Ileż można oglądać to bezdennie durne, nudne i bezkoncepcyjne przebijanie. Maryj wychodzi z myślą, że wszystko będzie grał przez środek, a Djoko wychodzi z myślą, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego co zagra Szkot i że i tak mu to nie pomoże. Dopóki Serb psuł, to Andy jeszcze coś próbował kombinować, ale ofensywy było tyle ile w meczach Corretji z Costą. Jeśli ITF mi zafunduje jeszcze wolniejszą trawę na Wimbledonie (może zarządzą, aby jej nie kosić przez tydzień), a na US Open wyłożą korty piankę poliuretanową to pozostanie przerzucić się na pingpong.

Finał damski ciekawy dopóki wyjec nie zaczął strzelać tych swoich ekstremalnie nudnych piłek. Kobiecy tenis jest na dnie i to tak głębokim dnie, że jak sobie wczoraj z YT obejrzałem któryś z meczów Justine Henin, to pomyślałem, że wszystkie rusko-czeskie tłuki, okupujące dziś czołówkę światową, nie mają piątej części jej talentu i wyszkolenia technicznego. Czysta, prostacka siła i nic więcej.

Sorry, że tak dramatycznie, ale dziś mi się przelała czara .