Ostatni turniej wielkoszlemowy w roku, czyli wielkie nadzieje na powrót prawdziwego króla :D
US OPEN nr 6 !!!
Ostatni turniej wielkoszlemowy w roku, czyli wielkie nadzieje na powrót prawdziwego króla :D
US OPEN nr 6 !!!
Oto i napawająca optymizmem drabinka:)
Rafael Nadal (ESP)
Teimuraz Gabashvili (RUS)
Máximo González (ARG)
Denis Istomin (UZB)
Gilles Simon (FRA)
Donald Young (USA)
Tobias Kamke (GER)
Philipp Kohlschreiber (GER)
Feliciano López (ESP)
Santiago Giraldo (COL)
Rainer Schüttler (GER)
BYE
Sergiy Stakhovsky (UKR)
Peter Luczak (AUS)
BYE
Ivan Ljubicic (CRO)
David Ferrer (ESP)
Alexandr Dolgopolov (UKR)
Benjamin Becker (GER)
Daniel Brands (GER)
Jarkko Nieminen (FIN)
Daniel Gimeno (ESP)
Jérémy Chardy (FRA)
Ernests Gulbis (LAT)
David Nalbandian (ARG)
BYE
Florent Serra (FRA)
Florian Mayer (GER)
Pere Riba (ESP)
BYE
Fabio Fognini (ITA)
Fernando Verdasco (ESP)
Andy Murray (GBR)
Luká Lacko (SVK)
Rubén Ramírez Hidalgo (ESP)
Dustin Brown (JAM)
Juan Ignacio Chela (ARG)
Yen-Hsun Lu (TPE)
Mikhail Kukushkin (KAZ)
Stanislas Wawrinka (SUI)
Sam Querrey (USA)
BYE
Marcel Granollers (ESP)
Andreas Seppi (ITA)
Guillermo García-López (ESP)
Lukasz Kubot (POL)
Potito Starace (ITA)
Nicolás Almagro (ESP)
Mikhail Youzhny (RUS)
Andrey Golubev (KAZ)
Dudi Sela (ISR)
Xavier Malisse (BEL)
BYE
Marco Chiudinelli (SUI)
Frederico Gil (POR)
John Isner (USA)
Radek tepánek (CZE)
Julien Benneteau (FRA)
Tommy Robredo (ESP)
BYE
Victor Hanescu (ROU)
Carlos Berlocq (ARG)
Michaël Llodra (FRA)
Tomá Berdych (CZE)
Nikolay Davydenko (RUS)
Michael Russell (USA)
Simon Greul (GER)
Richard Gasquet (FRA)
Kevin Anderson (RSA)
Somdev Devvarman (IND)
Tim Smyczek (USA)
Thomaz Belluci (BRA)
Gaël Monfils (FRA)
BYE
Igor Andreev (RUS)
Horacio Zeballos (ARG)
Janko Tipsarevic (SRB)
Olivier Rochus (BEL)
Stéphane Robert (FRA)
Andy Roddick (USA)
Marcos Baghdatis (CYP)
Arnaud Clément (FRA)
Eduardo Schwank (ARG)
Robby Ginepri (USA)
Pablo Cuevas (URU)
BYE
Jan Hájek (CZE)
Mardy Fish (USA)
Juan Mónaco (ARG)
BYE
Kristof Vliegen (BEL)
James Blake (USA)
Philipp Petzschner (GER)
BYE
Viktor Troicki (SRB)
Novak Djokovic (SRB)
Robin Söderling (SWE)
BYE
Taylor Dent (USA)
Alejandro Falla (COL)
Thiemo de Bakker (NED)
BYE
BYE
Fernando González (CHI)
Albert Montañés (ESP)
Michal Przysiezny (POL)
Carsten Ball (AUS)
BYE
BYE
Evgeny Korolev (KAZ)
Illya Marchenko (UKR)
Marin Cilic (CRO)
Jürgen Melzer (AUT)
Dmitry Tursunov (RUS)
BYE
Ryan Sweeting (USA)
Björn Phau (GER)
Ricardo Mello (BRA)
BYE
Juan Carlos Ferrero (ESP)
Lleyton Hewitt (AUS)
Paul-Henri Mathieu (FRA)
Leonardo Mayer (ARG)
Guillaume Rufin (FRA)
Michael Berrer (GER)
Andreas Beck (GER)
Brian Dabul (ARG)
Roger Federer (SUI)
Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaanko
króla już mamy
Wpiszę się bo chyba wypada :D
Finał starego króla z młodym?
W sumie dość prawdopodobne, bo Nadal z tymi grajkami co pozostali w jego połówce raczej sobie powinien poradzić, a Fedek w zasadzie ma tylko Soderlinga jako jedną poważną przeszkodę.
W sumie to nie obraziłbym się, bo w finale US Open jeszcze nie grali.
Skompletowaliby w ten sposób Wielkiego Szlema "head to head" :D
To może być najciekawszy finał tych dwóch panów. Nadal u progu Wielkiego Szlema w tak młodym wieku. Dla Federera byłaby to ostatnia szansa, ostatni most do przedłużenia swego życia tenisowego. Myślę, że porażka z Nadalem w US Open bez wątpienia będzie też implikować koniec rywalizacji Szwajcara z Rafaelem. Federer stanie się dla niego "kelnerem". Ponadto jest to wielce prawdopodobne, iż Nadal odzyska koronę w Australii (nieklasyczny wielki szlem), a wtedy będziemy o krok od zmiany zdania na temat najlepszego tenisisty wszechczasów.Wpiszę się bo chyba wypada :D
Finał starego króla z młodym?
W sumie dość prawdopodobne, bo Nadal z tymi grajkami co pozostali w jego połówce raczej sobie powinien poradzić, a Fedek w zasadzie ma tylko Soderlinga jako jedną poważną przeszkodę.
W sumie to nie obraziłbym się, bo w finale US Open jeszcze nie grali.
Skompletowaliby w ten sposób Wielkiego Szlema "head to head" :D
Swoją drogą, czy ktoś może orientuje się, czy istnieje para tenisistów, która grała ze sobą w finale każdego turnieju wielkoszlemowego oraz jaka para zagrała najwięcej finałów razem?
Nie przesadzaj. :P To co robi Nadal jest niesamowite, ale jednak przy tych wszystkich rekordach Federera to nie jest to wyczyn, który byłby w stanie przegonić np 16 szlemów, 23 wielkoszlemowe SF z rzędu czy sezony 2004, 2005, 2006, gdzie Roger ponosił odpowiednio: 6,4,5 porażek. Ponadto Roker, poza cegłą i ilością wygranych mastersów, ma niemal wszystkie statystyki lepsze od Rafała.Ponadto jest to wielce prawdopodobne, iż Nadal odzyska koronę w Australii (nieklasyczny wielki szlem), a wtedy będziemy o krok od zmiany zdania na temat najlepszego tenisisty wszechczasów.
Nie chce się wierzyć, że ten nieszczęsny H2H rzuca cień na cały rogerowy dorobek. ;P
EDIT:
Cesi, odpowiedzi na pierwszą część pytania nie znam ,a co do drugiej to ponoć Roger i rafa zagrali ze sobą najwięcej wielkoszlemowych finałów - 7, przy 5 Samprasa i Agassiego.
Cztery turnieje z rzędu (a następnie French Open...) to moim zdaniem większy wyczyn niż 23 kolejne półfinały (dodatkowo ten H2H), o czym świadczy fakt, iż nadal (wciąż :) ) Laver rywalizuje z Federerem o miano tego najlepszego.
Potem już tylko Del Potro stoi na drodze to nieśmiertelności:p
Wiesz, polemizowałbym. Nadal w obecnym czasie na głównego rywala ma podstarzałego Mistrza, który jest po szczycie swojej formy niewątpliwie. Federer miał tego głodnego gry, niesamwoitego (początkowo tylko na cegle) Nadala. GDYBY nie było Rafy Roger w latach 2005-2007 wygrałby 11 turniejów WS z rzędu.Cztery turnieje z rzędu (a następnie French Open...) to moim zdaniem większy wyczyn niż 23 kolejne półfinały (dodatkowo ten H2H)
23 kolejne semi WS to wyczyn, którego nie ogarniam. Przez pół dekady w każym WS robić co najmniej połówki, w tym 2 serie kolejnych finałów WS: 10, 8, w tym 18 finałów w 19 turniejach WS w latach 2004-2009. Utrzymanie formy na takim poziomie przez taki czas to jekies science-fiction.
Co do Nadala to nie zrobił jeszcze nawet 3/5 zakładanej roboty, więc poczekajmy.
W finałach byłby walkower czy jak? :DGDYBY nie było Rafy Roger w latach 2005-2007 wygrałby 11 turniejów WS z rzędu.
Bo jednak z kimś zamiast Nadala by w tych finałach musiał grać i może by nawet wszystkie wygrał, ale takie stawianie sprawy chyba jest "lekkim" przejaskrawieniem sytuacji.
Ja bym nie napisał, że Nadal wygrałby do tej pory 4 Wimbledony gdyby nie było Federera.
Tak czy siak Nadalowi bardzo daleko do osiągnięć nie tylko Federera, ale jeszcze Samprasa czy Lavera choćby. I szczerze wątpię czy je poprawi. Jeszcze rok, dwa i organizm wysiądzie przy takim stylu gry i po tym co już się nabiegał przez tych ładnych kilka lat.
W końcu to nie przypadek, że na kortach twardych Nadal wygrał raptem jeden turniej wielkoszlemowy. A nie gra zawodowo w tenisa od wczoraj.
Nic tak nie rozkręca wątku jak dyskusja na temat Nadal vs Federer. Już myślałem, że wszyscy umarli, albo co gorszego... :)
Przepraszam, że nie będzie ad rem, ale myślę, że wszyscy mi tym razem wybaczą.
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Hehe, nie no oczywiście, że trochę przejaskrawiam sytuację, ale polegam na układzie sił z tamtych czasów. Chcąc nie chcąc chyba rpzyznasz, że Nadal był w okresie między AO05-AO08 jedynym zawodnikiem, który ogrywał Rogera w Szlemach. Stąd też po hipotetycznym usunięciu Nadala, nie wiem czy znalazłby się ktoś kto mógłby wtedy Federera na RG ograć. Naturalnie to takie gdybanie, prawdziwej prawdy (:D) nigdy nie dojdziemy.W finałach byłby walkower czy jak? :D
Im dłużej Nadal gra tym coraz mniej wierzę, że zapłaci cenę za te lata bezmyslnego (nazwijmy rzeczy po imieniu) grania wszędzie i biegania do wszystkiego. Pod względem wytrzymałościowym ten facet to fenomen.Tak czy siak Nadalowi bardzo daleko do osiągnięć nie tylko Federera, ale jeszcze Samprasa czy Lavera choćby. I szczerze wątpię czy je poprawi. Jeszcze rok, dwa i organizm wysiądzie przy takim stylu gry i po tym co już się nabiegał przez tych ładnych kilka lat.
W końcu to nie przypadek, że na kortach twardych Nadal wygrał raptem jeden turniej wielkoszlemowy. A nie gra zawodowo w tenisa od wczoraj.
Poza tym Monty zwróc uwagę jak długo już piszemy w taki sposób: "jeszcze 2 lata". Ja np o tych dwóch latach pisałem już na początku 2007 roku. I nie byłem w tego typu opinii odosobniony.
Juanie, czas na śmierć albo "co gorszego" możę przyjść 12 września tj w najbliższą niedzielę, ewentualnie kilkadziesiąt minut po północy, czyli już w poniedziałek. Daję 80% szans na ten czarny scenariusz. :P
Napisałbym coś o kelnerskiej drabince Nadala, ale chyba jak jest każdy widzi.:P Federer na razie mocno przeciętny, rywale się srożą, dobre czasu są już tylko pięknym wspomnieniem.:P
W dodatku ten tenis Łogera kruchy niczym herbatnik.
Ciekawe czy choc raz nie zostawi jaj w szatni i nie przegra meczu,ktorego zadna miara przegrac nie powinien.
Żeby nie było tylko marudzenia, to napiszę, że Misza ma dużą szansę na półfinał, zwłaszcza patrząc na to, co pokazują Wawrinka i Kłary.
Bo przecież dzierży niechlubny rekord 28 przegranych z rzędu finałów wielkiego szlema :DW dodatku ten tenis Łogera kruchy niczym herbatnik.
Ciekawe czy choc raz nie zostawi jaj w szatni i nie przegra meczu,ktorego zadna miara przegrac nie powinien.
Może ten jeden, jedyny, ostatni raz...
No i co federaści?
Chyba zadowoleni, bo Novak to pewnie powalczy pierwszego secika a potem odpłynie w siną dal łapiąc desperacko powietrze i finalik w kieszeni :D
Tylko ten Nadal na horyzoncie...
Wiem, że marudzenie po 3-setowym zwycięstwie i awansie do półfinału bez straty partii jest nie na miejscu, ale uważam podobnie. Można w sumie sporo zrzucić na karb warunków pogodowych, ale czy wszystko można tłumaczyć wiatrem?
Jak dla mnie mecz totalnie nie do przewidzenia, szanse 50/50. Przed turniejem byłem pewny Rogera w przypadku takiego mecz, ale teraz trudno lekcewazyć Serba, który gra równo, a nawet z widocznym progresem z rundy na rundę. Żaden wynik mnie więc nie zaskoczy.No i co federaści?
Chyba zadowoleni, bo Novak to pewnie powalczy pierwszego secika a potem odpłynie w siną dal łapiąc desperacko powietrze i finalik w kieszeni :D
A chciałbyjm, żeby poleciał. :D Ale w tym roku z trochę innego powodu, mianowicie przez całą rzeszę niepoważnych sympatyków Nadala, panoszącą się na zagranicznych forach. Od 3 dni tacy ludzie próbują tłumaczyć, że Nadal ma lepszy serwis od Samprasa, bo przez pierwsze 4 rundy ma większy procent wygranych piłek po pierwszym podaniu niż miał Pete w trakcie swoich zwycięskich US Open...Tylko ten Nadal na horyzoncie...
No ale wiesz progres jest niesamowity, w zeszłym roku serwował średnio jakieś 40km wolniej a i tak był w SF. Zawsze sie zastanawiałem jak to możliwe że facet z takimi łapami :) ma taki wolny serwis. Dało się? Ano dało. Zreszta, nawet wolno serwujący Rafa miał skuteczny serwis zwłaszcza drugi.A chciałbyjm, żeby poleciał. :D Ale w tym roku z trochę innego powodu, mianowicie przez całą rzeszę niepoważnych sympatyków Nadala, panoszącą się na zagranicznych forach. Od 3 dni tacy ludzie próbują tłumaczyć, że Nadal ma lepszy serwis od Samprasa, bo przez pierwsze 4 rundy ma większy procent wygranych piłek po pierwszym podaniu niż miał Pete w trakcie swoich zwycięskich US Open...
No cóż, chyba wielki wymarzony (jak dla kogo :D) finał zbliża się wielkimi krokami. Jakoś nie wydaje mi się, żeby Djokovic dał radę Ferdkowi, a Jużny raczej jest bez szans żeby wygrać aż trzy sety.
No zobaczymy jak sobie Fedek poradzi w tym finale.
Ech, szkoda że Stanislas taki pokiereszowany, bo jeszcze dwie rundy wcześniej liczyłem po cichu nawet na szwajcarski finał. Co do Jużnego - realnie to w istocie ma mało szans, ale gra zawsze tak piękny tenis, że i tak będę mu kibicował.
Jeśli do niedzieli będzie tak pizgać jak wczoraj, to Federer na pewno wygra, bo ma w tych warunkach największe doświadczenie i zdaje się, że jest w stanie zneutralizować nawet największego osiłka. A jak nie będzie urywać łba, to oczywiście wszystko zależy od tego, który kawałek głowy Roger zostawi na ten mecz w szatni :).
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Pizgac? Wojciechu, jak ty sie wyrazasz? :D.
Swoja droga pamietajmy tez o finale Indian Wells z zeszlego roku, kiedy to Nadal gral przy nie mniejszym wietrze z Marysienka w finale i oddal mu ledwie 3 gemy. Wiec miszczow wiatru albo 'My friend the wind' jest dwoch :D.
Czas się wpisać w tym wątku skoro tak nagle się rozkręcił w drugim tygodniu turnieju :)
Finał będzie jednak taki jak zapowiadacie. Jużny już drugi raz awansował do półfinału U.S. Open (poprzednio w 2006) i chwała mu za to, ale Nadalowi nie podskoczy. Hiszpan wreszcie jest w formie która pozwoli mu ugrać na Flushing Meadows coś więcej niż tylko półfinał. Czy zgarnie całą pulę to nie wiem, ale chyba dawałbym mu trochę więcej szans niż Rogerowi.
Aczkolwiek i Szwajcar poprawił się znacząco. Bardzo dobry pojedynek rozegrał z Soderlingiem i obecne lato ma jak najbardziej udane. Też nie chce mi się wierzyć aby Djokovic pokusił się o niespodziankę, bo w Nowym Jorku grali już raz finał i chyba dwa półfinały i za każdym razem to Roger był wyraźnie lepszy. Na tych kortach czuje się jednak znacznie pewniej niż np. w Melbourne. W obu meczach góra 4 sety i powinien być finał hiszpańsko - szwajcarski.
Co do niespodzianek w turnieju. Największy przegrany to Andy Murray. Ten człowiek aż prosi się aby być drugim Timem Henmanem i w Wielkich Szlemach za każdym razem zjada go presja. Może sobie wygrywać te "Masters-Series" ile razy zechce, ale gdy gramy ten szczebelek wyżej to Andy jest bezradny jak dziecko.
To samo dzieje się z innym Andym, ale jego porażki nie są już dla nikogo zaskoczeniem. Roddick oraz Blake już dawno przestali być siłą amerykańskiego tenisa. Pokazał się trochę Fish i po niezłym starcie w Cincinnati tu również zagrał nieźle, ale skończyło się na Djokovicu. Z kolei młotki Isner i Querrey w Wielkim Szlemie poza ćwierćfinał tak szybko nie wyskoczą.
Ładny turniej rozegrał Wawrinka, ale brakuje mu jaj aby być chociaż w tym półfinale. Gra pięknie, ale nie w decydujących momentach jak wczoraj z Jużnym.
Totalnie zawiódł Berdych, swój poziom osiągnął Soderling, nieźle zaskoczył Tipsarevic, wielka szkoda Llodry, który miał formę, ale przegrał z kontuzją. I póki co to wszystko.
Co do Polaków to szkoda słów. Te prognozy Fibaka przed turniejem o szansach naszych reprezentantów włożyłem między bajki i słusznie. Przysiężny przegrywa mając meczbole, Kubot nawet nie walczy, a o Radwańskiej nie będę się wypowiadał przez pół roku po tym co zrobiła, bo szkoda moich nerwów. Nasze deble zagrały przyzwoicie, ale oczywiście do czasu.
Finał pań może być ciekawy i życzę sukcesu Woźniackiej (o ile tam dojdzie), bo to jest przykład jak należy grać, trenować i z jak mądrym obozem odnosić sukcesy. Zupełnie coś odwrotnego niż nasza "Isia", czyli nierozwijające się wieczne top 10, które przecież zadowala wszystkich zdaniem jej najmądrzejszego na świecie ojca :)
Pozdrawiam! :)
Zgadzam się w stu procentach w niemal wszystkim, co napisał przedmówca za wyjątkiem jaj Wawrinki, których mu jednak w meczu np. z Maryjem nie zabrakło. Myślę, że ich niedomagania w tym spotkaniu nie były decydującym czynnikiem. Szkot podobnie jak Federer nie znosi, kiedy ktoś wywiera na nim większą presję, niż się uprzednio spodziewał. W pewnym momencie zaczynają latać fucki, głowa ma temperaturę roztopionego żelaza, a obie półkule mózgu przestają się komunikować i katastrofa gotowa. Wawrinka nie pierwszy raz mnie zachwyca swoją grą, stefanowym bekhendem w szczególności, aczkolwiek uważam, że lepszy (choć przegrany) mecz z Andy'm zagrał w ubiegłorocznym Wimbledonie. Jemu poza stabilizacją i ciut lepszą kondycją (drobiazg ;)) niczego nie brakuje, byłby wówczas kandydatem na TOP5. Ale iluż ich już wcześniej było...
Serwis Nadala to na pewno największe zaskoczenie tego lata. Facet całe lata wykorzystujący przy podaniu najwyżej 1/3 muskułów nagle zaczyna serwować 210 - 215 na godzinę, co przy jego parametrach jest właściwą normą. Nie stracił przy tym nic na plasowaniu, co czyni go w starciu z Federerem rywalem daleko groźniejszym niż dotąd. Roger na pewno nie fruwa po korcie, jak dawniej, ale jest przygotowany fizycznie niezgorzej, znowu fajnie miesza rotacjami i kierunkami. Byle nie zabrakło konceptu aż do finału, to może będzie ciekawie.
Chyba, że jednak Misza..... :)
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
To chyba historyczna chwila :DZgadzam się w stu procentach w niemal wszystkim, co napisał przedmówca za wyjątkiem jaj Wawrinki
No ja jednak o dziwo Feda nie skreślam w tym ewentualnym finale. Myślę, że w końcu już nie ma nic do udowodnienia i ta presja z niego zejdzie bo czasem (choć jak wszyscy wiedzą jego fanem nie jestem) jak się patrzyło jak kaleczył swoją grę z Nadalem to aż żal było patrzeć.
Ale lekki faworyt to Nadal powiedzmy 55:45.
No a nasze piękne panie się nie wypowiedzą? Toż to będzie wypadek bez precedensu!!!
Jeszcze tylko kilka dni!!!
:D
Dobrze powiedziane Monty :) Chyba otworzymy szampana z Juanem z tego powodu :)
Mówisz o pięknych paniach i masz:] Karolina przegrała i to tak klasycznie po polsku:/ a szkoda. Szkoda też Miszy (zakładam, że niestety przegra). Sama jestem ciekawa finału szwajcarsko-hiszpańskiego. Kobieca intuicja podpowiada mi, że wygra Roger.
p.s mało kto potrafi mnie tak zmęczyć jak Domański...
Niniejszym ogłaszam, że oto mamy oficjalnie nowego lidera w peletonie frajerów. Takiego kisielu na korcie jak pod koniec piątego seta w wykonaniu Rogera, to ja już wieki nie widziałem.
Niebo zesłało Fedowi tego Djokovica, uniknął właśnie najbardziej hańbiącej przegranej w karierze.
Jak to fajnie jest poczytać ludzi pisz±cy wyżej, ktorzy juz ustalaja strategie i scenariusze d ofinału ktory sie wogole nie odbedzie.
Niestety Rogerowy mistrz okazał sie jednym z najwiekszych frajerów dzisiejszego dnia. Tak czasem bywa.
Szkoda ze wam popsul wszystkie progonozy odnosnie jutrzejszego finału.
Najbardziej hańbiąca w karierze porażka z Nadalem to miała miejsce w 06.2008 i nie wiem, czy byłby w stanie nawet w obecnym stanie emocjonalnym przeskoczyć ten poziom. W każdym razie wygląda na to, że Nadal też skompletuje wszystkie szlemy, bo choć Nole pod koniec meczu z Fedkiem się przebudził i wyprowadzał kosmiczne piłki, tak wygrał tylko dzięki indolencji starego mistrza. Porównanie do Przysiężnego w pewnym momencie było absolutnie adekwatne. Niestety. Być może krzywdzę teraz Serba, a on w finale zagra porywający mecz i pokona faworyta, ale naprawdę nie chce mi się w to wierzyć. Nadal od pięciu lat nie przegrywa finałów wielkoszlemowych z kim innym niż Federer :).
U pań jednostronna rzeźnia. Wiera coś tam próbowała, ale na szybkość i precyzję Kim nie była w stanie nic poradzić. Z czego chyba nawet się cieszę.
Uważam, że ugranie na ulubionych kortach w Nowym Jorku 7-10 gemów byłoby jednak "trochę" bardzie upokarzające, nie mówiąc o skompletowaniu finałowych wtop z Nadalem w WS. Biorąc pod uwagę to co zaprezentował Federer na korcie, to lepiej i dla niego i przede wszystkim dla turnieju, że przegrał. W sumie pokazał Roger to samo dno co z Sodą i Berdią w pozostałych wtopionych Szlemach, na szczęście dla niego serbski parodysta prezentował przez większość meczu poziom równie żenujący, ale i tak nic to Fedowi nie pomogło.
Po przeczytaniu pomeczowego wywiadu nietrudno zauwazyc, ze Loger lyka porazki duzo latwiej niz przed slubem i narodzinami dzieci. Sam mecz stal na niezlym poziomie, ale w decydujacych momentach Szwajcarowi po prostu zabraklo jaj. Niewykorzystanie dwoch pilek meczowych (zwlaszcza babol przy drugiej, gdy Roger odbijal jak juniorka), granie na Djokovicia przy probie mijanki (gdy prawa czesc kortu jest wolna), czy wreszcie niefrasobliwe uderzanie forhendem jak na treningu przy breakpointach dla Serba w piatym secie to przyklady indolencji Rogera. A moze Szwajcar zaczyna wyznawac zasade - 'jak wpadnie to wpadnie, a jak nie... to nic takiego'.
Ten mecz uświadomił mi już ostatecznie dlaczego nigdy nie byłem i nie będę fanem Federera. Współczuję jednocześnie jego fanom, którzy dostają zapewne palpitacji serca kiedy ich idol najpierw gra perfekcyjnie i czyści linię, a trzydzieści sekund później psuje łatwą wystawkę. To nie pierwszy mecz Szwajcara, w którym przegrywa marnując meczbole, ale co ważniejsze przegrywa je grając pasywnie i pozwalając rywalowi prowadzić grę i atakować. Może Roger liczył na błędy Djokovica, ale nic takiego w końcówce nie miało miejsca. Tutaj aż prosiło się o zaryzykowanie przy tych meczbolach dla siebie, o ofensywną grę i zaatakowanie do siatki. Niestety Roger nie jest Samprasem czy Ivanisevicem i nie podejmuje ryzyka w tak ważnych momentach.
Pojedynek był bardzo emocjonujący i nie zgodzę się z teorią, że Serb grał słabo. Wręcz przeciwnie. Nie miał takich zapaści jak Federer (wygrane sety do jednego i dwóch, wygrany piąty, a przegranie dwa razy 5:7 ujmy nie przynosi) i przede wszystkim wytrzymał mecz kondycyjnie. Owszem wyglądał gorzej niż Roger, pod koniec nie było z nim najlepiej, ale to nie przeszkodziło mu w fantastycznej grze w końcówce i dotrzymywaniu tempa.
Te pięciosetowe porażki Federera z Del Potro w 2009 i teraz z Djokovicem przypominają trochę porażki Samprasa z Kordą i Rafterem w 1997 i 1998. Wciąż można jeszcze wrócić o ile będzie się Rogerowi chciało.
Rafael Nadal skompletuje dziś Wielkie Szlemy. Nie ma co do tego wątpliwości. Meczu o tak ważną stawkę on po prostu nie może z tym Serbem przegrać. Ma szansę stać się siódmym po Budge, Perrym, Emmersonie, Laverze, Agassim i Federerze tenisistą, który wygra wszystkie lewy Szlema kiedykolwiek. A jego kariera wciąż się rozwija. Poprawił serwis i jest coraz lepszy. Ten sezon ma fantastyczny, a w przyszłości śmiało może zdobyć klasycznego "Wielkiego Szlema", czyli to co nie udało się Federerowi. Zatem dyskusja dotycząca najlepszego tenisisty wszech czasów za kilka lat może zmienić swój obrót i wcale nie wydaje się być tak absurdalna. Wszakże rekordy są po to aby je poprawiać.
Nie jest to żaden dytyramb poświęcony Nadalowi, po prostu tak obecnie wygląda sytuacja. Szwajcar dominował w swoich najlepszych sezonach, teraz Hiszpan może wygrać 3 z 4 wielkoszlemowych turniejów, a żadna nawierzchnia nie jest mu już straszna.
No bez przesady. Djokovic zagrał bardzo dobry mecz i tyle. Chyba nikt się nie spodziewał, że przez 5 setów będzie tak soczyście strzelał.
A Fedek już nie jest ten sam co kiedyś bo ile lat można grać na takim poziomie? Jako jego wierni fani moglibyście okazać mu trochę więcej wyrozumiałości.
Zachowujecie się jak ten gość w tym kawale z brodą :D
Przychodzi facet do cyrku, a tam pies jeździ na rowerze na linie. W pewnym momencie pies wyciąga skrzypce i dalej jeżdżąc po linie zaczyna grać. Facet tak siedzi i siedzi aż w końcu wychodzi zniesmaczony mrucząc - Paganini to nie jest.
Szkoda trochę, że nie zagra w finale bo jednak cięzar gatunkowy byłby większy, ale z jednej strony Novakowi się należało, a z drugiej Fedek z taką formą wiele by z Nadalem nie ugrał.
Cóż znowu będę musiał stanąć w finale po beznadziejnej stronie, ale to chyba niewiele da.
Chyba wszyscy fani Federera przełkną tę porażkę. Zgadzam się z przedmówcami, że w finale Nadal prawdopodobnie by go zniszczył.
Na nic przedturniejowe zapowiedzi o bardziej agresywnej taktyce Szwajcara, ponieważ cała prawda o jego grze wyszła na jaw przy dwóch meczbolach. Sam zaczynam wątpić w wielkość Federera:p Ostatnio zastanawiałem się, co było głównym czynnikiem w jego grze, który odróżniał go od innych tenisistów. Był to serwis i ,podobnie jak Sampras, Federer zdominował tym elementem całe rozgrywki. Od 2008 było z nim coraz gorzej, a wiadomo, że serwis daje dużą pewność siebie i łatwe piłki:)
Dziś bramy do nieśmiertelności stoją przed Nadalem otworem. Novak powinien powalczyć, ale nie daje się mu większych szans. W 5-setówce z pewnością popłynie.
Tak na marginesie, zwyciężając dziś Nadal zyska również kolejnego fana:P (wyznaję zasadę "kibicowanie geniuszom, którzy mają szanse na bicie rekordów").
Federer, niestety, nie jest już geniuszem tenisa.
Gdyby nie niechęć do Nadala, chyba bym był za nim, żebyś już biedaku nie musiał się męczyć z Rogerem. Takich niby-fanów to na pewno mu nie potrzeba.
...Federer, niestety, nie jest już geniuszem tenisa.
Fakt, że mecz finałowy odbędzie się 24 godziny później niż zakładano, powoduje, że Novak może mieć więcej szans niż mu wcześniej dawano. Obejrzałem wczoraj powtórkę meczu z Federerem i rzeczywiście na zimno można powiedzieć, że końcówkę piątego seta Serb zagrał jak na TOP3 przystało. Nie mam też jakichś szczególnych pretensji do Feda, że przegrał akurat obie piłki meczowe, bo wymiana toczyła się w obydwu przypadkach po dobrych serwisach i mało aktywny Szwajcar nie był już w stanie przejąć inicjatywy (co pewnie udałoby mu się 2 sezony temu). Roger - jak pisze JamesB - miał swoje okazje w tym meczu, zagrał kilka razy niezrozumiale bojaźliwie, pasywnie i bez konceptu. Tragiczny timing dopełnił czary goryczy, to już nie tylko ramy; Roger notorycznie mijał się z piłką, albo podchodził za płytko i musiał się schylać niemal do ziemi żeby cokolwiek wyciągnąć. Obawiam się, że jego cele (nawiasem mówiąc coraz skromniejsze) mogą być ciężkie do osiągnięcia. W ubiegłym roku udało mu się powrócić na pierwsze miejsce, ale nie wiem czy uda mu się znowu nie tylko wygrywać szlemy, ale i meldować w ich finałach. Nie przy obecnym poziomie dekoncentracji.
Novak - przy wszystkich za i przeciw jakie mam do niego, a do jego kopniętej rodzinki w szczególności - ma szansę, tym bardziej, że trzy ich ostatnie spotkania odbyły się na hardzie i wszystkie wygrał Serb. Także ja bym był ostrożniejszy w ocenach, tym bardziej, że dziś wieczorem zdoła do siebie dojść.
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Geniusz tenisa mając piłki meczowy półfinale wielkiego szlema może przegrać tylko z innym geniuszem tenisa (Safin)....Federer, niestety, nie jest już geniuszem tenisa.
Nie muszę się tłumaczyć z tego jakim fanem jestem, ale powiem tak: Roger na zawsze będzie moim ulubionym tenisistą ze względu m.in. na jego styl i te niezapomniane lata dominacji. Ale czasy się zmieniają, przychodzą inni i nie widzę w tym nic złego, kiedy się kibicuje geniuszom, najlepszym tenisistom, którzy przy okazji wygrywają dużo.
Poza tym byćie fanem Rogera nie wyklucza możliwości kibicowania Nadalowi:) a w razie ich pojedynku, jak każdy "normalny", będę wspierał tego z większym talentem;)
Prawdziwy fan potrafi skrytykować idola.
I tu się mylisz, być może nawet nie wiesz jak bardzo. Geniusze artyści słyną z tego (jest to wręcz ich znak rozpoznawczy), że z jednej strony potrafią zrobić coś niewyobrażalnie niesamowitego, z drugiej zaś potrafią coś spieprzyć tak, że to się w głowie nie mieści. Na tym w pewnym sensie polega ich nieprzewidywalność i wyjątkowość. Zresztą powiedzi jakiemuś sympatykowi snookera, że Ronnie nie jest geniuszem (mu się zdarzyło przy remisie, oddać decidera niedotoczeniem białej bili co ostatniej czarnej, stojącej w samej kieszeni), że nie jest geniuszem. Jestem ciekaw reakcji tego kogoś.Geniusz tenisa mając piłki meczowy półfinale wielkiego szlema może przegrać tylko z innym geniuszem tenisa (Safin).
Inna sprawa, że każdy grający w tenisa, czy w jakikolwiek inny sport doskonale wie, że takie rzeczy się zdarzają. Uczepiłeś się tych piłek meczowych, a zdaje się powinieneś sobie przypomnnieć w jaki sposób zostały OBRONIONE. Tak, tak, to Novak je obronił, a nie Roger zepsuł.
Tego za bardzo nie rozumiem. Mógłbyś rozwinąć?Poza tym byćie fanem Rogera nie wyklucza możliwości kibicowania Nadalowi:) a w razie ich pojedynku, jak każdy "normalny", będę wspierał tego z większym talentem;)
No jasne. Ale też musi być i wyrozumiały. Sam fakt, że mając 30 lat na karku ma piłki meczowe z 3 rakietą świata w 1/2 szlema, grając przy tym beznadziejnie, jest bardzo wymowny jeżeli chodzi o geniusz tego "już nie-geniusza".Prawdziwy fan potrafi skrytykować idola.
Ps też zdarza mi się krytykować Federera. ;)
---------------------------------------------------------W ogóle Serb ma dobry bilans z Rafą na hard: 7-3.Novak - przy wszystkich za i przeciw jakie mam do niego, a do jego kopniętej rodzinki w szczególności - ma szansę, tym bardziej, że trzy ich ostatnie spotkania odbyły się na hardzie i wszystkie wygrał Serb. Także ja bym był ostrożniejszy w ocenach, tym bardziej, że dziś wieczorem zdoła do siebie dojść.
No właśnie :)Fakt, że mecz finałowy odbędzie się 24 godziny później niż zakładano, powoduje, że Novak może mieć więcej szans niż mu wcześniej dawano. Obejrzałem wczoraj powtórkę meczu z Federerem i rzeczywiście na zimno można powiedzieć, że końcówkę piątego seta Serb zagrał jak na TOP3 przystało. Nie mam też jakichś szczególnych pretensji do Feda, że przegrał akurat obie piłki meczowe, bo wymiana toczyła się w obydwu przypadkach po dobrych serwisach i mało aktywny Szwajcar nie był już w stanie przejąć inicjatywy (co pewnie udałoby mu się 2 sezony temu)
Nie ma co jeździć po Fedzie bo Novakowi wyszedł naprawdę niezły mecz, a Fedek ma już po prostu za dużo w nogach i głowie, żeby grał tak jak 4 lata temu.
Na szczęście że ten deszcz spadł, bo wczoraj to pewnie byłoby 3-0 dla Nadala, ale dziś to myślę, że mecz będzie całkiem wyrównany, aczkolwiek chyba Nadal tego nie odda.
Tak czy siak pokibicujemy chyba prawie wszyscy Serbowi :D
Brawo Rafa!
Pojawiła się złota szansa na skompletowanie karierowego Szlema, Hiszpan wykorzystał ją znakomicie.
Nie ma wątpliwości, kto jest dziś dominatorem i niepodważalnym numerem 1 na świecie.
Rafael Nadal został najmłodszym w historii tenisistą, który skompletował karierowego Wielkiego Szlema. Hiszpan ma 24 lata, 3 miesiące i 10 dni.
Trzeba otwarcie przyznać, że niesamowita historia tworzy się na naszych oczach.
Zal tylko serce ściska jak się pomyśli, że z największej czwórki ostatnich 20 lat tylko Pete jest niekompletny. :/
Ten mecz przede wszystkim musiał być wygrany, żeby przełamać pewną tenisową granicę, więc inne aspekty jakby chwilowo schodzą na plan dalszy.
Na pewno jednak tenis Rafy nie stoi w miejscu, co jakiś czas coś nowego dorzuca lub poprawia. Jest w tym postępie mnóstwo pracy, ale i "trochę" talentu też.
Myślę że po osiągnęciu upragnionych celów, będzie grał swobodniej i gra Rafy zyska dzięki temu również na "urodzie" tak niezbędnej dla wielu forumowiczów.
Kiedyś Federer mówił, że stworzył bestię. Dziś taką samą bestię stworzył Nadal. Hiszpan ma w rankingu ponad 12 tysięcy punktów i grubo ponad połowa z tego to punkty za wielkie szlemy. Nawet gdyby mu w tej chwili odjąć wszystkie, to i tak zachowałby trzecie miejsce. To oddaje skalę niesamowitej przewagi, jaką sobie wypracował w tym sezonie. Skali nienotowanej chyba od 2006 roku.