Znamy już system gry w europejskich pucharach, w których wystąpią rzeszowscy siatkarze. Europejska federacja siatkówki (CEV) wprowadziła drobne zmiany w strukturze rozgrywek, które mają obowiązywać w przyszłym sezonie.
Puchar, w którym mają występować siatkarze Resovii, od sezonu 2007/2008 będzie nosił nazwę Challenge Cup, a wystartują w nim maksymalnie 64 drużyny. Będą to trzecie pod względem ważności europejskie zmagania, a rozgrywki będą się odbywały systemem "mecz i rewanż".
Zespoły z krajów, które znajdują się wyżej w rankingu CEV, będą rozstawiane w parach, czyli drugie spotkania będą rozgrywały na własnym parkiecie (Polska jest na czwartym miejscu). Jeśli więc chodzi o zespół Resovii, to jedynie w przypadku rywalizacji z drużynami z Rosji, Włoch czy Grecji pierwsze mecze będą rozgrywane na Podpromiu. W innych przypadkach resoviacy będą gospodarzami spotkań rewanżowych. - Dwie czy trzy rundy powinniśmy przejść i wtedy wielką frajdą dla kibiców byłoby, gdyby do nas przyjechali właśnie Włosi czy Rosjanie - mówi trener Asseco Resovii Jan Such.
Żeby jednak awansować do kolejnej rundy, trzeba będzie, podobnie jak w tegorocznych rozgrywkach Pucharu CEV, wygrać dwa spotkania. W przypadku zwycięstw każdej z drużyn rozegrany zostanie tzw. złoty set, którego zwycięzca przejdzie dalej. W odróżnieniu jednak od minionego sezonu, w przyszłym będzie on rozgrywany do 15. - W spotkaniach z lepszymi drużynami trzeba będzie się starać wygrać u nas, a jadąc później na wyjazd, przyszykować się właśnie na ten decydujący set. I tam liczyć na szczęście - mówi trener Such.
Po dwóch pierwszych rundach eliminacyjnych, w trzeciej do zwycięzców z pucharu Challenge Cup dołączą zespoły, które przegrały swoją rywalizację w pucharze CEV. Losowanie pucharów odbędzie się na przełomie czerwca i lipca.
W porównaniu z wcześniejszym komunikatem europejskiej centrali zmieniły się też zasady rozgrywania finałowych zmagań. CEV wrócił do pomysłu z Final Four, w którym pod koniec marca wystąpiłyby cztery najlepsze zespoły, jednak federacja zastrzegła sobie, że gdyby nie znalazł się organizator turnieju finałowego, to zespoły nadal będą grały systemem "każdy z każdym".