-
30-08-2001, 21:38
#1
Liga czy College ( sianko czy nauka)
Ostatnimi czasy coraz więcej graczy trafia do NBA nie mając nawet zaczętej nauki w collegu . Wystarczy przypomnieć że wtegorocznym drafcie pierwszy "pełny" wychowanek poszedł dopiero z numkerem 6 ( S.Battier) . Prawdziwa histeria na punkcie młodych talentów osiągnęła ostatnio zawrotny pułap, co nie dziwi biorąc pod uwagę że wiele obecnych gwiazd kilka lat temu przecierało sobie szlaki w NBA właśnie w wieku 19 lat ( Kobe , KG)
Czy jest to dobre , czy złe ; fanaberia czy znak czasów ??
-
-
30-08-2001, 23:08
#2
IMHO jeżeli gracz ma potencjał choćby zbliżony do Bryanta to wogóle nie ma o czym mówić. Być może są na świecie ludzie, którzy uczą się dla samej przyjemności, a nie mając dyplomu czują się niedowartościowani. Gdybym jednak ja miał możliwość zarabiania milionów $ i zdobycia statusu megagwiazdy, to niezastanawiając się ani minuty rzuciłbym swoją architekturę w cholerę. :)
pozdr.
-
-
30-08-2001, 23:09
#3
...i przepraszam za podojny wpis.
pozdr.
-
-
31-08-2001, 00:26
#4
-
-
31-08-2001, 09:27
#5
Podobno szkolenie w Collegu jest fatalne. Wg specjalistów nawet w Europie jest lepsze.
Poza tym zeby zaistnieć musisz trafić do jednej z najlepszych drużyn uniwersyteckich i najlepiej doprowadzić ją do tytułu!
Niektórym udaje się to fuksem (patrz MJ i rzut w finalach NCAA, przed którym nikt nawet nie słyszał o tym graczu).
-
-
31-08-2001, 09:49
#6
Z drugiej strony za dużo $ może niektórym zaszkodzić , takie rzucenie na głęboką wodę może być zabójcze dla zawodnika ( vide Michalel "Piglet" Olowokandi albo Leon Smith z Dallas który pomalował się w barwy wojenne , naćpał i latał z giwerą po mieście )
-
-
31-08-2001, 09:56
#7
Albo grubas Rain Man!!!
Proponujesz wprowadzenie testów psychologicznych dla potencjalnych graczy NBA!!!
Nie byłem wtedy w Dallas, więc h... mnie obchodzi co robił jakiś walnięty kolo!!!
Jeśli się marnują to tylko z własnej winy, bo szansę maja ogromną!!!
Kobe jakoś sobie poradził!!!
-
-
31-08-2001, 16:03
#8
Studia to dla najlepszych zawodników zbędna formalność. Po zakończeniu kariery sportowej mało który z nich podejmuje pracę w „wyuczonym zawodzie”, bo i po co – sałaty wystarczy dla prawnuków, a są milsze sposoby spędzania czasu niż robota. Jeżeli już, to ci z byłych koszykarzy, którzy są wystarczająco rozgarnięci, zostają komentatorami, analitykami, trenerami itp... (wszystko co związane jest bezpośrednio ze sportem, który jest jedyną pasją ich życia).
-
-
31-08-2001, 16:11
#9
Inna sprawa, że rozgrywki NCAA to *****isty business, zwłaszcza w tych okolicach, które nie mają reprezentacji w NBA. Utrata potencjalnie najlepszych zawodników musi być dla władz lig uniwersyteckich solą w oku. A jako, że panowie z pewnością znają się na interesach, pewnie szybciutko wymyślą coś mądrego, co młodzież w szkole zatrzyma.
-
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum