"Najgorsze wspomnienia z pobytu w Gdańsku zachowa jednak Mirosław Kowalik. Najbardziej doświadczony żużlowiec Apatora nie znalazł uznania w oczach trenera, Jana Ząbika, cały mecz oglądał w roli widza, a na domiar złego wieczorem jego bus został okradziony z cennych rzeczy pod jednym z gdańskich hoteli. "
Za www.zuzel.net.pl



Niezbyt to optymistyczne, zastanawiam się GDYBY ktoś okradł żużlowca z miasta w którym okradziono Mirka, wtedy by sie wywolala burza, bo pewnie zawodnik taki nie mialby na czym jezdzic...
Szkoda,mam nadzieje, ze nie byly to motory ...:)