Do założenia tematu skłoniła mnie rozmowa z menagerem Rayna Sullivana.
Jeszcze klika lat temu zawodnik zagraniczny przyjeżdżał tuż przed meczem, "robił" punkty. Po meczu szedł do kasy i do domu. Nic go z klubem nie łączyło, nie potrafił nawet wymienić nazwisk "kolegów" z klubu.
Jak jest teraz ?
Przykład właśnie Sullivana który pomaga kolegom z klubu udostępniając im podczas meczu swoje motocykle, potrafiący po biegu podejść do kolegi z zespołu poklepać go po plecach. doradzić itp. Czy też fakt podarowania gogli, kasków czy butów żużlowych dla adeptów Częstochowskiej szkółki. Nie musiał tego robić, nikt tego od niego nie wymagał. Podobnie rzecz się ma z Adamsem czy Hancockiem oni nie przyjeżdżają tylko "zrobić swoje", oni utożsamiaja się z drużyną w której startują i kibicami owej drużyny.
Część z was może powiedzieć że robią to bo jest kasa, ale przecież jest wielu innych stranieri którzy kase dostają, postępują jak wspomniani na wstępie zawodnicy.