Ostatnio to co się dzieję w polskim żużlu w niektórych ośrodkach przechodzi ludzkie pojęcie. Niektóre klub wykorzystują możliwość ukarania zawodnika by ratować swój budżet. To jest obłęd co się dzieję, że zawodnik musi siedzieć cicho to może dostanie kasę. Najpierw w Gnieźnie takie kary że to się w głowie nie mieści, a to tylko przez głupotę prezesów bo łudzili się że JAKOŚ się uda to posklejać. Ale k***a to nie jest origami. Teraz przygoda Emila z Włókniarzem, który podpisał kontrakt nie do zrealizowania przez Częstochowę. I jak widać to niczego się nie nauczyli włodarze, bo znowu podpisują kontrakt na którego najzwyczajniej w Świecie nie mają kasy, padło na Walaska. A że Greg ma bardzo cięty język to może okazać się na koniec sezonu że będzie musiał oddać kasę Włókniarzowi. Teraz Pieszczek uwięziony w Gdańsku bo ma dosyć upominania się o kasę swoją. Zawodnicy są karani za to że mówią prawdę i to jest chore. Jeśli pracodawca by nie wypłacił mi wynagrodzenia to ruszyłbym w każdą możliwość by odzyskać swoje pieniądze, dlatego ja się zawodnikom nie dziwię. Czemu z tego przepisu nie korzystają w Zielonej Górze, Toruniu czy Lesznie.. ? A czemu np nie karać kluby za to że oszukują zawodników? Karać finansowa tak samo by zabolało ! Myślę, że ten temat może zostać na forum.