"
wskażcie mi z łaski swej owych potencjalnych możnych sponsorów, co to tylko czekają by wejść we wrocławski żużel
bez tego, to biadolicie Hipolicie, jak koneserzy sprzed sklepu w „Ranczu”"
A to już jest zaiste kuriozalna perełka
Jeśli architekt spieprzy Ci projekt domu, a na Twoje słuszne pretensje odpowie: "No to se pan sam lepiej narysuj", podejdziesz do sprawy ze zrozumieniem? Po chrześcijańsku wybaczysz dentyście, jeśli zamiast borować chory ząb wyrwie Ci dwa zdrowe, a Twoje zażalenie skwituje stwierdzeniem: "Trzeba było się samemu leczyć, dziadu, a nie biadolić jak menele spod sklepu"?
Każdy powinien znać się na swojej pracy, bo bez tego nie ma mowy o prawidłowym jej wykonywaniu. Jeśli na czymś się nie zna, powinien zlecić to fachowcowi, a samemu dać sobie spokój. Proste, jasne, klarowne. (...) Nie znam się na mikrobiologii, gramatyce arabskiej, fizyce kwantowej, strzyżeniu owiec, produkcji sztućców i na wielu innych rzeczach.
Nie znam się także na pozyskiwaniu sponsorów i nie muszę, bo to nie moja rola, tylko zadanie dla prezesa (zarządu) klubu. Nie zadawaj więc niezbyt mądrych (delikatnie mówiąc) pytań.
Nie wiem, kto mógłby zostać dobroczyńcą WTS-u i wcale wiedzieć tego nie muszę, natomiast sam WTS owszem, i na tym polega różnica. Skoro nasi sternicy nie potrafią ogarnąć tematu sponsoringu, to znaczy, iż nie nadają się do dzierżenia sterów. Nie są w stanie prawidłowo wykonywać swoich obowiązków. I tyle. Nigdy nie uwierzę, że we Wrocławiu nie można znaleźć odpowiednich firm, skoro jeszcze kilka lat temu nie było z tym większych problemów i skoro w pozostałych ośrodkach Ekstraligi włodarze jakoś sobie z tym radzą.