PZPS uznał, iż nie wypłaci premii za zdobycie tytułu Mistrzyń Europy przez nasze siatkarki. A to dlatego, iż nie było na to żadnej umowy, a obietnice ustnie składali byli włodarze związku, z Januszem Biesiadą na czele. Dominika Leśniewicz, złota libero tamtej drużyny, zdecydowanie twierdzi, iż "złotka" zostały oszukane.
Jak to nie wypłacą? Przecież obiecywali. Ustna umowa też jest obowiązująca. Wszystkie ją słyszeliśmy z ust trenera Andrzeja Niemczyka przed wyjazdem do Turcji. Wówczas powiedział, że jak będziemy wygrywać i zdobędziemy medal, dostaniemy specjalne premie - mówi wzburzona Leśniewicz dla Gazety Wyborczej.
Zapytana o obiecaną kwotę odpowiada:
To miało być kilka razy więcej niż 20 tysięcy złotych nagrody, jakie dostałyśmy po mistrzostwach od pani minister Łybackiej - stwierdza "Domino". Trener Niemczyk powiedział nam już w Turcji, że pokonane przez nas w finale Turczynki dostały po 80 tysięcy. My miałyśmy obiecane więcej - kontynuuje.
Dominika podkreśla, iż dziewczyny nie myślały w Turcji o nagrodach. Grały o złoto. Jednak nie kryje oburzenia, iż wobec mistrzyń Europy nie postępuje się fair play.
Nazywali naszymi złotkami. Teraz jesteśmy kulą u nogi.
Libero Centrostalu Bydgoszcz sama jeszcze nie wie, co zrobi. Zastanawia się nad krokami, jakie mogą podjąć dziewczyny złotej drużyny, które nadal są w kadrze trenera Niemczyka.
Zapytana, czy pozwie J. Biesiadę na drogę sądową odpowiada:
Teraz jeszcze nie wiem, ale umowy trzeba dotrzymywać i może to być jedyny sposób.
Jest takie powiedzenie:
jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Będę o nim pamiętała, kiedy Polski Związek Piłki Siatkowej będzie znowu chciał, żebym poświęciła mu sporą część swego życia. Zastanowię się nad drogą sądową kończy Leśniewicz.
Widać, że nie prędko zostaną docenione nasze "złotka" za swój ogromny sukces. Ciężko również stwierdzić, jaka będzie przyszłość przed naszą żeńską reprezentacją, gdyż ostatnio Polkomtel zaczął nabierać coraz większego dystansu do ewentualnego sponsorowania polskich drużyn narodowych.