Legia Warszawa ma poważne kłopoty finansowe. Obecne długi warszawskiego klubu wynoszą około 4 mln dolarów i nie widać perspektyw na poprawę tej sytuacji.
Legia wygrała proces z grecką Kavalą, która musi wpłacić na konto warszawskiego klubu 100 tysięcy dolarów (równowartość 400 tysięcy złotych) za transfer Leszka Pisza dokonany kilka lat temu.
Wspomniana kwota pozwoli na uregulowanie najbliższych pensji, ale nie rozwiąże problemów finansowych mistrzów Polski.
Piłkarze już się dowiedzieli, że premii za mistrzostwo kraju - wynoszącej 3 miliony złotych - nie otrzymają co najmniej do świąt Bożego Narodzenia. A być może spłata zadłużenia wobec zawodników zostanie rozłożona na raty lub nawet... w części anulowana. Dotąd nie wypłacono też futbolistom 350 tysięcy złotych premii za wyeliminowanie holenderskiego Utrechtu.
Wydawało się, że ratunkiem dla stołecznego potentata może być wejście na giełdę, ale mimo iż prospekt emisyjny został przygotowany, debiut na parkiecie nie jest możliwy, bo nikt nie przyjmie do elitarnego grona zadłużonej spółki. W tej chwili wyjścia są więc właściwie dwa - Legia może ogłosić upadłość albo sprzedać akcje.
Kontrahentów jest kilku, ale żaden nie ma ochoty na zapłacenie sumy wywoławczej za 80 procent aktywów znajdujących się w posiadaniu Pol-Motu, które zostały wycenione podobno na 8 milionów dolarów.
Więcej szczegółów w "Tempie"
(onet.pl)