W obliczu wycofania się przed sezonem dwóch zgłoszonych drużyn, chciałbym zainicjowac temat o niestety nadchodzącym milowymi krokami końcu Wandy w Krakowie. Mieszkam w tym mieście od roku, a pochodzę z miasta gdzie tradycje żużlowe są o wiele bogatsze. Jestem rodowitym zielonogórzaninem i zdaję sobie sprawę, że tematy dotyczące innych klubów, a szczególnie tych z ekstaligi, przyciągają o wiele więcej komentatorów na forum. W Krakowie jednak chyba zagoszczę na dłużej, więc po części z tego powodu, a po części dlatego, że lubię żużel w każdym wydaniu, bliski jest mi los każdego z klubów. Życzyłbym sobie, aby Wanda była czymś więcej niż klubem typu TKKF. Czy jednak może być inaczej w klubie, jeżeli, jak mnie się wydaje, jedynym warunkiem startów jest posiadanie własnego motocykla. Być może się myle, ale ponoć już następny "dorosły debiutant" ma jeździć w drużynie Wandy (sam bym szczerze mówiąc też chętnie spróbował). Trochę mi wstyd za Kraków. Tak duże miasto i nie stać go na żużel na przyzwoitym poziomie. Rozumiem, że Kraków piłką stoi, a żużel jest wciąż bardziej nowohucki niż krakowski, ale czas pomyśleć chyba jak to zmienić. Być może to tylko nieudolność działaczy?? Może warto zbratać się w końcu z ludźmi z TŻ Kraków, jeżeli jeszcze istnieje ten twór. Jeśli mozna gdzieś indziej, to dlaczego nie w Krakowie?? Nasuwa mi się hasło: "Porozumienie ponad podziałami" :-).
Czy w Krakowie nie ma ludzi kochających ten sport??
Pozdrawiam.

PS. Pomimo, że mój wpis jest i tak długi, to pozwolę sobie jeszcze wkleić do niego moją wypowiedź z innego wątku, która dodatkowo obrazuje stan klubu Wanda Kraków.
Mam nadzieję, że nie zanudzam i ktos jednak przeczyta to w całości.

Uwielbiam żużel.
Nawet w tym drugoligowym wydaniu. W sobotę pojechałem z rodziną na Grand Prix do Chorzowa, a w niedzielę postanowiłem obejrzeć Wandę. Odpuściłem przy tym słuchanie w internecie meczu ukochanego Falubazu z Gdańska. Na poczatku niespodzianka!! Bilety po 15 złotych!! Ulgowy dla 10-latka kosztował tyle samo co w Chorzowie - 10 zł!! Ale nic to, dałem radę, kupiłem jeszcze cole, słonecznik został mi po sobocie, więc z papierosem w zębach czekam. Lubię żużel. Zawody się jednak opóźnieją. Nagle okazuje się, że chyba trzeba polać tor, bo podczas próby kurzyło się niemiłosiernie. Wyjechał więc traktor, pchając coś jakby beczkę, zatrzymuje się na płycie boiska i tankuje wodę z umieszczonego tam hydrantu. Wcześniej chyba nie można było napełnić beczki, bo pewnie się nie zamykała. Zaczyna polewać i w sumie było to skuteczne, ale sikało jak chory na niewydolność nerek :-). Niestety było to pierwsze i ostatnie polewanie, a po kilku biegach kurzyło sie naprawdę strasznie. Nie wiem jak w czerwcu poradzą sobie organizatorzy przy ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski. Ja wiem, że w klubie jest bieda, ale to zakrawało na kpinę. Nie wiem, czy Wamda w tej kondycji dotrwa do końca sezonu.
A co do meczu, kto był to widział. Walki mało, ale ja naprawde lubię ten sport. Szkoda, że chyba ludzie rządzący nim w Krakowie wciąż są tylko nowohuccy, a nie krakowscy.