Jasna sprawa Juanie, że nie można pisać co by było gdyby, bo gdyby Sampras wygrał wszystkie swoje finały Wielkiego Szlema to miałby 18 tytułów, a Federer grubo ponad 20, ale wzmianka o Laverze miała na celu tylko przypomnienie o jego dwóch kalendarzowych Wielkich Szlemach i jego miejscu w historii. Nic więcej.
Jeszcze raz podkreślę, że pisanie o tych finałach Wielkiego Szlema 2000-2002 w porównaniu do 2010-2012 to nie było żadne wchodzenie w dyskusję kto lepiej grał pod koniec kariery czy jakaś dramatyczna obrona Pistola, lecz odnosiło się jedynie do tego, że "odpadał w pierwszych rundach i dostawał wtedy cięgi od wszystkich". Nie wiem jak zabrzmiało, ale na pewno nie miałem takich intencji jakie wyczułeś.
Nadal i Djokovic są wielcy, a dyskusja o ich możliwościach kondycyjnych oraz tenisie na wyniszczenie w kontekście finału AO 2012 to temat na zupełnie inną opowieść. Wg mnie albo się ich docenia albo nie, a nie tylko wtedy kiedy jest wygodnie. W ogóle słowa tłuczek formułowane do kogokolwiek, ale tym bardziej do kogoś kto skompletował Szlemy na wszystkich nawierzchniach jest nieodpowiednie. Szkoda, że nikt tutaj nie różnicuje tego jak się niekiedy mówi o Nadalu (jazda bez trzymanki w krytyce) czy Federerze (jedna nieco krytyczna uwaga i zaczyna się szał)... I piszę to nie będąc wielkim fanem żadnego z nich. Szacunek należy się przecież obu za to co osiągnęli.
Jasne, że trudno porównywać epoki. Jeszcze jakoś można porównywać lata 90-te do obecnych, ale 60-te do obecnych to oczywiście masz rację, że jest to jedna wielka abstrakcja. Co do rywali to zostawmy ten temat i tutaj się z Tobą zgadzam. Nie ma co rozdrapywać strupa, bo pewnie jeszcze kilka stron byśmy w tym temacie napisali, a efekt byłby taki sam jak przed laty. Chodziło mi tylko o to, że napisałeś, że Roger teraz ma wielkich rywali w postaci Djokovica i Nadala. Sampras też miał Agassiego i Beckera w pewnym punkcie swojej kariery. I jeszcze paru innych, więc pasowałoby odnieść się też do początku dominacji Rogera. Ale faktycznie nie otwierajmy znowu tej puszki Pandory, bo po co. To nie jest temat ku temu.
O finale Wimbledonu 2009 już ani słowa, bo wszystko zostało powiedziane. Do kolejnej zaczepki antystenezza ("niezdolność czytania tekstów") też nie będę się ustosunkowywał. Szkoda klawiatury.