Sprawa jest jasna, ale wypadało by podsumować co do tej pory wydarzyło się w sprawie Robert Miśkowiak vs TSPolonia Piła, i co czeka zawodnika w związku z tym w przyszłości. Sam zawodnik twierdzi, że sytuacja jest z grubsza mówiąc niewesoła. Ale po kolei.
To, że w Pile mają świetnych fachowców od kontraktów, swietnych w cudzysłowie, wiadomo od dawna, więc pewnie nikogo nie dziwi sytuacja zawodnika tego klubu Roberta Miśkowiaka - jednego z najbardziej utalentowanych żużlowców młodego pokolenia. Zawodnik po zakończeniu ubiegłorocznego sezonu został wystawiony na listę transferową za kwotę 400 tyś zł !, co w obecnych czasach jest suma bardzo wygówrowaną, nawet jak na umiejętności tego świetnego zawodnika. Co więcej, suma ta była by wygórowana jeszcze kilka lat temu, kiedy polski sport żużlowy przezywał nazwijmy to bumm- kilkuset tysieczne kwoty transferowe zaplacone za Bajerskiego, Okoniewskiego, czy innych zawodników. Niby wszystko jest ok, cena jest znana, a że duza ..prawa rynku, nikt nie zmusza do kupowania za ta cene, tylko jest jedno ale. Dotychczasowy pracodawca Roberta Miśkowiaka TS Polonia Piła jest mu winna ok 90 tys zł. Klub tego nie neguje, ale jakoś nie ma ochoty aby w pełni oddać to co zawodnik uczciwie zarobił. Zawodnik jest już po słowie z prezesem WTS Atlas Wrocław , chce startować we Wrocławiu, chcą tego kibice, chce zawodnik. Na przeszkodzie stoi wygórowane 400 tyś. Zbić cene nie jest łatwo Proponowane obniżenie cent transferowej o dług TS Polonia wobec zawodnika nie jest raczej realny. Działacze niby chcą go spłacić, ale właśnie z pieniędzy otrzymanych z transferu zawodnika. Chcą…tak mowią, a jak jest z tym spłacaniem w rzeczywistości to każdy chyba wie. Poczynania działaczy z Piły wskazują, ze Robert jest Uwiązany do swego pracodawcy jak krowa na pastwisku. Pilanie ani myślą oddać Roberta za darmo do innego klubu . Robert Miśkowiak wystosował ostatnio pismo do PZMot i GKSŻ odnośnie swojej przyszłości. Jednak jego sprawa ma być rozpatrywana dopiero 20 stycznia, a 31 mija termin podpisywania w polskiej lidze kontraktów. Czas leci nieubłaganie, a zawodnik nie wie na czym stoi, tzn wie, albo 400 tyś dla Piły, albo nie pójdzie nigdzie. Ewentualnie może pojść na roczną karencję. Tylko że Miśkowiak jest ostatni już rok juniorem i ma ostatnią szansę na uzyskanie w tej kategorii wiekowej znaczącego wyniku. Przyjście do Wrocławia ma mu to umożliwić. Nie czarujmy się Robert Miśkowiak jest przy odpowiednim wsparciu finansowym a co za tym i idzie sprzętowym powalczyc o tytuł IMŚJ. Jednak w Pile tego jak sam mowi nie osiągnie. W wywiadzie dla sportowychfaktów,pl to samo po wywalczeniu IMŚJ stwierdził Jarosław Hampel. Robert Miskowiak nie chce zginąć w pilskiej szarzyźnie. Dośc już ma obiecywania, a konkretów nie widać. Co ma w takiej sytuacji zrobić zawodnik ? Zgodzić się na pseudorozwiązania działaczy Polonii, które są dobre ale tylko dla jednej strony, oczywiście Pilskiej i startować w oparciu o obietnice, które nie mają w tej chwili pokrycia, pójść na roczną karencję, zmarnowac ostatnią szansę na IMŚJ, czy może co innego ? Ale co ?