Pewnie chciał założyć Jasona, ale się przeliczył i wjechał w tyłek. Na drogach w tej sytuacji nie ma zmiłuj bez względu na okoliczności przyrody czy sytuację na drodze mandat płaci ten co wjechał w tyłek. Tutaj mamy wykluczenie.
Myślę, że gdyby Adrian puścił manetkę choć na 1s to by go minął wchodzą po wewnętrznej, ale to już gdybologia.
Inna sprawa, że trafił swój na swoje i żadne nie odpuścił