Pokaż wyniki od 1 do 12 z 12

Wątek: 2006 - Tenisowe podsumowania. Niekoniecznie obiektywne.

  1. Powrót do góry    #1
    Użytkownik
    Dołączył
    12-06-2006
    Postów
    109
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    2006 - Tenisowe podsumowania. Niekoniecznie obiektywne.

    Moderatorze, mówiłem, że nie będziesz zmieniał moich wpisów. Nie masz do tego prawa, choć możliwości - jak najbardziej. Rzetelny moderator albo wpis zostawia, albo usuwa.


  2. Powrót do góry    #2
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    JamesB wychował się na tenisie Beckera i Edberga i NA PEWNO umie na tej podstawie sformułować ogólną tezę na temat taktyki wolejowej. JamesB nie jest ponadto samprasofilem, a atak na niego, w dodatku złośliwy, to jak atak na mnie. Potrzeba Ci naprawdę wykopywać topór wojenny z tak kuriozalnych powodów?

    A Safin rozegrał mecz życia z Federerem w półfinale, a nie ćwierćfinale AO 2005.
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  3. Powrót do góry    #3
    Stały bywalec Awatar monty_burns
    Dołączył
    25-01-2006
    Postów
    944
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 4 w 3 postach
    Jako samprasofil (choć nie do końca, ale wszyscy i tak wiedzą swoje, więc przekonywać że nie jestem wielbłądem nie zamierzam) - mogę powiedzieć, że ja z Federerem i jego wyśmienitą grą kłopotów nie mam. Ale niektórzy fani Federera nie potrafią jakoś bez tego Samprasa napisać choć słowa o Federerze, niechcący stawiając mu (Samprasowi) malutki pomnik :).

  4. Powrót do góry    #4
    Stały bywalec
    Dołączył
    24-05-2005
    Postów
    533
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Kolego sennoc, nie rozumiem dlaczego tak bardzo wzburzyla Cie moja wypowiedz, zreszta nie do konca moja wypowiedz, gdyz jest to zdanie Stefana Edberga ;), do ktorego pozniej nawiazal m.in. Henman czy Rafter. Przetlumacze Tobie glebiej lezacy sens owej wypowiedzi - nie chodzi tu o niemoznosc skonczenia wymiany jednym wolejem, bo tak konczono pilki dawniej, i konczy sie je podobnie teraz. Natomiast chodzi o to, ze dawniej wystarczyl jeden dobry kick serwis, pojscie do siatki i skonczenie skutecznym wolejem w WIEKSZOSCI sytuacji, pod warunkiem ze umiano tym wolejem operowac. Edberg w jednym z wywiadow powiedzial, ze gra mu sie coraz ciezej, bo jedna pilke musial czesto konczyc wiele razy. To prawda ktora nie jest odkrywcza, ale spowodowala ze styl gry serw-wolej zaczal powoli wymierac, latwiej biegac wzdluz kortu niz ciagle do siatki. Taki Pat Rafter wylewal siodme poty, zniszczyl sobie ramie, faktem jest ze wiele meczow w pieknym stylu wygral, ale siatkowe akrobacje wiele zdrowia go kosztowaly. Kiedys jak Edberg gral z Championem w Wimbledonie to konczyl pilki 1-2 wolejami, pare lat temu podobnie grajacy Henman z Tursunowem dostawal apopleksji gdy musial ciagle wracajaca pilke wolejowac. Dlatego obecnie mamy wiecej tzw. "counter-punchers" czy "allrounders" niz wolejowcow. Ot tyle.

  5. Powrót do góry    #5
    Użytkownik
    Dołączył
    12-06-2006
    Postów
    109
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Nie wnikam, skąd pochodzi wypowiedź. Nie znam wszystkich wypowiedzi wszystkich tenisistów. Jeśli autorem jest nawet Edberg, kolega JamesB może być tylko szczęśliwy - mamy piękny dowód, że nawet autorytet potrafi palnąć głupotę nie z tej Ziemi (co, skądinąd, w takiej nauce przez duże N nie należy do rzadkości i jakoś naukowcy od tego nie umierają).

    Zdanie potrzymuję, mówienie w singlu o 4-5 wolejach mija się z rzeczywistością tenisową (takich wymian NIE MA w zawodowym singlu) oraz mija się z celowością taktyczną gry przy siatce, która jest do bólu prosta: jeśli nie potrafisz skończyć wymiany drugim lub trzecim wolejem, nie chodź w ogóle do siatki. Tego uczą na pierwszych lekcjach wolejowania - naturalnie ci co lepsi trenerzy.

    Może Edberg zapomniał?

    Z drugiej strony cieszę się, że pozostałe wypowiedzi, równie złośliwe, zostały przyjęte przez forumowiczów z milczącą akceptacją. Przyznam jednak, że liczyłem na więcej, na przykład na inteligentne i złośliwe odgryzienie się przez miłośników Samprasa czy innego Safina. A tu taki zonk... Tylko nadęcie wyszło...

    Więcej dystansu do siebie samych, szanowni państwo.

  6. Powrót do góry    #6
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Nie wnikam, skąd pochodzi wypowiedź.
    "Przepraszam Cię kolego JamesB, że Cię niesłusznie obraziłem". Przejdzie Ci to przez gardło, czy jedynie będziesz się wymawiać "niewnikaniem" ?

    mamy piękny dowód, że nawet autorytet potrafi palnąć głupotę nie z tej Ziemi (co, skądinąd, w takiej nauce przez duże N nie należy do rzadkości i jakoś naukowcy od tego nie umierają).
    Oczywiście Edberg, który przez 10 lat grał serve and volley przeciw dziesiątkom rywali nie ma zielonego pojęcia o woleju i o tym, ile razy trzeba było kończyć piłkę w 86, a ile w 96 roku. Edberg to taki amator, który nie potrafi sformułować ogólnej tezy na ten temat, no bo co też on może wiedzieć....od tego są wielkie umysły i teoretycy gry ofensywnej :D.

    Zdanie potrzymuję, mówienie w singlu o 4-5 wolejach mija się z rzeczywistością tenisową (takich wymian NIE MA w zawodowym singlu) oraz mija się z celowością taktyczną gry przy siatce, która jest do bólu prosta: jeśli nie potrafisz skończyć wymiany drugim lub trzecim wolejem, nie chodź w ogóle do siatki. Tego uczą na pierwszych lekcjach wolejowania - naturalnie ci co lepsi trenerzy.
    Uprzejmie proszę o wskazanie nazwiska - którzy trenerzy uczą wolejowania, którzy to ci lepsi i którzy błyszczą podobnymi mądrościami. Skoro idziesz do siatki, to musisz się liczyć, że NIE ZAWSZE wyjdzie Ci approach, albo że rywal będzie dobrym defensorem i odpowie ci inaczej niż przewiduje schemat. Woleje które wtedy odegrasz, nie będą skuteczne ani za pierwszym, ani za drugim, a dopiero wtedy, gdy znajdziesz wyłom w obronie.

    Może Edberg zapomniał?
    Na pewno i dlatego wygrał tak nędznie mało :D.


    Więcej dystansu do siebie samych, szanowni państwo.
    Look, who's talking.....
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  7. Powrót do góry    #7
    Stały bywalec Awatar monty_burns
    Dołączył
    25-01-2006
    Postów
    944
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 4 w 3 postach
    LOL. Ale Ty jesteś zabawny sennoc.
    Edberg nie ma pojęcia o wolejach, Sampras nie potrafił trzymać dobrze rakiety, a i Borg czy Becker nie za bardzo wiedzieli do czego służy rakieta (nie chce mi się już szukać tego Twojego kuriozalnego posta - który potem okazał się prowokacją (kolejny lol)).

    Milcząca akceptacja?
    Jak ktoś pisze jakieś, nazwijmy rzecz po imieniu bzdury i konsekwentnie się ich trzyma to ludzie przestają reagować. A jak do tych bzdur dochodzi mentorski styl to można tylko chichotać :)

    Więcej dystansu?
    "Greg, proszę, nie oceniaj moich postów, bo ja zacznę oceniać Twoje - pod różnymi kątami, także takimi, o których Ci się nawet nie śniło - i niekoniecznie po tej ocenie wyjdziesz na geniusza." W podobnym stylu pisałeś i do mnie (nie chce mi się szukać gdzie). To gdzie ten dystans?

    I jeszcze mały edit - pisałeś coś o nagrodzie za głupotę wypowiedzi (moderator litościwie skasował).
    Niniejszym nominuję wypowiedż: "Mimo wszystko obstawiam jednak wyżej finał - i robię to z przyczyny bardzo prozaicznej. Po prostu z tego finału mogę się więcej nauczyć" - perełka :). Tak po prostu siąść sobie, pooglądać Feda i Blake`a i się czegoś nauczyć.

  8. Powrót do góry    #8
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Jako samprasofil (choć nie do końca, ale wszyscy i tak wiedzą swoje, więc przekonywać że nie jestem wielbłądem nie zamierzam) - mogę powiedzieć, że ja z Federerem i jego wyśmienitą grą kłopotów nie mam. Ale niektórzy fani Federera nie potrafią jakoś bez tego Samprasa napisać choć słowa o Federerze, niechcący stawiając mu (Samprasowi) malutki pomnik :).
    Święte słowa Monty :) Wielkości Samprasa nawet nie tylko nie musi się, ale nawet nie potrzeba porównywać z Federerem. Bo jak już pisałem niejednokrotnie, to wciąż Szwajcar musi gonić Amerykanina, a nie odwrotnie.

    Wracając do głównego tematu. Sezon 2006 pokazał, że Roger Federer wciąż utrzymał świetną formę i niestety po raz kolejny nie miał z kim rywalizować. Wszystkie porażki (oprócz przegranej z Murrayem w Cincinnati) poniósł z rak jedynego właściwie przeciwnika mogącego mu zagrozić, czyli Rafaela Nadala. Federer zgarnął właściwie wszystko, ale nie można zapominać, że ten najważniejszy mecz po prostu przegrał psychicznie, bo finał French Open był jednym z najgorszych meczów jakie rozegrał w ostatnich latach. Właśnie to spotkanie pokazało, że jednak nie do końca tkwi w nim to mistrzowstwo i ta magia. A może Nadal jest jednak dla niego za mocny na cegle? Chcąc zdobyć twierdzę w Paryżu i wygrać Wielkiego Szlema trzeba będzie pokonać Hiszpana na mączce. I to może być znów ponad siły Rogera. Przekonamy się o tym na przełomie maja i czerwca 2007.

    Rafael Nadal mimo nienajlepszej końcówki sezonu to wciaż jedyny rywal dla Federera. Nalbandian znów pokazał, jak potrafi być nierówny, Roddick mimo lepszej gry i współpracy z Connorsem może liczyć jedynie na urwanie seta, a w najlepszym razie na 3 meczbole, których i tak nie wykorzysta... Marat Safin, Lleyton Hewitt - bez komentarza, Dawidienko, Ljubicic, Blake - mimo niezłej gry są wciąż za słabi jak na obecnego mistrza. I niestety ten problem wciąż istnieje. Czy w 2007 pojawią się zawodnicy mogący coś zmienić i pomieszać szyki Federerowi? Szczerze wątpię,ale nadzieję można mieć zawsze :)

    Jak tutaj nie wspomnieć o drugim ważnym wydarzeniu 2006 roku, którym było oczywiście zakończenie kariery przez Andre Agassiego. Amerykanin zamknął definitywnie pewną epoką, za którą moim zdaniem nie tylko będą tęsknić "samprasofile", jak to ocenił kolega sennoc. Jeśli chodzi o następców w samym amerykańskim tenisie, to Roddick i Blake nie zastąpią (przynajmniej na razie) swoim stylem i osiągnięciami nie tylko Pete`a czy Andre, ale nawet Couriera i Changa.

    Kolejna sprawa to dyskutowana tutaj gra serw-wolej. Niestety jest to rzeczą bardzo przykrą oglądanie dzisiaj tenisistów, którzy o woleju nie mają pojęcia. Ktoś powie, że style gry się zmieniają, dawniej niemal wszyscy wisieli na siatce gdy rozgrywano Wimbledon, teraz wszyscy zostają z tyłu... Magii tenisa ofensywnego nic jednak nie zastąpi. Nawet sam mistrz jak Federer zaniechał tej gry, którą jeszcze w 2001 roku pokonał Samprasa na trawie. Rodzynki typu Henman, Rusedski czy Bjorkman dobijaja już emerytury, a kto będzie pamiętał o woleistach typu Dent czy Stepanek? Tenis serw-wolej powoli wymiera, ale w moim przekonaniu jest to klęska tenisa i odchodzenie w niebyt wszechstronności w tej jakże pięknej dyscyplinie.

    I na koniec kilka słów o polskim tenisie, który zrobił jednak znaczący krok do przodu w sezonie 2006. Nasi debliści mimo nieudanego startu w Masters zagrali niezły sezon, a samo zakwalifikowanie się do ósemki najlepszych trzeba uznać za sukces. Świetna gra Agnieszki Radwańskiej i pokonanie V.Williams, Dementievej i Myszkiny podsyca nadzieję na jeszcze większy awans w rankingu w kolejnym sezonie. Z taką grą czołowa 20 jest nawet jak najbardziej realna. Cieszy też lepsza gra Kubota, który obok 3 rundy U.S. Open może pochwalić się też pokonaniem Sebastiena Grosjeana - półfinalisty 3 turniejów wielkoszlemowych (Australian Open, French Open, Wimbledon). W tym przypadku na jego lepsze wyniki miał chyba wpływ zmiany stylu gry z pasywnego na
    (o ironio) bardziej ofensywny. Jego częste wypady do siatki przyniosły mu właśnie sukces nie tylko w Nowym Jorku, ale i w hali. Ciekawe co dalej w kolejnym sezonie, zagwarantowanie miejsca w czołowej 100 będzie przepustką do największych turniejów. Warto wspomnieć jeszcze o niezłym wyniku Przysiężnego w Sopocie (pokonanie Corii, ćwierćfinał i pierwszy Polak od 20 lat, który zanotował taki rezultat w turnieju ATP), ale na tym pochwały się kończą, bo Przysiężny po tym turnieju niestety wrócił do szeregu. Minusem jest niestety wciąż brak młodych talentów (eliminacje Sopotu i pierwsza runda tegoż turnieju okazały się fiaskem), ale może niedługo finalista juniorskiego Wimbledonu Marcin Gawron lub choćby Grzegorz Panfil spełnią pokładane w nich nadzieje? O Marcie Domachowskiej i jej formie w mijającym roku wolę nie pisać. W tym wypadku również pozostała nam, typowa dla Polaków nadzieja na lepsze czasy...

    Życzę również Gustavo Kuertenowi aby udało mu się powrócić przynajmniej do szerokiej czołówki w kolejnym sezonie, bo takich postaci jak Guga obecny tenis wciąż potrzebuje.

    Chyba o niczym nie zapomniałem :)
    Pozdrawiam.

  9. Powrót do góry    #9
    Użytkownik
    Dołączył
    12-06-2006
    Postów
    109
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Juan, nie mam zamiaru przepraszać kogoś za to, że głupią wypowiedź nazwałem głupią wypowiedzią. Ja naprawdę rozumiem, że na dźwięk nazwiska Edberg wyłączają ci się wszystkie obwody logiczne, ale ja niespecjalnie lubię gadać o niczym. Zatem zanim zaczniesz wyjeżdżać mi na temat tego, jakim to ja tenisowym idiotą jestem, a jakim to tenisowym bogiem był Edberg, racz mi wskazać JEDNĄ wymianę w tym roku, w której singlista kończył przeciwnika pięcioma wolejami. JEDNĄ chcę, Juan. Do roboty - i wrócimy do dyskusji na temat tego, kto tu gada głupoty jeśli chodzi o realia współczesnego tenisa. I kto głupot wbrew logice i faktom - za to w imię autorytetu i rzekomo pokrzywdzonego kumpla - broni.

    Czytając twoją wypowiedź odnośnie wolejowania mam wrażenie, że rozmawiam z dyletantem. Nic nie wspominałem o skuteczności zdobywania punktów z woleja, prawda? Nie o tym była mowa. Ale jeśli chcesz, zaoszczędzę ci 50 zł na trenerze i zdradzę radę, jakiej udzielają dobrzy trenerzy: "Idąc do siatki nie licz, że wygrasz każdego woleja. Masz wygrać 3 na 5". To tyle odnośnie skuteczności wolejów. Może przestaniesz mylić zagadnienia? Zaś jeśli chodzi o schematy, dam ci radę prywatną: "jeśli idziesz do siatki chcąc grać schematem, lepiej daj sobie spokój".

    monty_burns, bardzo cię przepraszam, ale sposób, w jaki przeinaczasz moje wypowiedzi - a raczej rozmyślnie je fałszujesz - sugeruje, że po tym poście nie będziesz moim partnerem w "rozmowie".

    A dystans? Cóż, do siebie i do swoich poglądów mam. Natomiast nie mam dystansu do ludzi, którzy nie w pełni rozumieją wypowiedzi, ani nawet ich kontekst. Bo na przykład fakt, że moja odpowiedź do Grega była sprowokowana jego prymitywną zaczepką, jakoś teraz umknął ci uwadze. Najwyraźniej bliższa koszulka ciałku?

    Posłużę się na koniec pewną anegdotką. W normalnych warunkach byłaby zapewne potraktowana jako ciekawostka, tu, naturalnie, nabierze charakteru mentorskiego (wybaczcie). Otóż gdy Albert Einstein formułował szczególną teorię względności, która zrewolucjonizowała parę rzeczy w fizyce, został... skrytykowany przez matematyków. Za co? Za to, że tę swoją rewolucyjną teorię od strony matematycznej sformułował w sposób - jak to owi matematycy określili - "nieudolny". Sławy ani zasług jego to nijak nie umniejsza, podobnie jak jedna głupia wypowiedź Edberga nie wymaże jego zasług ani pięknego stylu gry ani też faktu, że nijak się ma do obecnej tenisowej rzeczywistości. Ślicznie pasuje tu komentarz pewnego bliskiego mojemu nickowi pana, niejakiego Alaina Connesa (doprawdy się nie zdziwię, jeśli to nazwisko wam nic nie powie...). Był to komentarz odnośnie tego, że wielu traktuje Connesa jako wyjątkowej klasy autorytet. Pozwolę sobie przytoczyć jego wypowiedź w całości:

    "We are all human beings and it is a wrong idea to put a blind trust in a single person and believe in that person whatever happens."

    monty_burns, mentorska rada na dziś: mózgu używaj, nie autorytetów.

  10. Powrót do góry    #10
    Stały bywalec
    Dołączył
    24-05-2005
    Postów
    533
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Widzialem jak Maks Mirnyi, Radek Stepanek czy Bjorkman jak wisza ciagle na siatce graja czasem w wymianie moze nie 5 ale ze 3-4 woleje.

  11. Powrót do góry    #11
    Stały bywalec Awatar monty_burns
    Dołączył
    25-01-2006
    Postów
    944
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 4 w 3 postach
    No więc tak:
    1) Skoro według Ciebie nie używam mózgu to po co te naukowe wywody? Po co Einstein i Connes? Ja i tak tego nie zrozumiem (jak to człek co mózgu nie używa). Jesteś taki wspaniały i logiczny i nie widzisz nielogiczności swego postępowania? No chyba, że chcesz zabłysnąć swoją erudycją?

    2) Robię to samo to co Ty cytując JamesaB. Też zacytowałem kawałki Twoich wypowiedzi. Znów kłania się logika.

    3) Co do dystansu do siebie to naprawdę przykre, że uważasz się za osobę z dystansem.

    4) Jak coś nie pasuje to - "nie będziesz moim partnerem w rozmowie", albo milcząca zgoda czyli mam rację. No po prostu komiczne.

    Itp, itd. Zresztą ja jestem jak widać prosty chłop, a Ty taki piękny i wspaniały. Więc przepraszam Waszą Wysokość za wszystkie moje prymitywne wypowiedzi i wpisuję Cię do mojej prywatnej Kolekcji Autorytetów Moralnych.

    A żeby się pani moderator nie czepiała, że nie na temat to uważam, że tenis to wspaniały sport, ale kompletnie niezrozumiały przez osobników takich jak ja co mózgu użyć nie potrafią :).

  12. Powrót do góry    #12
    Zaawansowany Awatar Chuchita
    Dołączył
    24-04-2004
    Postów
    1,640
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Czepiać się będę. Bawcie się gdzie idziej. Listy pochwalne kolego sennocu proszę przesyłać na priva, chętnie poczytam.
    LOS CHUCHOS BROTHERS Official Fan Club

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •