BMW, Mercedes, Honda, Renault i Toyota chcą powołać nową organizację reprezentującą ich interesy w F1 zastępując GPWC. W wydanym oświadczeniu koncerny skrytykowały FIA za brak jednoznacznej interpretacji przepisów oraz fakt, że niemożliwe jest odwołanie się od decyzji FIA do niezależnej instytucji międzynarodowej. Tym samym dały do zrozumienia, że podzielają coraz częściej głoszoną opinię, iż Międzynarodowy Sąd Apelacyjny FIA nie jest w pełni obiektywny i niezawisły, a jego stronnicze wyroki odzwierciedlają stanowisko FIA. Oczywiście czarą goryczy, która sprowokowała taką wypowiedź była niedawna rozprawa dotycząca BAR Hondy oraz decyzja o wykluczeniu tego teamu z 2 najbliższych GP. Można więc wnioskować, że piątka koncernów samochodowych ocenia wyrok tak samo jak BAR, czyli za niesprawiedliwy.
Rzecz jasna zarówno same wypowiedzi koncernów, jak i ich kontekst ubodły Mosley’a. Max zareagował tyleż gwałtownie, co nerwowo, wytykając koncernom, że nikt ich do F1 nie zapraszał (?!?), więc zamiast pyskować powinny pogodzić się z panującymi tu regułami i zwyczajami. Na mój gust Max w końcu znalazł sposób na ostateczne poradzenie sobie z niesfornymi inżynierami, którzy bezczelnie niweczą jego wiekopomne wysiłki zmierzające do spowolnienia bolidów – Mosley po prostu odetnie F1 od branży motoryzacyjnej, a bez silników bolidy przecież za szybko nie pojadą. Tyle tylko, że cały serial trzeba będzie przenieść spod skrzydeł FIA pod opiekę federacji kolarskiej.
Jeszcze bardziej bezpośrednio, Mosley zaatakował BAR, bez ogródek strasząc team wykluczeniem z mistrzostw. Niestety dysponuje niezbędnymi do tego narzędziami, bo zarówno statut, jak i kodeks FIA przewidują możliwość obciążenia sankcjami niepokornych. Najwyraźniej pogróżki okazały się skuteczne, bo w ślad za nimi pojawiły się oświadczenia BAR Honda, najpierw nieco łagodzące wymowę ich wcześniejszych wypowiedzi i wyrazów niezadowolenia, a potem informujące, że zespół w pełni akceptuje postanowienia sądu apelacyjnego, zgadza się z nimi i uważa, iż sędziowie okazali się bezstronni i sprawiedliwi, tak samo, jak we wszystkich innych rozpatrywanych przez nich sprawach... Przyznam, że postawa BAR jest dla mnie nieco żenująca. Nie to żebym uważał, że w tej sprawie zostali poszkodowani (choć ich wyjaśnienia były logiczne, to jednak przekroczyli przepisy), co więcej to dobrze, że przyznali się do błędu, skoro go dostrzegli i zrozumieli, ale wolta jaka wykonali - od początkowego buntu do całkowitego dupoliztwa – napawa mnie niesmakiem. Trzeba było albo nie podnosić argumentów o służalczości sądu, przejawiającej się w jego licznych wyrokach, albo nie głosić teraz nie mniej służalczych poglądów. Można się mylić, można przegrywać, ale trzeba to robić z godnością.
W wypowiedziach przedstawicieli BAR-u znalazły się odwołania do konsultacji i innymi zespołami, które to rzekomo wpłynęły na zmianę stanowiska teamu. Wygląda więc na to, że ostra reakcja i szantażyk Mosley’a odniosły szerszy skutek. Ten sparing wygrał więc Max. Czy koncernom samochodowym wystarczy determinacji, by wprowadzić nową organizację na ring i przekonać się co przyniosą kolejne rundy? A może skończy się walkowerem?

Pozdrawiam
Aquos