Jako że ostatnie mecze przed Roland Garros właśnie trwają, czas rozpocząć dyskusję o prawdziwym babraniu się w ziemi, czyli samym Roland Garros.
Faworytek z krwi i kości chyba poza Justine Henin-Hardenne nie ma. Ta z kolei ma arcytrudną drabinkę, ale to wg mnie dobrze - będzie jedynie ciekawiej. Poza Juju rozsaądek każe typować... no właśnie, kogo? KOgoś, kto sie neźle spisywał na mączce rzecz jasna. Mauresmo? Jaaasne, i w ogóle latające różowe słoniki. Kto poza tym? Schnyder była przecież niezła, ale te baty, które dostawała od HH... No nie wiem... Kuzniecowa? Zdecydowanie potrafi grać na tej nawierzchni, ale przecież zdarzały jej się wpadki. Lindsay? To nigdy nie był jej turniej. W ogóle nie grała w Europie. Ale wygrała Amelia Island. Clijsters? Dementiewa? Obie groźne, ale obie z problemami zdrowotnymi. Ale tu zróbmy mały przystanek - fotka z wczoraj:
chyba nie jest z Kim tak najgorzej:P.
Myskina? Ale ona w tym roku przegrywa wszystko i z wszystkimi. Może aura paryskich kortów wzniesie ją na wyżyny? Wątpię. Szarapowa? Ona nie ma pojęcia o mączce... No, bez przesady, coś tam jednak umie:p ale czy można triumfować w takim turnieju, nie umiejąc wykonać doślizgu do piłki? Ano można rzecz jasna. Wreszcie siostry, a raczej ich mniej porąbana połowa. Osiągnięcia: ćwierćfinał w Amelia Island przegrany z Davenport w głupi sposób, trzy sety męki z Domachowską, potem w Charleston kompromitacja z Golovin. Teraz z kolei niezła gra w Stambule, a więc przy nazwisku Williams stawiam jak zwykle znak zapytania.
Podsumowując - sytuacja jest dość beznadziejna.
Faworytki, gdzie jesteście? Gdziekolwiek - drabinka przecież jest, więc niniejszym rozpoczynam dyskusję:):):).
edit: jakieś typy? Proroctwa? Przemyślenia? Co tak cicho, hmmm?