To panie nikogo nie obchodzą?!
Może to się zmieni,bo na kort wyszła Szarapowa.Zimno tam chyba,ale mogła znaleść coś ładniejszego.Wyglada,jakby zwędziła ubranko z Ministerstwa Edukacji;).
To panie nikogo nie obchodzą?!
Może to się zmieni,bo na kort wyszła Szarapowa.Zimno tam chyba,ale mogła znaleść coś ładniejszego.Wyglada,jakby zwędziła ubranko z Ministerstwa Edukacji;).
Wspomnę o rekordzie prędkości serwisu, który pobiła dzisiaj Venus - 206 km/h. Fakt ten wywołał u niej takie podniecenie, że potem przegrała 5 gemów z rzędu. Szykuje się hit 3 rundy - Williams-Janković.
Może jeszcze parę słów o sposobach radzenia sobie organizatorów z warunkami atmosferycznymi. Czy naprawdę przy tak ogromnym budżecie, prestiżu imprezy itp. ciężko pomyśleć o bardziej efektywnych sposobach na pozbycie się wody z płachty zakrywającej kort, niż latanie grupki ludzi z mopami? Czy kilka urządzeń, które by wypompowały kałużę wody z kortu w kilka minut, to aż taki problem? Chociaż pamiętam US Open sprzed paru lat, kiedy to obsługa kortu klęcząc zbierała wodę ręcznikami, więc w Paryżu i tak poszli z techniką do przodu bo dołączyli do szmat kije. :D
Bardzo szkoda mi Myszkiny,taka klęska na dzień dobry,to nic fajnego.Czy Anastazja Myskina, pierwsza rosyjska triumfatorka w Wielkim Szlemie, przez kontuzję kostki rzuci tenis dla... piłki nożnej?
Na korcie numer 16, z dala od błysków fleszy, które towarzyszyły słynnej Marii Szarapowej, rozegrał się kolejny akt dramatu Anastazji Myskiny. Trzy lata temu 25-letnia dziś dziewczyna z Moskwy była na ustach świata, gdy jako pierwsza Rosjanka wygrała w Paryżu w Wielkim Szlemie. Teraz przez kontuzje stacza się w przepaść. - Ruszam się jak krowa - mówiła wczoraj załamana po porażce w pierwszej rundzie 1:6, 0:6 z Meghann Shaughnessy. Amerykanka pokonała byłą mistrzynię French Open w 38 min, co jest tegorocznym rekordem!
To od Myskiny na dobre zaczął się w 2004 r. szturm Rosjanek w kobiecym tenisie. Miesiąc po jej triumfie w Paryżu, na Wimbledonie wygrała Szarapowa, a we wrześniu w Nowym Jorku nie było mocnych na Swietłanę Kuzniecową, wystrzeliły też kariery innych Rosjanek - Dementiewej, Safiny, Pietrowej, Czakwetadze. Dziś w pierwszej setce rankingu WTA jest ich aż 17 (dla porównania Amerykanek jest 11, Niemek - 4, Polka - 1). Myskina jeszcze się trzyma, teraz jest 51. na liście WTA, ale systematycznie stacza się w dół, od sierpnia nie wygrała meczu. Ciągłe problemy z kostką sprawiły, że w styczniu zdecydowała się na operację. - Lekarz ostrzegł mnie, że mogę już nigdy nie wrócić do sportu, ale zaryzykowałam. Okazuje się, że wciąż jest fatalnie. Po prostu nie mogę biegać - mówiła Myskina ze łzami w oczach.
Na szczęście Rosjance, nawet jeśli będzie zmuszona kończyć karierę, nie grozi przymieranie głodem - na tenisie zarobiła 5,5 mln dol., a lecząc kontuzję kostki, zdążyła już zrobić w Rosji karierę prezenterki telewizyjnej w programie... o piłce nożnej. - Na początku nie miałam o tym zielonego pojęcia, a teraz jestem już całkiem niezłym ekspertem piłkarskim - stwierdziła.
Nawet bez Myskiny rosyjski tenis kobiecy w Paryżu trzyma się mocno. Do drugiej rundy awansowały m.in. rozstawiona z dwójką Szarapowa oraz numer trzy turnieju - Kuzniecowa. W trzeciej rundzie są już Amerykanka Venus Williams i pogromczyni Agnieszki Radwańskiej Włoszka Mara Santangelo.
(gazeta.pl)
Maria się męczyła,ale,co mnie zdziwiło,grała czasem topspiny z forhendu.Nowa taktyka,czy może w następnych meczach będą znów tylko cepy?
Natomiast Venus faktycznie chyba za długo myślała o tym serwisie.No,ale 206 km/h to naprawdę dużo.
Nie wiem skąd podnieta tym rzekomym rekordem. Jeśli jest to rekord to co najwyżej samej Venus, bo ten światowy dzierży od ubiegłego sezonu Brenda Schultz McCarthy i jest większy o całe 3 kilometry na godzinę :).
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Fakt, Wilander mi to potem uświadomił. Jakoś o tym rekordzie Brendy było cicho, do dzisiaj byłem przekonany, że to do Sereny należy rekord, Venus i Sidor zresztą też :D.Nie wiem skąd podnieta tym rzekomym rekordem. Jeśli jest to rekord to co najwyżej samej Venus, bo ten światowy dzierży od ubiegłego sezonu Brenda Schultz McCarthy i jest większy o całe 3 kilometry na godzinę :).
Myskina mówiła o tym, że skończy karierę w zeszłym sezonie, jeśli nie dostanie się do turnieju mistrzyń. Mimo to gra dalej, ale wg mnie z niej już nic nie będzie...Bardzo szkoda mi Myszkiny,taka klęska na dzień dobry,to nic fajnego.
Szarapowa o swoich odczuciach dotyczacych gry na kortach RG:
MARIA SHARAPOVA: No, I feel terrible. I feel like a cow on ice. Especially on clay.
Jak subtelnie ;)
p.s. na razie mecz dnia miedzy Jankovic, a Venus zawodzi. Emocji zero, mam nadzieje, ze w drugim secie bedzie ciekawiej.
czy ja wiem, czy tak zupełnie zero emocji... no poza pierwszymi dwoma gemami, w których to nastąpiło przełamanie serwisu Venus, cały pierwszy set sprawiał wrażenie wyrównanej walki... i spośród dużej liczby wymian zakończonych niewymuszonymi błędami (nie przepadam za tym określeniem, bo mimo wszystko jest dosyć nieprecyzyjne) dało się odszukać kilka ciekawszych wymian...
w sumie to jednak nie pojmuję, jak można dawać meczyk Jeleny z Venus, kiedy na dwójce gra Michaś z Jankiem... mam wp, ale i tak jestem zdegustowany
tak samo jak zawsze jestem zdegustowany grą Venus... łech, te jej drajwwoleje są po prostu pod względem technicznym i estetycznym obrzydliwie...
Karolu to wlasnie mialam pisac, ze moze jestem do rana zle nastawiona do meczu Jeleny i Venus, bo chetniej bym obejrzala mecz Miszki z Juanem. Zdecydowanie chetniej. Ja jestem w o tyle kiepskiej sytuacji, ze neta nie mam z neostrady, wiec kort drugi jest dla mnie zamkniety na amen niestety. I moge sobie jedynnie jeczec i wyc do ksiezyca i ogladac to co mi podadza na eurosporcieczy ja wiem, czy tak zupełnie zero emocji... no poza pierwszymi dwoma gemami, w których to nastąpiło przełamanie serwisu Venus, cały pierwszy set sprawiał wrażenie wyrównanej walki... i spośród dużej liczby wymian zakończonych niewymuszonymi błędami (nie przepadam za tym określeniem, bo mimo wszystko jest dosyć nieprecyzyjne) dało się odszukać kilka ciekawszych wymian...
w sumie to jednak nie pojmuję, jak można dawać meczyk Jeleny z Venus, kiedy na dwójce gra Michaś z Jankiem... mam wp, ale i tak jestem zdegustowany
tak samo jak zawsze jestem zdegustowany grą Venus... łech, te jej drajwwoleje są po prostu pod względem technicznym i estetycznym obrzydliwie...
Moje stałe zainteresowanie tylko kobiecym tenisem sprawiło, że nie musiałam się zastanawiać, kto gra na innych kortach... i ten najważniejszy dzisiaj mecz w tym turnieju już obejrzałam. Całkowicie zasłużona wygrana dla Jeleny, ma dziewczyna to coś, nieźle jej idzie to 'kombinowanie':) Pozachwycałam się też trochę kilkoma dłuższymi wymianami, obie zawodniczki bynajmniej nie dopuściły, żeby była to jednostajna gra, niezłe zmiany kierunku. Przemknęło mi przez myśl, że może obejrzymy spotkanie sióstr Williams w tym turnieju, ale to jednak Jankovic miała więcej kontroli nad sytuacją w tym meczu. (Venus nie ma tyle tenisa we krwi co Serena)
kobiece turnieje wielkiego szlema zaczynają się dla mnie - to znaczy oglądam je na spokojno od momentu odpadnięcia obu sióstr Williams... łatwo zauważyć, że kobiecy Australian Open w takim razie w ogóle się dla mnie w tym roku nie odbył... ;) ;) ;)
Tak jako ciekawostke przytocze fakty z dzisiejszego meczu Dementievej: 14 podwojnych, 49 niewymuszonych i 1 ( slownie jeden) winner.
Szkoda, że nie zepsuła tego jedynego winnera. Tak dla równego rachunku.
Mnie natomiast żal Miśki Krajicek, która nie położyła się na korcie i nie czekała na egzekucję ze strony chyba nieco szczuplejszej niż w Melbourne Sereny. Jest szybka, silna, zwrotna i ma dobry, ale nieregularny serwis. Będą z niej ludziska.
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Hehe nawet zważywszy na to, że statystycy na tegoroczbym RG z wyjątkowo ciężkim sercem dopisują kolejne winnery - i tak zestawienie niczego sobie :P Poza dzisiejszym meczem JJ z Venus, to jak do tej pory cisza przed burzą. Górna część drabinki zdecydowanie silniejsza, szykują się pasjonujące ćwierćfinały. A na dole, hmm chyba jednak Sveta. Choć jak znowu będą przytrafiać jej się podobne chwile rozkojarzenia jak w meczach z Aloną na J&S czy te z II rundy przeciw Shaughnessy 0-5 *0-40 (set wygrany w tb), to kto wie czy w półfinale nie dojdzie do powtórki, skądinąd bardzo dobrego meczu z Berlina tj. Patty-Ana.
A jutro Momo-Safarova. Francuzi już się martwią... :P
Jutro czyli zarz dziś po Szarapovej... I bez kitu jest się czym martwić. Mauresmo gra niby poprawnie, ale nie jest to na pewno jej życiowa forma, a chyba takiej potrzeba, żeby w końcu coś zdziałała właśnie na RG...A jutro Momo-Safarova. Francuzi już się martwią... :P
Amelie - znów ten sam koszmar, ech, jak co roku... :(
Ależ ja uwielbiam jak ktoś z takim magicznym dotykiem jaki ma niewątpliwie Patty, ośmiesza betonowe łupnięcie-jakie niewątpliwie ma Szarapowa:]
Brawo dla Marii Szarapowej. Nie tyle za wymęczenie zwycięstwa w jakże emocjonującym meczu, co za jakby nowe oblicze tenisa który dziś grała. Wygrywała swoje skróty, dobiegała do skrótów Schnyder, były stop woleje, generalnie dużo dobrej gry przy siatce. W miejsce siermiężnego cepowego łupania pojawiło się trochę techniki.
Maria jest młoda i jak widać potrafi się czegoś nauczyć. Tak trzymać!!
Nie sposób się nie zgodzić,ale NADAL jest to TROCHĘ techniki;)W miejsce siermiężnego cepowego łupania pojawiło się trochę techniki.
Wpędził mnie ten mecz w reflekseję tak głęboką,że prawie w niej utonąłem...Przykre to było...
Tak,ja wiem,że zwycięstwo jest najważniejsze...Ta nienawiść w pięknie smutnych zwykle oczach...Czy tylko tak można świat zwojować...?:(:(:(:(
Wiadomym jest fakt,że Szarapowa ducha walki ma.Jednak to co dziś pokazała w meczu ze Schnyder przekroczyło moje wyobrażenie o wielkości sportowca.Ja-uczestnik wielu kursów sportowych,teoretyk i praktyk tenisa(przepraszam za niewybredną autoreklamę),z czystym sumieniem i będąc zupełnie pewnym swoich słów,mogę stwierdzić,że talent Marii Szarapowej opiera się w 90% na tej niesamowitej woli zwycięstwa.Nie oceniam tu jej gestów czy nawet techniki i taktyki tenisowej,bo to można lubić lub nie.Mówię tu o tym,co Maria ma,a czego nie ma nikt inny w dzisiejszym i przeszłym zawodowym tenisie.Może nie odkrywam tym stwierdzeniem niczego nowego,ale chciałem się upewnić czy Wy podzielacie moje zdanie.
Roberthino,ja też miałem mieszane uczucia,ale z drugiej strony nie ma sentymentów.Nienawiść w oczach to nadinterpretacja moim zdaniem.Turniej wielkiego szlema,4 runda,kupa punktów,trochę kaski, rywalka dobrze dysponowana,walcząca o każdy punkt,do tego tłum nie z mojej winy nastawiony na nie cokolwiek bym nie zrobił-jak tu się nie motywować i nie sprawiać wrażenia pałającego nienawiścią,kiedy tak bardzo zależy mi na wygranej?Cieszę się,że na Ziemi są kobiety,świat jest tak piękny z Nimi(i tak dramatyczny właśnie).
Francuska publiczność jest jedną z najbardziej żałosnych na całym świecie i nie przekona mnie fakt,że bez niej byłoby nudno.Wstyd.Nie chcę wychodzić tu na jakiegoś zwolennika Szarapowej,bo nie pałam do niej wielką sympatią,ale przecież w incydencie z ręką Schnyder,Szarapowa zrobiła to co musiała.Schynder podniosła rękę w momencie uderzenia serwisu,a to już,jak mowią przepisy,zdecydowanie za późno,ale to jednak Szarapowa potem była wygwizdywana.Nie mam już weny...plecy bolą po całym weekendzie na korcie.
Pozdrawiam
Ano z największą radością zgadzam się z Panem, Panie Snooky,
i to w całych serdecznych 100%..
jeżeli tenis tym się m.in. wyróżnia, że więcej niż w innych grach
dopuszcza wolę walki, determinację, charakter to MS z pewnością to ma i tym mi imponuje najbardziej
no i spokojnie mogę poświadczyć, że fanem Marii nigdy
Pan nie był, stąd też niech nikt nie żywi takich podejrzeń
pozdrawiam serdecznie
A.
spuszczając skromnie zasłonę milczenia
na słowa p. Agassi o "betonowych łupnięciach"
Nagrał ktoś ten mecz na VHS/DVD? Jeśli tak, proszę o kontakt: ja[at]jakubkrupa.pl
Szarapova zapunktowała w moich oczach dzisiaj niesłychanie. W jej grze była technika (powtarzam technika) i ta wola walki! Genialnie. Chylę czoła. Jak niektórzy wyżej podpisani nigdy za nią nie przepadałam, męczyłam się, oglądając jej toporna grę (aczkolwiek skuteczną), ale widzę, że to ma szansę się zmienić. Naprawdę dzisiaj pokazała, że zmierza w dobrym kierunku. Porywam się na stwierdzenie, że mogę ją w przyszłości polubić :)
A francuska publika... brak słów. Z roku na rokm jestem zdegustowana coraz bardziej, bez tego typu incydentów się u nich nie może obejść.
To fakt,ze francuska publicznosc jest jedna z najgorszych na swiecie i potrafi zepsuc widowisko.Jesli chodzi o Szarapowa to zaimponowala mi wola walki i na tym koniec.Nie bede wypowiadac sie na temat tego nieszczesnego i kontrowersyjnego serwisu ale pamietam jej poprzedni mecz z malo znana rodaczka i jej zachowanie po ewidentnym trafieniu pilka w noge.Zastanawiam sie ilu mialaby fanow gdyby nie byla atrakcyjna dziewczyna? ale to tylko mala dygresja.
Spuszczaj sobie Pan, Panie Andrzeju co Pan chcesz. Ja doceniam i podziwiam Rosjankę za to jaką waleczną tenisitką jest i tyle. Tyle-plus to, że w konfrontacji z zawodniczką, która no nie oszukujmy się-magiczny dotyk posiada-to Maria (patrząc na walory czysto techniczne) wypada blado. Oczywiście zwycięzców się nie sądzi, ALE na forum zwykle wpisuje się własne spostrzeżenia, a moje póki co skłaniają się do betonowych refleksji jak tylko pomyślę o grze Szarapowej (takie same mam jak słyszę nazwisko Roddick.Jeszcze raz podkreślam: szanuję ją za waleczność-bardzo i chylę czoła,a Patty po prostu zazdroszczę tego cudownego dotyku, którego ani ja ani Szarapowa (cóż za trafne zestawienie hehe-celowe proszę Pana celowe:))nie mamy i mieć już raczej nie będziemy bo z tym to urodzić się trza i tyle.spuszczając skromnie zasłonę milczenia
na słowa p. Agassi o "betonowych łupnięciach"
no już dobrze, dobrze,
i tak jest Pani Marto jedną z najłagodniejszych tutaj osób
wobec Marii, ale
zastanawiam się dlaczego tak jest, że w ocenie gry w tenisa przyjęto, że
to cudowne, mocne, celne uderzenie, np. 3 milimetry
tuż nad siatką (co jest specjalnością MS)
jest "betonowe", jest "cepem",
dlaczego tak jest, że nie nazywa się tego rodzaju ciosu
"perfekcyjnym strzałem", "snajperską wirtuozerią"
natomiast uderzenia Hingis czy Schnyder to "cudowne dotknięcia",
"finezyjna technika", a nie np. "bojaźliwe wymachiwanie"
lub jeszcze gorzej, np. "smętna i nudna obrona"?
proszę mi napisać skąd ta miara, to kryterium
no i na jakiej obiektywnej podstawie,
dlaczego, parafrazując wyrzuconego Gombrowicza,
"Hingis zachwyca, kiedy nie zachwyca"
pozdrawiam najmocniej
A.
Choć we wstępniaku do Rolanda postawiłem z duszą na ramieniu publiczność paryską na piedestał, to i ja stwierdzam, że podobnego poziomu buractwa ze świecą szukać. Sztandarowym przykładem tegoż były rzęsiste i spontaniczne owacje zgromadzonej widowni, "nagradzające" Lucie Szafarzową za popełnienie podwójnego błędu serwisowego. Sądzę jednak, że Amerykanie spokojnie dotrzymują kroku Francuzom na tym polu. Można się pocieszyć, że Frąckowo przynajmniej nie szeleści tak papierkami od hamburgerów.
Różnica między "cepem", a "nie-cepem" szanowny przedmówco polega na tym, że ten pierwszy potrafi grać tylko cepowato, a ten drugi potrafi zagrać RÓWNIEŻ cepowato, oczywiście gdy wymaga tego sytuacja. Mam nadzieję, że porównanie jest jasne i oczywiste. Cep to raczej stan ducha, aniżeli nadgarstka ;).
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Tyle tylko, że jeżeli chodzi o skuteczność gry w WTA to jednak cep rządzi. Gdy celownik nie zawodzi, to cudowne dotknięcia są niczym wobec betonowych łupnięć (co pokazała np. Szarapowa w półfinale i finale ostatniego US Open, czy Serena w finale Miami). Można więc dojść do wniosku, że lepiej jednak doprowadzić cepowatość do perfekcji, niż próbować stać się nie-cepem. Ja chyba wolę jednak oglądać płaskie krosy bekhendowe w linię grane przez Szarapową przy obronie meczboli, niż "cudowne dotknięcia" ramą :P w wykonaniu Mauresmo w analogicznej sytuacji.
Podstawową miarą wielkości sportowca są jego wyniki. Styl to w tym wypadku kwestia drugorzędna, bo wtedy równie dobrze można by powiedzieć, że Borg nie był wielkim tenisistą. Za 15 lat nikt nie będzie pamiętał kim była np. taka Schnyder, a nazwisko Williams będzie znał każdy fan tenisa.Dla mnie Szarapowa nie jest i nie będzie wielkim sportowcem,nie pomimo,ale właśnie z powodu tego,co tak trafnie opisałeś.
Dla mnie(subiektywna opinia) owa "waleczność" powinna byś jednym z ważnych elementów,a nie podstawą sukcesów sportowca.
Zgadzam się oczywiście,ale...Dla mnie Szarapowa nie jest i nie będzie wielkim sportowcem,nie pomimo,ale właśnie z powodu tego,co tak trafnie opisałeś.Ja-uczestnik wielu kursów sportowych,teoretyk i praktyk tenisa(przepraszam za niewybredną autoreklamę),z czystym sumieniem i będąc zupełnie pewnym swoich słów,mogę stwierdzić,że talent Marii Szarapowej opiera się w 90% na tej niesamowitej woli zwycięstwa.Nie oceniam tu jej gestów czy nawet techniki i taktyki tenisowej,bo to można lubić lub nie.Mówię tu o tym,co Maria ma,a czego nie ma nikt inny w dzisiejszym i przeszłym zawodowym tenisie.Może nie odkrywam tym stwierdzeniem niczego nowego,ale chciałem się upewnić czy Wy podzielacie moje zdanie.
Dla mnie(subiektywna opinia) owa "waleczność" powinna byś jednym z ważnych elementów,a nie podstawą sukcesów sportowca.Czemu cudzysłów?Dlatego,że to,co pokazuje Szarapowa,to nie jest to samo,co robią i za co są podziwiani np. Hewitt,czy Rafa.(subiektywna opinia!!)
Oszukiwanie rywalek(widziałem w jej wykonaniu kilka razy,nie mam na myśli tego nieszczęsnego sewisu),ostentacyjna radość,że rywalka nie trafiła pierwszym podaniem...Moim zdaniem to nie waleczność,tylko parcie do celu po trupach(kolejny raz subiektywna opinia).
Może masz rację(choć uważam,że nie masz),ale też to robisz.Skąd wiesz,że nie miałem na myśli oczu papy Szarapowa?;)PozdroNienawiść w oczach to nadinterpretacja moim zdaniem.
Dziękuję,Juan.Choć myślę,że kończący forhend Feda młotkowaty nigdy nie jest(więc jednak nadgarstek?),w przeciwieństwie do analogicznego zagrania Szarapowej,czy Roddicka.To jednak nie tylko problem nastawienia typu "byle mocniej",ale też techniki.Nawet piłkę "stojącą" metr nad siatką,Hingis i Fed potrafią zabić jakoś tak...estetyczniej?Różnica między "cepem", a "nie-cepem" szanowny przedmówco polega na tym, że ten pierwszy potrafi grać tylko cepowato, a ten drugi potrafi zagrać RÓWNIEŻ cepowato, oczywiście gdy wymaga tego sytuacja. Mam nadzieję, że porównanie jest jasne i oczywiste. Cep to raczej stan ducha, aniżeli nadgarstka;).
Żyjemy w innych światach,Sasu.Podstawową miarą wielkości sportowca są jego wyniki. Styl to w tym wypadku kwestia drugorzędna,
0(słownie:zero),ale to subiektywna opinia.Zastanawiam sie ilu mialaby fanow gdyby nie byla atrakcyjna dziewczyna? ale to tylko mala dygresja.
Reklama rzeczywiście wielce niewybredna... Ostatecznie jednak można się zgodzić na to, że od czasu do czasu trzeba się dowartościować i nakarmić własną próżność ;) zwłaszcza że tu na tym Forum na pewno nikt nie gra w tenisa, nie uczestniczy w żadnych kursach, a jakby tego było mało (wiele?) - już na pewno nie teoretyzuje na te tematy tudzież nie odróżnia Szarapowej od Kurnikowej (ktoś wie, że powinno się czytać Kurnikawa z akcentem na i?? - powaga!! ;) )Ja-uczestnik wielu kursów sportowych,teoretyk i praktyk tenisa(przepraszam za niewybredną autoreklamę),z czystym sumieniem i będąc zupełnie pewnym swoich słów,mogę stwierdzić,że talent Marii Szarapowej opiera się w 90% na tej niesamowitej woli zwycięstwa.Nie oceniam tu jej gestów czy nawet techniki i taktyki tenisowej,bo to można lubić lub nie.Mówię tu o tym,co Maria ma,a czego nie ma nikt inny w dzisiejszym i przeszłym zawodowym tenisie.Może nie odkrywam tym stwierdzeniem niczego nowego,ale chciałem się upewnić czy Wy podzielacie moje zdanie.
Co do wymęczonego zwycięstwa Marii, to ani bym nie kusił się o tenisowe "ekspertyzy" procentowe (choć wiadomo, że w tenisie odgrywają niebagatelną rolę, ale żeby tak od razu mieszać jak w bimbrze to jakaś postmodernistyczna bimberteoria ;) ), ani bym nie pastwił się aż tak nad paryską publicznością, która skądinąd naprawdę potrafi stworzyć wielkie i niezapomniane widowiska, a w sumie w tym meczysku czy była naprawdę aż tak okrutna, to bym aż tak jednostronnie nie przesądzał. Jednostronniczość to domena Amerykanów. W Lasku Bulońskim zdecydowanie więcej dzieje się pod wpływem spontanicznych impulsów, gwoli sprawiedliwości - czasami zdumiewająco dziwacznych i absurdalnych.
Wracając do Marii, widocznie na tenisie znam się w zakresie mniejszej liczby procentów, ale nie byłbym skłonny w żadym razie posyłać ją do antyestetycznego i antytechnicznego piekła. W przeciwieństwie do czołgistki Sereny. Podobnież nienawiść w "smutnych oczach", jak się ktoś wyraził, Szarapowej, okraszona słowiańską melancholią, znacznie, moim zdaniem, ustępuje brutalnemu spojrzeniu panny Williams. No ale to już są rzeczy wielce subiektywne. Procentami ich zmierzyć się nie da.
Tak jak pisałem wyżej, jestem wielce daleki od krytyki Pani Marii za rzekomą "cepowatość" techniki, ale z równie wielką zaciekłością protestuję przeciwko sprowadzaniu wszystkiego do kwestii tylko i wyłącznie gustu z jednej strony, i tylko i wyłącznie skuteczności z drugiej... Będę się upierał, iż kryterium, o które Pan pyta, nie jest i być nie może jedynie sumą obiegowych, skonwencjonalizowanych, subiektywnych wrażeń, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością, ale wynika z naturalnej skłonności niektórych ludzi do faworyzowania talentu, finezji, znakomitego przeglądu pola, umiejętności czytania gry i tym samym - że się tak wyrażę - "gry intelektualnej", a co do samej techniki - zdolności do wykonywania zagrań różnorodnych, pod względem technicznym bardzo trudnych i wymagających perfekcji w panowaniu nad tenisową rakietą, także do nadawania piłce zmiennej rotacji itd., itd. To wbrew wszelkim pozorom nie są rzeczy tylko i wyłącznie subiektywne, zależne od kaprysów i nadmiernego przywiązania do rzeczy pięknych np. naszej drogiej Marty... I w prosty sposób nakazują nie podniecać się grą sióstr Williams, natomiast zachwycać się techniką Martiny Hingis. Każdy, kto uczył się grać w tenisa w wieku brzącym, wie, jakie są początki takiej nauki - i że rzeczywiście technika, jak w reklamie: "comes first", a przynajmniej "should come first". Ledwo nasze łby wystawały ponad siatkę, nader często nie mieliśmy tyle sił, aby piłka naprawdę przeleciała ponad siatką a nie w siatkę, ale nadgrastek już miał pracować dobrze! Myślę, że niektórym z nas na pewno zostało to w pamięci, n'est-ce pas, mes amis?no już dobrze, dobrze,
i tak jest Pani Marto jedną z najłagodniejszych tutaj osób
wobec Marii, ale
zastanawiam się dlaczego tak jest, że w ocenie gry w tenisa przyjęto, że
to cudowne, mocne, celne uderzenie, np. 3 milimetry
tuż nad siatką (co jest specjalnością MS)
jest "betonowe", jest "cepem",
dlaczego tak jest, że nie nazywa się tego rodzaju ciosu
"perfekcyjnym strzałem", "snajperską wirtuozerią"
natomiast uderzenia Hingis czy Schnyder to "cudowne dotknięcia",
"finezyjna technika", a nie np. "bojaźliwe wymachiwanie"
lub jeszcze gorzej, np. "smętna i nudna obrona"?
proszę mi napisać skąd ta miara, to kryterium
no i na jakiej obiektywnej podstawie,
dlaczego, parafrazując wyrzuconego Gombrowicza,
"Hingis zachwyca, kiedy nie zachwyca"
pozdrawiam najmocniej
A.
"Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie"
;)
Od długiego juz czasu nie tylko na tym forum prowadzi sie zywe dyskusje na temat co jest LEPSZE ...granie "cepowate" czy "finezyjne" . dla mnie to okreslenie "cep" to żenada - takie sformuowanie mogl wymyslec tylko ktos kto nie umie grać cepem lub nigdy nie wygrał z dobrym "cepowatym" tenisistą bo wtedy docenilby wartosc i pole rażenia takich zagrań przeciwnika. Ja lubie styl Sharapovej w polaczeniu z jej mentalnoscia na korcie - pod warunkiem ze nie robi duzo prostych bledow i jest w formie. lubie tez styl Graff czy Navratilovej . Nie ograniczam sie w tenisie i podobaja mi sie rozne rzeczy byle byly dobrze wykonywane/skuteczne.
Sam chcialbym choc w 50 % miec taki forehand czy backhand (mimo iz gram czesciej jedna reka backhand) jak sharappova (nie wspominajac juz o meskich wzrocach np Agassi) bo wszystkim sie wydaje ze granie plasko i mocno to jest takie proste a wcale tak nie jest zwlasczza jak gra sie z kims takim jak Mauresmo czy Schnyder. A jeszcze gorzej gdy po drugierj stronie siatki mamy kogos takiego jak williams zwlaszcza na szybkim korcie -wtedy takie finezje jak Hingis moga sie schowac. z drugiej strony nie uwazam hingis za chodzaca finezje bo oprocz jakis paru akcji przy siatce jakis lob ...nie robi nic co by mnie zachwycalo ..ani nie jest odwazna w atakach przy siatce (navratilova), ani nie ma jakiegos winnera-killera z prawej lub z lewej (henin), ani nie biega dobrze ( mauresmo), ani nie ma slajsa dobrego (graf) co mnie najbardziej dziwi ze bardzo zadko stosuje wlansie to zagranie, ani nie gra zbyt rotacyjnie (sanchez-vicario) , ale ma to cos co pozwala jej wygrywac..do pewnego momentu . A tenis dzisiejszy z tym sprzet 10 czy wiecej lat to dwa rozne swiaty i nie widze sensu ich przeciwstawiac z dzisiejszym. Zreszta ta sama sytuacja ma sie rowniez u panow. Np wczoraj przegral Nalbandian - moim zdaniem oczywiscie jak to u niego za duzo bledow ale tez za malo "cepowato" bo tak trzeba grac z davidienką - duzo przebijac mocno katowo i potem ewentualniue do siatki czy jakis innny bajer.
A ja owszem,a ja tak;)Wracając do Marii, widocznie na tenisie znam się w zakresie mniejszej liczby procentów, ale nie byłbym skłonny w żadym razie posyłać ją do antyestetycznego i antytechnicznego piekła.
Och,te moje(tj.Marii;)) "smutne oczy" robią karierę:D.Podobnież nienawiść w "smutnych oczach", jak się ktoś wyraził, Szarapowej, okraszona słowiańską melancholią, znacznie, moim zdaniem, ustępuje brutalnemu spojrzeniu panny Williams. No ale to już są rzeczy wielce subiektywne. Procentami ich zmierzyć się nie da.
Mnie jakoś jednak bardziej przeszkadzają,bo po Syrin dokładnie tego można się spodziewać,niejako jest to w jej naturze,a Szarapową to ja kiedyś nawet lubiłem...
Ech...Było mi wczoraj smutno,napisałem coś zbyt szczerego,osobistą refleksję nad obecną kondycją człowieka i cywilizacji i niechcący rozpętałem taką debatę...Pewne myśli lepiej zachować jednak dla siebie...
Ale teraz wiem choć,że Szarapowa wirtuozem techniki jest.Dobre i to.
edit:Szarapowa gra jak Agassi?Ma ten bekhend?Andre grał cepy?No litości...To było domeną Courier'a i nawet tym z nim wygrywał,tylko szybko się skończył.Naprawdę między cepowaniem,a piękną grą Andre jest pewna różnica,płaskie uderzenie to nie zawsze cep,cep jest cepem,co wyniaka z jego cepowatości:D.Nikt nie powie,że Nadal gra plasko,a cepuje aż miło(choć woleja poprawił nieco).Jak napisał Juan,cepiarstwo to nie tylko technika(choć ta jest jednak najważniejsza),ale też stan świadomości.
Dziwne,na USopen niejaki Federer(ponoć zapalony golfista),ośmieszał Davidenkę slajsem.Były cztery takie akcje,Fed gra krótki slajsik na bekhend Nikolaja,ten spokojnie dobiega i radośnie ładuje piłkę w siatkę.Z nim trzeba rwać tempo,zmieniać rotacje,choć oczywiście,od czasu do czasu,można też pogonić,ale nie za często,bo się przyzwyczai i będzie kontra.ale tez za malo "cepowato" bo tak trzeba grac z davidienką - duzo przebijac mocno katowo i potem ewentualniue do siatki czy jakis innny bajer.
cep>technikaz drugiej strony nie uwazam hingis za chodzaca finezje bo oprocz jakis paru akcji przy siatce jakis lob ...nie robi nic co by mnie zachwycalo ..ani nie jest odwazna w atakach przy siatce (navratilova), ani nie ma jakiegos winnera-killera z prawej lub z lewej (henin), ani nie biega dobrze ( mauresmo), ani nie ma slajsa dobrego (graf) co mnie najbardziej dziwi ze bardzo zadko stosuje wlansie to zagranie, ani nie gra zbyt rotacyjnie (sanchez-vicario
Szarapowa>Hingis
Roddick>Federer
Giertych>Gombrowicz
Materazzi > Zidanecep>technika
Szarapowa>Hingis
Roddick>Federer
Giertych>Gombrowicz
;) z byka tych wszystkich cepowych baranów, mości panowie, z byka ;)
Ja tu tylko na chwilkę. Znudziło mi się bronienie Maryśki przed wieloma niesłusznymi, nietrafionymi oskarżeniami. Najśmieszniejsze jest to, że czym ładniej dla oka gra, tym pretensje i krytyka nasilają się. No ale nie o tym chciałam.
Skończcie do cholery porównywać Sharapovą do Roddicka. Błagam! :-|
Zgadzam się. Nie rozumiem na przykład, iż co-po-nie-którzy, wysyłający Marię do antyestetycznego i antytechnicznego piekła, pastwią się nad Szarapową, a taka na przykład Serenka, prawdziwy antyestetyczny i antytechniczny czołg, pełen nienawiści i ogromnej dumy, przechodzi im bokiem... No, troszkę konsekwencji! ;)Skończcie do cholery porównywać Sharapovą do Roddicka. Błagam! :-|
"Znudziło mi się bronienie Maryśki przed wieloma niesłusznymi, nietrafionymi oskarżeniami."
droga Triss, ja choć rzadko tu wpadam
no to ja się nie poddam, ja będę, ja im dam radę,
oby tylko MS kontuzji nie miała, żeby grała jak wczoraj
a także żeby jej się ten shoulder wyleczył,
bo pamiętajcie, że MS tu w Paryżu gra z kontuzją
A.
i oby tylko dawna dyspozycja serwisowa wróciła. Podczas ostatniego US Open każde pierwsze podanie to był praktycznie zawsze wygrany punkt bezpośrednio, albo po poprawieniu 1-2 forhendami. W tym roku w Australii już nie było tak pięknie, a od Miami to w ogóle tragedia. Po części to z pewnością wina kontuzji, no ale na Aussie Open przecież była jeszcze zdrowa.oby tylko MS kontuzji nie miała, żeby grała jak wczoraj
a także żeby jej się ten shoulder wyleczył,
bo pamiętajcie, że MS tu w Paryżu gra z kontuzją
wzrost maja podobny :) , choc za Serenka nie przepadam ( Jej gesty mnie leTko draznia )wygra cale RG...Skończcie do cholery porównywać Sharapovą do Roddicka. Błagam! :-|
Dwie Serbki w polfinale.... O ile mozna sie bylo spodziewac, ze Jelena wygra z Nicole, to juz w przypadku Any taka pewna nie bylam. No, ale 3 set ze Sveta to juz chyba byla egzekucja. Niestety meczow nie widzialam, bo w tym czasie siedzialam w szpitalu i "docenialam uroki" bycia chora w czasie strajku sluzby zdrowia ( nie polecam nikomu;))
p.s. jeszcze tylko niech Justynka wywali z turnieju wrzeszczaca Serene, a Ania wrzeszczaca Maryje i bede zadowolona.
Ejże Karolu!
A cóż to? ja wobec sportowej wersji czołgu zawsze byłam konsekwentna i jeśli przypominanie o tym jest przepustką do krytyki Szarapowej to ja bardzo chętnie:Ptaka na przykład Serenka, prawdziwy antyestetyczny i antytechniczny czołg, pełen nienawiści i ogromnej dumy, przechodzi im bokiem... No, troszkę konsekwencji!
O Szarapovej miałam okazję się wypowiadać tutaj kilka razy, krytycznie, aczkolwiek niezupełnie i teraz czytam kolejną dyskusję nad jej stylem gry. Odnoszę wrażenie, że zasadniczym powodem jej sukcesu są właśnie kontrowersje, które wywołuje. Uroda - rzecz gustu - może się podobać albo nie. Wrzeszczy na korcie nieznośnie. Ma na swoim koncie wielkie sukcesy, ale przecież w czołówce są bardziej utytułowane zawodniczki. Mimo tego to o niej ciągle piszemy, ona jest jakimś punktem zaczepnym w każdym turnieju, bo gra, że się tak wyrażę, 'dyskusyjnie' i nie wszyscy uważają za oczywiste, ze jest to dobry styl gry! Tak jakby ktoś z marketingu ją kiedyś wyłapał i zrobił na taką zawodniczkę:) Genialny interes ;)
To było z przymrużeniem oka, a zupełnie serio to mamy ją już w pólfinale wraz z dwoma Serbkami i oczywiście Henin, która pokazała już dzisiaj, kto na RG jest najlepszą zawodniczką. Właśnie tak jak Justine powinno się tu grać, czyz nie?
polowa planu wykonana mam nadzieje ,ze spelni sie w 100% :)p.s. jeszcze tylko niech Justynka wywali z turnieju wrzeszczaca Serene, a Ania wrzeszczaca Maryje i bede zadowolona.
(1) Justine Henin (BEL) d. (8) Serena Williams (USA) 64 63 zgodnie z planem
(2) Maria Sharapova (RUS) d. (9) Anna Chakvetadze (RUS) 63 64 tez ale :(
(4) Jelena Jankovic (SRB) d. (6) Nicole Vaidisova (CZE) 63 75 jak w pierwszym ;)
(7) Ana Ivanovic (SRB) d. (3) Svetlana Kuznetsova (RUS) 60 36 61 :D
polfinaly
Henin vs Jankovic
Sharapova vs Ivanovic
Oczywiscie bede za Ana Ajde czy jak tam to sie pisze ;)
zdrowiej, droga Gosiu!