Zamieszczone przez
Garfield
To ja może podpowiem kilka trików jak tę markę sobie wyrobić:
- znaleźć sobie zawodnika albo grupkę zawodników i pisać o nich TYLKO w pozytywnym świetle. Rozumiesz - nawet jeśli seryjnie daje ciała to winny jest sprzęt albo inne szatany. Pamiętaj: sam lukier.
- bądź liderem opinii, kreuj rzeczywistośc. Jeśli np. Karol Baran jest wg Ciebie najlepszym żużlowcem w Polsce to powtarzaj to tak długo, jak się da. Prędzej czy później czytelnicy w to uwierzą.
- założyć bloga. Na blogu można pisać co ślina na język przyniesie bez obawy, że wydawca zakaże publikacji materiałów z obawy na grożące mu procesy. Gdyby czytelnicy oponowali że piszesz bzdury to odpowiadasz im, że "sytuacja zmienia się dynamicznie". Raz na 100 przypadków opisywana bzdura się potwierdzi i wtedy można triumfalnie obwieścić "a nie mówiłem?"
- dla wzmocnienia efektu możesz swoje teksty na blogu komentowac sama, pod zmienionym nickiem. Pisz same brednie i niedorzeczności - wygenerujesz dzięki temu dodatkowy ruch.
- stwórz listę ekspertów, do których będziesz zwracać się do komentarz. Warunki te same co powyżej, tzn. im większe pieprzy głupoty, tym lepiej. Podpowiedź: najlepsi są szaleni staruszkowie, właściciele zakładów pogrzebowych i inni tacy.
- zdajesz sobie pewnie sprawę, że przekazach medialnych czytelników najbardziej interesują seks, przemoc, skandal, etc. W żużlu wygląda to trochę inaczej. Na szczycie piramidy są kłopoty finansowe Włókniarza, nieco niżej kłopoty Wybrzeża, a potem długo, długo nic. W razie braku inspiracji możesz zawsze popełnić tekst np. że dług Częstochowy wzrósł z 5 mln PLN do 8 mln PLN. Nic Ci za to nie grozi, a przed komputerami jest zawsze grupa onanistów, którzy tylko na taką informację czekają, więc popularność gwarantowana
- w nawiązaniu do poprzedniego punktu: może zdarzyć się tak, że będą dzwonić do Ciebie żużlowcy i ich menedżerowie oraz namawiać, byś za drobną opłatą o tym i tamtym klubie pisała to i to (zwykle jakieś kalumnie). Nie odmawiaj. Po pierwsze - zyskasz cenny kontakt. Po drugie - dostaniesz trochę grosza. Portale albo nie płacą wcale, albo płacą licho, więc zawsze to jakiś zysk.
- jeśli dzięki powyższym zabiegom zostaniesz zauważona i zaproszona do telewizji - nie spinaj się. Z pewną miną powtarzaj te same bzdury, które rozpowszechniasz w formie pisemnej. Jeśli poziom wypowiadanych głupot będzie dostatecznie wysoki to może poproszą Cię nawet o komentowanie zawodów?
I nie zapominaj o sprawie podstawowej: ostatnim atrybutem, jakim musi posiadać znany dziennikarz żużlowy, jest znajomość żużla.
Powodzenia!