Po Grand Prix Szwecji na Nicki Pedersena posypało się wiele krytycznych uwag, po tym jak spowodował upadek Wiesława Jagusia. W "Super Expressie" ukazał się wywiad z "Powerem", który jak się okazało był całkowicie zmyślony przez autora!

Tomasz Welc: W minioną środę w "Super Expressie" ukazał się wywiad z Tobą, po przeczytaniu którego, można mieć wrażenie, że dla Ciebie najważniejsze jest zdobycie mistrzostwa, nieważne jakimi środkami i ilu zawodników przy tym ucierpi. Trudno uwierzyć, że powiedziałeś takie słowa.

Nicki Pedersen: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że po zawodach w Szwecji nie rozmawiałem z żadnym dziennikarzem z Polski, więc nie mogę komentować tego, co znalazło się w tym wywiadzie, bo po prostu ja tego nie powiedziałem.

Oczywiście zgadzam się z tym, że chcę znów być mistrzem świata, ale na pewno nie kosztem zdrowia innych zawodników, jeżdżących w cyklu Grand Prix. Musisz być twardym, ale jeżdżącym fair zawodnikiem, by zostać mistrzem świata. Popatrz chociażby na Hansa Nielsena, Tony Rickardssona czy Jasona Crumpa. Oni jeździli bądź jeżdżą na granicy ryzyka, ale nie przekraczają jej. Oczywiście zawsze po drodze każdemu przytrafią się błędy, ale po latach wychodzi, że każdy popełnił ich tyle samo.

Jak ocenisz zdarzenia z 16. wyścigu w Eskilstunie? Trudno nie dopatrzyć się Twojej winy.

Nie ma wątpliwości, że ten wypadek to moja wina. W tym biegu zaspałem na starcie, a w pierwszym łuku chciałem pojechać ciasno tuż przy krawężniku. Niestety trafiłem na miejsce na torze, gdzie było bardzo dużo luźnej nawierzchni. Postawiło mnie i nie mogłem opanować motocykla. Dla mnie to było, jak to nazywam, zdarzenie w pierwszym łuku. Ale nie ma wątpliwości, że sędzia miał rację, wykluczając mnie z powtórki. Prawie to samo spotkało podczas tych samych zawodów Jasona Crumpa, ale na szczęście obok niego nie było żadnego z rywali. Takie upadki są po prostu częścią żużla!

Pojawiły się głosy, że po tym upadku nawet nie przeprosiłeś w parkingu Wiesława Jagusia. Czy to prawda?

Nie miałem możliwości spotkać Wieśka po zawodach, ale przeprosiłem go na swojej stronie internetowej. Na pewno porozmawiam z nim o tym zdarzeniu, gdy spotkamy się następnym razem.

Po biegu półfinałowym zaiskrzyło między Tobą a Tomaszem Gollobem. Obaj pokazaliście sobie środkowe palce. O co chodziło?

To wszystko zdarzyło się pod wpływem emocji. Na początku biegu Tomasz był przede mną, ale go wyprzedziłem. Na pewno też byłbym bardzo zawiedziony, gdyby sytuacja była odwrotna. Po biegu nie były to tylko środkowe palce, ale też Tomasz mnie kopnął. Po tym zdarzeniu mógłbym złożyć oficjalny protest, ale to by nikomu nie pomogło. Muszę przyznać, że zawsze uważałem Golloba za jednego z najlepszych żużlowców na świecie, który nigdy nie zdobył mistrzowskiego tytułu. Ale wciąż ma parę lat, by tego dokonać.

Mimo zajęcia czwartego miejsca w Eskilstunie wciąż masz bezpieczną, 15-punktową przewagę nad pozostałymi rywalami.

Jestem bardzo zadowolony z mojej pozycji po trzech turniejach, ale skoro zbudowałem taką przewagę przez trzy turnieje, równie dobrze po trzech następnych rywale mogą odrobić straty. W każdym turnieju Grand Prix muszę zdobywać tak dużo punktów, jak tylko to będzie możliwe i na koniec sezonu zobaczymy kto zostanie mistrzem świata.

Jak się czujesz po upadku w Eskilstunie? Czy będziesz w pełni sił na najbliższe Grand Prix w Kopenhadze?

Oprócz tego, że w tym upadku mocno ucierpiała moja szyja, ramię, obojczyk, żebra i biodro, to czuję się w porządku. W piątek wróciłem na tor po kontuzji, by wystartować w pierwszej rundzie indywidualnych mistrzostw Danii i nie mam wątpliwości, że będę w stu procentach sprawny na turniej w Kopenhadze.

Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
za speedwayinfo.pl

Polecam głównie tym co tak łatwo rzucali oszczerstwa pod adresem POWERA