1) Nie ma się co łudzić, był piniondz, był fun - tyle dla niego znaczy toruński klub.
2) Talent jakiego w żużlu nie było od dziesięcioleci - tylko jak na razie nie przekłada się to na sportowe dokonania.
Pojedyncze udane zawody to trochę mało jak na taaaaakiiii dar Boży.
3) Wartość sportowa oraz jako magnes dla kibiców była niepodważalna. No właśnie, była. Ciekaw jestem jak spędzi(ł) ten czas, bo ta wartość w lipcu może być zupełnie inna...
4) Przy całej skomplikowanej relacji z Sulivanem i trudnej dla otoczenia osobowości Ryana, to co by nie powiedzieć brakuje nam tak zaangażowanego obcokrajowca.
5) W całej tej sytuacji oraz w obliczu nadchodzącego turnieju jubileuszowego Miedziaka nasuwa się refleksja:
Szanujmy Adriana, ma swoje humory, ale, co mało kto zauważył, zrobił już dla toruńskiego klubu bardzo wiele. Medale DMP we wszystkich kolorach, złota MPPK, złota MDMP, MIMP, kaski ZK, SK i BK, 2xDMŚ, że wspomnę tylko te najważniejsze.
W zasadzie brakuje tylko medalu IMP.
W lidze poświęcał się niejednokrotnie jeżdżąc z kontuzją.
Naprawdę niewielu miało większy wkład w sukcesy tego klubu.
6)Na forum często można przeczytać nie tylko o nim, że drewno, że słaby, że leszcz, że ogórek, że zabijaka... Czasem to aż przykro się czyta, bo niby piszą to wieloletni, wyrobieni kibice.