Giani, dokładnie tak. Zgadzam się prawie ze wszystkim w 100%.
Nie wiem skąd się biorą ludziska, którzy wierzą w jakąś magiczną moc zawsze wiernych, zawsze chodzących, zawsze karnety
kupujących, praaaaaawidziwych kibiców w ilościach wielotysięcznych bez względu na sytuację.
Takich zawsze wiernych jest na ogól nieliczna garstka, i na ogół ci najbardziej wierni wcale nie są tymi, którzy najgłośniej
drą się w czasie meczów i głośno hałasują o swojej wierności, a nie można ich spotkać na meczach wyjazdowych, czy nawet
na zawodach młodzieżowych u siebie.
Tym bardziej, że ludzie muszą czuć, że ich pieniądze idą na klub, a nie na dziwne machinacje bankowe, kredyty i inne cuda
niewidy.
Żeby ludzie chodzili musi byś smak widowiska, szansa sukcesu, muszą też być zawodnicy z którymi kibic się identyfikuje
i odpowiedni duch w klubie i wokół klubu. Bo inaczej nikt nawet za 5 zł nie przyjdzie. Na dziś nie mamy (sic! bo jestem
z innego miasta) prezesa, który by pociągnął za sobą kibiców i sponsorów, a może co najwyżej liczyć na spady finansowe
z urzędu miasta, mamy za to taką większość składu, którą stanowią obce chłopaki, którzy może będą, a może za rok ich nie będzie.
Swój Woźniak został cudem na ten sezon, reszta młodzieży nie wiadomo dlaczego się uwsteczniła, a tak dobrze się tylu
zapowiadało, zostanie pewno Siopek, też swojak, i ja bym postawił jeszcze na Kostka, który potrafi żyć z kibicami i zrobić
dla nich show jak ma dobry humor i mu karta podejdzie. A reszta? Z Angolem warto byłoby podpisać kontrakt od razu na dwa
sezony i jak na 1-ligę zżyć się z nim ile można, poszukać jakiegoś kozaka - Rosjanina, też by od razu był sentyment, może nawet
wypożyczyć z Torunia Kułakowa - a reszta - w rękach działaczy i tej grupki kibiców, której jeszcze wiele się chce.
Coś co zostało spieprzone przez lata musi być niestety odbudowywane przez lata, a nastrój wokół żużla i nastrój wyborów
w Bydgoszczy wskazuje na to, że ludzie wybrali na dziś bezpieczną wegetację i raczej tu nic nagle nie tąpnie. W bydgoskiego
Sukiennika (ups!), Dowhana, Karkosika, czy Półtorak jakoś na razie nie wierzę...
Batony nazywały się Alibi