Waldemar Wspaniały na czwartkowej konferencji prasowej przed meczami z Wenezuelą oświadczył, że komentarze telewizyjne wygłaszane zwłaszcza przez mistrza olimpijskiego z Montrealu, Zbigniewa Zarzyckiego to ewidentny skandal. - Wygłasza to człowiek, który nie zaistniał w polskiej siatkówce - oświadczył selekcjoner kadry. Ta wypowiedź zbulwersowała nie tylko Zarzyckiego, ale i innych mistrzów olimpijskich.
- Nigdy nie krytykowałem poczynań trenera Waldemara Wspaniałego - stwierdził Zbigniew Zarzycki. - Moim zdaniem tę kadrę stać na medal ME, oczywiście docelowo, gdy dojdą do niej kontuzjowani zawodnicy. Trochę to bowiem przypomina nasze czasy - po przegranej na olimpiadzie w Monachium przyszedł Wagner i przekonał nas, że stać nas na to, by być najlepszymi. Podobnie było z Małyszem, który nie wygrywał, ale znalazł się psycholog, który spowodował, że uwierzył w siebie. Rozumiem Wspaniałego, że ma trudną sytuację, ale jak wyczytałem w jednej z gazet nazwał mnie bufonem i pozerem. Na tej zasadzie to i Wagner był bufonem i pozerem, bo mówił wówczas to co ja teraz. Jestem sercem z kadrą i chłopakami, nie zabiegam o stanowisko selekcjonera. W telewizji mówiłem to co widziałem, nie krytykując chłopaków i selekcjonera, ale te elementy gry, które moim zdaniem źle wykonywali, bo przecież po to zostałem zatrudniony przez telewizję.
Ryszard Bosek był poprzednikiem Wspaniałego na stanowisku selekcjonera. Razem z Zarzyckim występował w telewizyjnym studio. Oświadczeniem selekcjonera kadry poczuł się dotknięty.
- Kadra z Wenezuelą przegrała, moim zdaniem, nie tylko dlatego, że była wymęczona podróżą, ale też założyła, że Wenezuela będzie grać tak, jak tydzień wcześniej - stwierdził Bosek. - Zbyt mało była skoncentrowana. Następnego dnia skoncentrowali się już normalnie, co było widać w zagrywce, bo ten element właśnie wymaga maksymalnej koncentracji. Szanse na awans nadal istnieją. Co do oświadczenia Wspaniałego, uważam, że to zwykłe chamstwo i skandal. Niech sobie pan Waldemar lepiej przypomni co o mnie mówił, gdy ja byłem selekcjonerem. Kazał mi sprzedawać kartofle, więc jeśli sam nie potrafi przyjąć żadnej uwagi krytycznej, to niech zajmie się czymś innym, bo wątpię, by umiał sprzedawać kartofle. Natomiast zdanie, że Zarzycki nie zaistniał w polskiej siatkówce, jest uwłaczające nam wszystkim. Przypomnę mu, że Zarzycki prowadził trzy lata reprezentację Polski, wygrał Spring Cup, Uniwersjadę, był drugi w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk i zajął siódme miejsce w ME. Wcześniej zdobywał tytuły mistrza Niemiec, miał wielkie sukcesy we Włoszech itd. Poza tym chciałbym Wspaniałemu przypomnieć, że Zarzycki był mistrzem świata i olimpijskim. Wygłaszanie czegoś takiego, to przejaw wielkiego chamstwa. Jako zawodnik Wspaniały "wyrósł" na naszych plecach. Gdyby nie Zarzycki, Gawłowski, Sadalski czy ja, najdalszy wyjazd miałby do... Czeladzi. To dzięki nam Płomień był czołowym klubem w Polsce. Wspaniały chwali się, że zdobył Puchar Europy, a chciałbym przypomnieć, że był on rozgrywającym, a w tamtej drużynie Płomienia rozgrywającymi byli też Gawłowski i Sadalski, więc według niego mistrzowie olimpijscy siedzieli na ławie a on wygrywał. Takie sądy to obraza nie tylko Zarzyckiego, ale także Niemczyka, Sadalskiego, Stefańskiego, Wójtowicza, którzy w Polsce niemal nie pracowali, ale osiągali sukcesy na Zachodzie. Jeśli oni nie mają prawa wygłosić żadnej opinii na temat gry kadry, to nie wiem kto może. Mnie zaproszono do telewizji, bym wygłaszał opinie na temat gry kadry, trudno więc bym mówił, że grają dobrze jeśli tak nie jest. To powinno być oczywiste dla każdego. Według mnie Wspaniały boi się o własne stanowisko i dlatego próbuje pacyfikować wszelką krytykę. Z tego jest słynny, bo przecież kopał dołki nie tylko pode mną, ale także pod moimi poprzednikami, od Kreboka począwszy. My szanujemy dokonania Wspaniałego w Polsce, za tytuły jakie zdobył z Mostostalem, ale też domagamy się szacunku dla własnych osiągnięć, bo nie pozwolimy sobie, by nawet selekcjoner kadry je deprecjonował.
Trener kadry, Waldemar Wspaniały, w ten sposób odniósł się do tych wypowiedzi. - Rozumiem, że pan Zarzycki znajduje "adwokatów". Do pana Boska wielokrotnie wyciągałem rękę na zgodę, ale on nigdy tematu nie podjął. Nigdy nie deprecjonowałem ich osiągnięć jako zawodników. Nie mówiłem też, że dzięki mnie Płomień zdobył Puchar Europy, a ja jedynie byłem w dwunastce, która walczyła o to trofeum. Szanuję ich tytuły, jakie zdobywali na parkiecie. Nie kopałem pod nikim dołków, ani pod Krebokiem, ani pod Boskiem, ani pod nikim innym. Z ust tych panów, odkąd jestem trenerem kadry, nigdy nie usłyszałem dobrego słowa. A z tego, że mieli sukcesy za granicą, to przecież polska siatkówka nie miała żadnych korzyści. Nie wychowali przecież w Polsce żadnego zawodnika. Nie chcę z nimi żadnej wojny i to ostatnie moje słowa, jakie na ten temat wypowiadam. A jeśli ktoś mówi o chamstwie, to sam sobie wystawia świadectwo.