto o tym z nimi pogadać?. Może warto stworzyć w tej sprawie wspólny front wszystkich fanów prawdziwego żużla? Proszę o Wasze opinie i propozycje w tej sprawie.
Spragniony emocji kibic żużlowy - Mirfan
Ps. O tym, jakie wyniki osiągają dzięki takim torom nasi żużlowcy za granicą, gdy oprócz szybkości motocykla liczy się umiejętność jazdy i walki każdy może przekonać się sam.