Od GP Monaco minął już ponad tydzień, ale dopiero teraz mam okazję poruszyć na forum temat zachowania Schumiego podczas kwalifikacji. Zablokowanie toru podczas ostatnich przejazdów kwalifikacyjnych było wydarzeniem tyleż niespodzianym co kontrowersyjnym. Oceny tego co się stało były (i chyba nadal są) mocno podzielone. Jedni twierdzą, że było to zamierzone i wcześniej zaplanowane zagranie inni, że celowe, ale wymyślone przez Schumachera dopiero na torze, jako następstwo błędu, a jeszcze inni, że to tylko niefortunny przypadek. Ciekaw jestem Waszych opinii.

Skłaniałem się do opcji celowego działania, nie będącego jednak realizacją przyjętego wcześniej planu (przy tak niewielkiej prędkości, trudno mi było uwierzyć w to, że Schumacher nie był w stanie wyprowadzić bolidu w bezpieczne miejsce, a jednocześnie, mimo wszystko nie posądzałem go o przyjęcie z góry takiej taktyki). Jednak ostatnie informacje, płynące od jednego ze stewardów rodzą u mnie wątpliwości, czy nie byłem nazbyt pobłażliwy w ocenie. Nie wiem czy mieliście okazję zapoznać się z tą wypowiedzią, więc przytoczę jej clue, którym są powody, dla których stewardzi uznali winę Schumachera:
1. błąd przy pokonywaniu zakrętu Rascasse wynikał z faktu, że Michael zahamował z siłą o 50% większą, niż robił to w tym miejscu na jakimkolwiek innym okrążeniu podczas kwalifikacji,
2. prędkość Schumiego wynosiła zaledwie 16 km/h, kiedy odbił w lewo, by powrócić na idealny tor jazdy, a tym samym zablokował innych kierowców pokonujących ten zakręt (de facto przy takiej prędkości nie musiał tego robić, by bezpiecznie pokonać zakret i mógł kontrolować bolid),
3. po wszystkim Schumi tłumaczył, że wrzucił wsteczny, by cofnąć bolid i następnie opuścić zakręt, ale wtedy zgasł mu silnik, natomiast analizując nagranie całego zajścia, stwierdzili, że Ferrari Niemca szarpnęło do przodu, co dowodzi, że samochód nie miał zapiętego wstecznego biegu, a wręcz przeciwnie,
4. tłumaczenia Schumacher obejmowały także przypomnienie, że w bolidach F1 stosowany jest wymagany przez FIA system bezpieczeństwa, który wyłącza silnik po 10 sekundach postoju (co miało uniemożliwić mu opuszczenie zakrętu "o własnych siłach"), jednak razem z tym systemem wymagany jest także przycisk dezaktywujący jego działanie, o czym 7-krotny mistrz świata nie mógł nagle zapomnieć, tak w trakcie składania wyjaśnień, jak i samego zdarzenia.

I co Wy na to? Czyżby Schumi mógł być aż tak wredny, wyrachowany i... głupi (bo przecież musiało się to zakończyć karą)??? Nigdy za nim nie przepadałem, ale o taką premedytację też bym go nie posądzał...


Pozdrawiam
Aquos