Znów okazało się, że moje prognozy można sobie o kant du...żego stołu rozbić :P
Wczoraj Cilic miał być zmęczony a jakoś wystarczyło mu siły na rozegranie prawie 4 godzinnego meczu z Roddickiem i wygranie go...
Narzekałam na Tsongę a ten dziś potrafił wykaraskać się kilka razy z trudnej sytuacji i zwyciężyć z Djoko.
Dobrze, że na temat Nadala i Maryja nie wieszczyłam a Federer jakoś pokonał Denko. Swoją drogą większości tego meczu, który tak podniósł temperaturę dyskusji na forum, nie oglądałam, więc nie do końca wiem o co biega. Czyż Rosjanin nie był sobą a Szwajcar sobą? Nie wiem dlaczego niektórzy mogą w kółko to analizować i rozkładać na czynniki pierwsze :P

O cokolwiek chodziło, lata 90 te oczywiście rządzą :D A właściwie niestety rządziły...