W szkockiej miejscowości Paisley koło Glasgow trwają mistrzostwa świata w curlingu kobiet. Impreza weszła już w decydującą fazę, w której ważą się losy awansu do finałowej 4. Spośród 12 ekip, awans zapewniły sobie już Amerykanki, niepokonane do tej pory Szwedki z najlepszą na tych mistrzostwach Anette Norberg, które dziś grają jeszcze z groźną ekipą szwajcarską i Kanadyjki. Ekipa Kanady zapewniła sobie awans po dzisiejszym kuriozalnym zwycięstwie nad Norweżkami. Weteranka tego sportu, skip i kapitan zespołu skandynawskiego Dordi Nordby przegrała ten mecz właściwie sama, psując w ostatnim endzie meczu i dogrywce wszystko, co zepsuć mogła. Co prawda lód w Paisley nie jest idealny, ale 3 poważne - wręcz nieprofesjonalne kiksy przy takeoutach (wybiciach) i nieudany draw źle świadczą o tak niezwykle doświadczonej i wybitnej specjalistce od kręgli na lodzie. Tym sposobem Norweżkom pozostało trzymać kciuki za Dunki, by te pokonały Rosję. W przeciwnym bowiem wypadku bilans spotkań Norwegii i Rosji będzie identyczny, ale w bezpośrednim pojedynku lepsze były Rosjanki. A szkoda by było Norweżek choćby ze względu na naprawdę więcej niż solidną grę trzeciej w ekipie Norwegii Linn Githmark. To ona właściwie w ostatnich endach dzisiejszego meczu budowała przewagę Norwegii, którą ostatecznie roztrwoniła ich kapitan (8-5 po kapitalnym endzie wygranym 5-0 i 10-7 przed ostatnią partią wydawało się bardzo solidną zaliczką). Ostatnie mecze rundy zasadniczej już za parę minut.