Pokaż wyniki od 1 do 2 z 2

Wątek: Rozmowa z Krzysztofem Wójcikiem GW

  1. Powrót do góry    #1
    Stały bywalec
    Dołączył
    30-05-2002
    Postów
    1,014
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    Rozmowa z Krzysztofem Wójcikiem GW

    W Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z Krzysiem Wójcikiem jednym z najlepszych polskich siatkarzy lat 90-tych ubiegłego wieku (jak to brzmi :)). Warto przeczytać co mówi ten "faect z jajami:

    Krzysztofem Wójcik, libero Ivettu: Mam jeszcze o co grać

    Rozmawiał Arkadiusz Kuglarz 19-10-2003,
    Mam w drużynie pseudonim "Dziadek", ale się nim nie czuję. Nie zamierzam jeszcze wieszać butów na kołek. Trenuję mocno, wciąż mam o co grać - mówi Krzysztof Wójcik, libero Ivettu Jastrzębie, który w poniedziałek kończy 43 lata

    Arkadiusz Kuglarz: W sobotę Jastrzębie w trzech setach ograło mistrza Polski Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle. Ivett zgłasza aspiracje do mistrzostwa?

    Krzysztof Wójcik: Naszym celem - i tego nie ukrywamy - jest awans do pierwszej czwórki walczącej o medale. O mistrzostwie na razie nie mówimy. Od czterech lat Jastrzębie jest w czołówce, czas, by zdobyć coś więcej. Oby nie zapeszyć.

    Tegoroczna liga ma być najciekawszą od lat. Podziela pan tę opinię.

    - Jest przynajmniej sześć zespołów, które stać na walkę o mistrzostwo, choć i pozostała czwórka jest w stanie urwać punkty najlepszym. Przykład to BBTS Bielsko-Biała, które pokonało faworyzowany Sosnowiec. W wielu meczach trudno wytypować faworyta i to jest dobre dla widowiska, liga nie jest monotonna. Choć Jastrzębie mogłoby wygrywać już do końca sezonu, to mnie akurat by nie przeszkadzało (śmiech).

    W poniedziałek kończy Pan 43 lata i mistrzostwo byłoby świetnym ukoronowaniem Pana kariery...

    - (śmiech) Mam w drużynie pseudonim "Dziadek", ale się nim nie czuję. Nie zamierzam jeszcze wieszać butów na kołek. Stać mnie jeszcze na grę na wysokim poziomie przez dwa, trzy lata. Trenuję mocno, wciąż mam o co grać. Nie mam na swoim koncie nie tylko tytułu mistrza Polski, ale nie grałem też w Lidze Mistrzów.

    A na sportową długowieczność mam kilka sposobów. Nie można obijać się na treningach, choć trzeba też wiedzieć, kiedy odpuścić, oczywiście tak, by trener nie widział. Trzeba znać swój organizm, ale tej wiedzy nabiera się przez lata. Trzeba czuć się młodo, a ja mam 14-miesięcznego syna Olivera i przy nim czuję się młodziej. Starszy syn Sebastian gra w siatkówkę w Bydgoszczy i moim marzeniem jest zagrać z nim w jednym meczu.

    Ale gdyby nie wprowadzono pozycji libero, byłby Pan na siatkarskiej emeryturze od lat.

    - Dokładnie od 1996 roku. Wprowadzenie pozycji libero uratowało wszystkich siatkarzy, którzy nie mają dwóch metrów wzrostu. Dobrzy technicznie zawodnicy, mierzący nawet 1,85 m wzrostu, nie mają czego szukać w ataku, mogą jednak grać na libero. Tak naprawdę po wprowadzeniu zmian zostałem przywrócony do sportu. Po kontuzjach kolan o skakaniu nie mogło już być mowy.

    Dopiero w wieku 41 lat trafił Pan do reprezentacji. Nie za późno?

    - To zadziwiające. Wcześniej byłem wybierany na najlepszego siatkarza ligi, a do reprezentacji byłem za... niski. Nie mogłem przypuszczać, że po tylu kontuzjach nagle wszystko się odmieni i w wieku 41 lat trafię do reprezentacji. To było ogromne przeżycie i za to wielkie dzięki dla trenera Boska.

    Co Pana zdaniem stoi na przeszkodzie, by nasza reprezentacja wreszcie zaczęła odnosić sukcesy?

    - Jest ogromny potencjał ludzki, potrafimy wygrywać z najlepszymi, ale, niestety, zdarzają się i wpadki ze słabymi rywalami. Wielką rolę odgrywa chyba psychika, brak koncentracji. Najlepszy wiek dla siatkarza to 30 lat, więc nasza reprezentacja może coś jeszcze osiągnąć. Ostatnio jednak zbyt wiele jest zamieszania wokół reprezentacji i związku. Jeśli jest źle, trzeba to zmienić. Nie może bowiem być tak, że ktoś mówi, że jest dobrze, kiedy my widzimy, że jest po prostu źle.

    Krzysztof Wójcik

    Zaczął uprawiać siatkówkę dopiero w wieku 23 lat, bo wcześniej grał w rodzinnym Żaganiu w piłkę ręczną. Odkrył go w czasie służby wojskowej Zdzisław Kiczyński, nieżyjący już prezes Stali Nysa. Od tego czasu Wójcik był największą gwiazdą zespołu. Kibice go uwielbiali, bo pomimo że miał niewiele ponad 180 cm wzrostu, słynął z atomowych ataków. - Facet z przysłowiowymi jajami. Jeśli ktoś przeszkadzał w wygraniu, to znaczy grał słabo, to Krzysiek potrafił go nieźle objechać. Nieważne, czy był to junior, czy gracz szóstkowy - wspomina Zbigniew Rektor, ówczesny siatkarz Nysy.

    W końcu Wójcik przypłacił swoją grę kontuzjami. W 1986 roku miał operację obu kolan. 10 lat później - po trzykrotnej operacji prawego kolana i trzykrotnym zerwaniu wiązadeł krzyżowych - wydawało się, że jest to już jego kres jako siatkarza. Cztery lata temu odszedł z Nysy do Jastrzębia, gdy jeden z działaczy Stali powiedział w szatni do zawodników: - Jak wygracie ten mecz, to ten z jedną nogą też zostanie w klubie.

    Jako zawodnik Stali zdobył dwa srebrne medale mistrzostw Polski i Puchar Polski. Trzykrotnie był też brązowym medalistą MP (w tym dwukrotnie z Jastrzębiem).
    ________________________________________________
    W naszej kadrze brakuje dziś właśnie takiego faceta z jajami, który zawsze potrafił wziąć ciężar gry w swoje ręce.



  2. Powrót do góry    #2
    Użytkownik
    Dołączył
    06-10-2003
    Postów
    265
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Co do wątku Krzysztofa Wójcika, to należy wciąż podziwiać go za kondycję fizyczną i hart ducha. Ostatni mecz z Mostostalem potwierdził, że Wójcik jest świetnie przygotowany do sezonu, a zapowiedź walki o medal MP to nie czcze przechwałki.
    Trochę smutno, że pan Krzysztof odchodził z Nysy w opinii "kaleki". Jeśli chodzi o sposoby na "pożegnanie" zawodników, to należy z wyrzutem spoglądać na władze w różnych zarządach nyskiego klubu. Podobnie postąpiono przecież z Jarkiem Stancelewskim, który trafił do Mostostalu, by już po jednym sezonie w Kędzierzynie zagościć w pierwszej szóstce kadry Polski. Należy w gronie tych zawodników umieścić też Sławka Gerymskiego, tuż przed karierą w Mostostalu. Fakt, że postawił może za wysokie warunki finansowe do spełnienia dla klubu, ale to nie powód, by "wyrzucać" go z klubu bez słowa. Przecież kiedy rozegrywał w Nysie, nasz klub odniósł największe sukcesy w historii.
    Pozostaje teraz tylko żałować...:(:(
    Miejmy nadzieję, że obecny zarząd będzie działał pod tym względem rozsądniej.

    Pozdrawiam
    ____________

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •