Od pewnego czasu spotykam się w wieloma zarzutami pod adresem przygotowania toru w Tarnowie. Wszystko zaczęło się od finału IMP kiedy to trójką medalistów zostali miejscowi zawodnicy. Posypała się fala krytyki o tendencyjne, wręcz niesportowe przygotowanie toru. Wszyscy zaczęli się zastanawiać jakim cudem przeciętny Kołodziej nie dał szans tuzom pokroju Holty, Protasiewicza czy Walaska... Oczywiście odpowiedź znaleziono w sprefabrykowanym torze. Tymczasem nikt nie zadał sobie trudu, żeby prześledzić dokonania Kołodzieja w skali całego sezonu, zarówno w meczach wyjazdowych, w licznych turniejach ale przede wszystkim w imprezach rozgrywanych na tarnowskim torze. Otóż fakty są takie, że młody tarnowianin nie zwykł przegrywać na swoich śmieciach. W meczach ligowych na swoim torze uzyskał jak do tej pory znakomitą średnią 2,583. Mało tego - w skali całego sezonu spodarycznie zdarzało się mu przyjeżdżać za plecami rywala z zespołu gości, najczęściej sam pokazywał plecy czołówce polskiego żużla i wszystkim obcokrajowcom w lidze. Dla normalnego obiektywnego kibica było więc oczywiste, że w finale IMP na swoim torze włączy się do walki o medale, podobnie jak pozostali medaliści czyli Gollobowie, którzy na swoim obiekcie w skali całego sezonu również nie zwykli przegrywać. Skoro Holty, Walaski i Kasprzaki nie nawiązywali z wyżej wymienioną trójką walki w sezonie czemu miałoby się to zmienić w finale IMP? Ale oczywiście do niektórych to nie dotarło i poczęli szukać odpowiedzi wszędzie tylko nie na ziemi. Nastąpiła runda play - off, kiedy to zespoły z Wrocławia i Torunia boleśnie przekonały się o sile tarnowian na własnym torze. Zaczął się play- off a więc tak naprawdę zaczął się prawdziwy żużel, walka na poważnie. Tarnowscy liderzy w meczach o wszystko okazali się być na swoim torze poza zasięgiem. Mowa tu o Gollobach, juniorach i obcokrajowcach Unii bo przecież druga linia jak była słaba tak w meczach play - off też była słaba. Gdyby o sile Unii decydował tylko spreparowany tor także Burza, Wardzała czy G.Rempała byliby poza zasiegiem Crumpa, Hampela czy Jagusia, tymczasem przegrywali z nimi jak dzieci. Wrocław, który miał słaby cały sezon szybko pogodził się z porażką. Inaczej z kibicami Apatora, którzy niesieni nadzieją jaką dawała im znakomita postawa Aniołów w całym sezonie jak i wynik pierwszego meczu w Tarnowie do dziś nie mogą pogodzić się ze sromotną klęską i szukają przyczyn wręcz w kosmosie. Dochodzą w tym do granic zdrowego rozsądku pisząc o oleju wylewanym na tarnowski tor, o specjalnych oponach produkowanych przez firmę Dunlop tylko dla tarnowian o sztucznie zawyżanej wilgotności powietrza nad stadionem Unii... W swoich wymysłach posiłkują się dosyć istotnym argumentem zwracając uwagę na czasy osiagane w Tarnowie, które są o 5-6 sekund gorsze od rekordu toru. Pisze realnie bo spotkałem się z opiniami że czasy te są gorsze o 8-10 sek. Mało kto zadaje sobie jednak trud by dowiedzieć się, że czasy w granicach 71-72 sek to od WIELU LAT normalne czasy jakie przeciętnie wykręcane są na tarnowskim torze. Fakt, rekord w Tarnowie wynosi niewiele ponad 66` sekund, należy jednak pamiętać że został on wykręcony na świeżo wymienionej nawierzchni, która zresztą była w owych czasach przygotowywana zupełnie inaczej, bardzo przyczepnie. Lata lecą, od rekordu toru minęło już ponad 7 lat - tor od tego czasu wymieszał się, osiadł - bardziej się związał i od tamtych lat nikt nigdy nawet nie zbliżył się do czasu jaki osiągnął Wardzała, mało tego w ciągu tych kilku lat przypadki kiedy ktoś zszedł poniżej 70 sekund można policzyć na palcach jednej ręki. Przypomnę jeszcze, że 2-3 lata temu gdy tarnowianie przygotowywali prawdziwy beton czasy osiągane oscylowały wokół 75 - 76 sekund, słychać było potworny ryk silników, motocykle zdawały się stać w miejscu. Obecnie tor w Tarnowie przygotowywany jest trochę inaczej, owszem jest raczej twardo ale nie do granic absurdu. Zarzuty kibiców Apatora są więc bezzasadne, a biorąc pod uwagę fakt, że w obu meczach Apatora w Tarnowie uzyskiwane czasy były wręcz takie same są czystą hipokryzją wypływającą stąd, że w pierwszym meczu Apator pojechał dobrze, w drugim fatalnie - reasumując w pierwszym meczu tor był OK bo czasy były 71-71 sek, w drugim tor był spreparowany bo czasy były ... 71-72 sek... Warto też wyjaśnić niektórym "znawcom" co znaczy SPREPROWANIE toru. Spreparowany tor to taki, który uniemożlia płynną jazdę, jest dziurawy i NIERÓWNOMIERNIE przygotowany na całej szerokości. Dosyć to śmieszne, ale w obecnym sezonie właśnie w Toruniu niemal na każdym meczu sedzia kwestionował przygotowanie toru nakazując jego równanie. W Tarnowie od wielu lat taka sytuacja nie miała miejsca nie liczącawarii polewaczki na pierwszym meczu z Toruniem. Dochodzi do absurdu kiedy kibice Apatora szukają przyczyn wysokiej porażki w Tarnowie zwalając winę na tor, że równy jak stół, że tak samo przygotowana nawierzchnia na całej szerokości. W sumie zastanawiąjące jest, że odkąd tarnowska drużyna pojawiła się w elidze wszyscy starają się za wszelką cenę zminimalizować jej wkład w sukcesy, zawodników nazywają przeciętniakami a każdy tryumf zawodników z jaskółką na plastronie starają się wytłumaczyć nie ich umiejętnościami i dyspozycją tylko róznymi dziwnymi okolicznościami i przekrętami. Nikt nie bierze pod uwagę, że w tarnowskim zespole jeździ mistrz świata, wciąz najlepszy polski żużlowiec Gollob, bez wątpienia najsilniejsza para juniorów - jeśli wygrywają oni u siebie z Jagusiem, Walaskiem to musi być jakieś oszustwo... po prostu żenujące. Na koniec odpowiedź na pytanie zadawane sobie przez całą żużlową polskę. Jak to jest, że w sezonie zasadniczym Unia nie gromiła rywali u siebie a począwszy od rundy play - off nie pozostawia nikomu złudzeń. Po pierwsze - właśnie dlatego, że to runda play-off, a więc walka na poważnie, jazda na maksa, bez kunktatorstwa, oszczędzania sił i sprzętu, bez kalkulacji. Właśnie w takich meczach wychodzi prawdziwa wartość i siła każej drużyny, w meczach o wszystko widać kto jest naprawdę dobry a kto nie - i ta maksyma dotyczy każdej dyscypliny sportowej. Po drugie od rundy play-off tor w Tarnowie przygotowywany jest przez Mariana Wardzałę. Potrafi on zrobić to identycznie na każdy mecz. Zawodnicy Unii przez wiele tygodni trenowali, oswajali się z tak przygotowaną nawierzchnią, dopasowywali sprzęt. Wyszło im to idealnie, niestety goście mając pięć minut czasu podczas próby toru nie są w stanie nawiązać równej walki z gospodarzami, którzy mieli na to cały miesiąc. Po trzecie zespół Unii to przecież nie zlepek przypadkowych żużlowców, tylko bardzo silna ekipa obok Częstochowy zdecydowany faworyt ligi. Reasumując tarnowianie potrafią w 100% wykorzystać atut własnego toru, co podkreślają wszyscy zawodnicy jeżdżący w Tarnowie. Jakoś Jaguś, Crump, Protasiewicz czy inni w przeciwieństwie do swych fanów nie szukają przyczyn swoich niepowodzeń w Tarnowie w fatalnie przygotowanym torze, tylko wszyscy zgodnie mówią o znakomitym dopasowaniu się do niego tarnowian. A żużel to właśnie taki specyficzny sport, w którym wiele czynników decyduje o wyniku a najważniejszym z nich, który tak naprawdę oprócz umiejętności jeździeckich czyni żużlowca klasowym to właśnie umiejętność szybkiego dopasowania się do zastanej nawierzchni. Niestety, na przykładzie Apatora widać jak ogromne znacznie ma umiejętność wykorzystywania własnego toru. Zespół, który tak znakomicie prezentuje się w lidze o wiele lepiej czuje się na wyjeździe, wygrywając u siebie cudem ze słabym Gdańskiem, ewidentnym błędem sędziego z Wrocławiem, fatalnym przygotowaniem toru z Częstochową i wreszcie w najważniejszym meczu rundy zasadniczej nie podejmuje walki z Lesznem. I to wszystko na swoim torze. Rozumiem więc zawiść kierowaną w stronę tarnowian, że Ci nie mają takich problemów u siebie odprawiając z kwitkiem wszystkich rywali. A tym, którzy wciąż się łudzą że Apator nie przegrał w Tarnowie w czystej sportowej rywalizacji odsyłam do powieści Stanisława Lema i delektowaniu się opowieściami o oleju na tarnowskim torze, o specjalnych oponach DUNLOP OIL STOP TARNOW i głębokiej wierze, że W.Jaguś jest lepszym żużlowcem od T.Golloba a mistrz polski juniorów i seniorów Janusz Kołodziej nie dorasta do pięt Miedzińśkiemu, który na dobrą sprawę jeszcze nic w żużlu nie osiągnął... POZDRAWIAM i przepraszam, ze tak długo ale miałem wolną chwilę... :)