Po wczorajszym meczu stwierdzam, że wcale nie taki Olsztyn mocny (na razie) jak go malują - wczoraj zagrali równo i skutecznie, ale nie podzielam opinii, ze z taką formą już są mistrzem (sądzę, że na dzień dzisiejszy nie ugrali by seta ze Skrą ale...). Ale to dopiero początek sezonu i z pewnością się jeszcze poukładają...

A Jastrzębie - cień mistrza...niestety. I jakoś nie martwi postawa Rivery (ten nowy nie pograł....może za 3-4 tygodnie zobaczym czy jest coś wart czy też będzie klapa) - bo to przeciętniak i na przyjęciu/ataku jest możliwość skomponowania krajowej formacji (Wika, Rybak, Śruba). Gorsza sytuacja na rozegraniu..owszem Pilarz sobie radzi (radził sobie juz w zeszłym sezonie) ale przecież to Chudik powinien grać pierwsze skrzypce. Wydawało mi się żeśmy wzmocnili środek i zaczniemy tym środkiem trochę grać ..a wczoraj dobrze że czasami Pliński skoczył do bloku...bo "wiedziałem" że gra...Fakt przyjęcie było katastrofalne ale nawet jak się udało to graliśmy skrzydłami...ba nawet nie tyle skrzydłami co Michalczykiem i chłop w końcu padł...Przekonaliśmy się wczoraj również o tym jakie znaczenie ma doświadczenie - Rusek się po prostu spalił...ale on niech gra...młody niech się ogrywa..na dzień dzisiejszy nie widzę innej możliwości - Wika na libero równa się osłabienie ataku/przyjęcia/zagrywki...
A przed Panem Prielożnym dużo pracy...ale też dużo szans na optymalizację składu...teraz mecz za meczem...