Do stworzeniatego tematu "nakłonił" mnie najnowszy TŻ,a tagże wywiad w TV3,a mianowicie że Toruń musi jeździć zawsze w najsilniejszym składzie...

Na pierwszej stronie tygodnika autor napisał co się dzieje w Toruniu,jak odnoszą się do tego wymyślonego przez prasę Dream teamu kibice toruńscy(choć może nie jest to wprost napisane).A więc czas zacząć moje wywody:

Jest koniec sezonu 2000.Wszystkie zespoły kompletują skład,w tym i Apator Toruń.Każdy stara się w miare możliwości zasilić swój team.Ja zarówno jak i pewni wielu kibiców Apatora nie liczyło się z tym że Apator może się wzmocnić,a to dlatego że przyzwyczajony zostałem w ciągu tych 12 lat(od kiedy chodze na speed) do może nie biedy,ale napewno do oszczędności.Ciągłe sprzedawanie zawodników denerwowało mnie jako kibica z Torunia,z uwagi na to iż inne zespoły(i w tym mój odwieczny rywal za tamtych dziecięcych lat: Polonia B.)pomimo że nie umiały wychowywać "swoich" to i tak miały mistrza.Zawsze uwazałem to za niesprawiedliwe.Oczywiście z czasem zrozumiałem że kasa "teraz" jest ważniejsza od idei sportu.I tak sobie pomyślałem właśnie pod koniec tego 2000 o tym co by było gdyby to Apator miał kase...Nie myślałem tutaj o jakiś drim timach,nie myślałem nawet o jakiś poważniejszych seniorach z zewnącz.Chodziło mi tylko i wyłącznie o jeżdżenie swoimi zawodnikami z Torunia-wspomagani przez jakiegoś obcokrajowca z czołówki...No i te moje pomysły przeszły w rzeczywistość.Najpierw zatrudnili Tonego...oczywiście nie będe ukrywał tego że się cieszyłem(mówie to dlatego iż teraz rudego wręcz nienawidze).A cieszyłem się dlatego ponieważ uważałem że Apator jako średni zespół złożony z równych solidnych rzemieśliników potrzebuje lidera z prawdziwego zdarzenia.Ryan miał sezon 2000 niezbyt udany,a Tony to światowa klasa,profesjonalista w każdym calu-tak mi się wtedy wydawało....
No dobrze.Wszystko ok. ale kto za niego zapłaci?Już wtedy ktoś tam mówił że sponsor wyłoży,że to że tamto...Ja jednak obawiałem się czy ten szwed nie doprowadzi nasz średnio a nawet miernie zamożny klub do upadku...Jeszcze doszło do tego że Netia wycofała się ze sponsorowania..wtedy sytuacja stała się nieciekawa.Netia jaka była taka była ale coś tam zawsze "sypneła".A teraz nie ma nawet tej netii.No i właśnie wtedy było kupowanie "nowości" codziennie rano i szukanie informacji odnośnie nowego sponsora.Nadszedł pewien dzień kupiłem gazete no i widze tytuł-"Apator z Adrianą" o ile się nie myle.Wtedy sobie pomyślałem-"Kur...Co to jest ta Adriana?"Pierszy raz usłyszałem taką nazwę.Wydawało mi się wtedy że taka firma nie jest w stanie utrzymać klubu extraligowego i to jescze z bardzo wymagającym szwedem.No ale czas zweryfikował moje obawy...

Uuuu dużo tych moich osobistych przemyśleń.Czas na konkrety-Prezesem został wtedy Marek Karwan.Człowiek nie znany w środowisku żużlowym,ale znany ze swojej chojności na rzecz sportu w regionie.Jego wiedza o żużlu z czasem się powiększała...Sezon 2001 był nasz,więc do sezonu 2002 podszedłem ze spokojem jeśli chodzi o finanse.Wiedziałem że koleś ma "łeb" do spaw związanych z kasą.No ale tak ten czas leciał i leciał,ale ja nie widziałem żadnego juniora w Toruńskiej drużynie co było ewenementem.To właśnie My i pare innych ośrodków byliśmy znani z tego że mieliśmy własnych wychowanków i potrafiliśmy wychowywać wartościowych żużlowców.Jednak zaobserwowałem(tak właśnie od 2000 roku)że nie dysponujemy żadnym junorem który mógłby konkurować z najlepszymi w kraju za te 2 lata.Oczywiście był Tomek Chrzanowski,jednak on jest wychowankiem "poprzednich władz" że tak powiem(Jerzy Kniaź m.in).W tym elemencie Toruń odstawał od innych "wychowawczych" drużyn,a tak pezedtem nigdy nie było.Oczywiście jest w tym największa wina treera Janka,jednak prezes Karwan nie jest bez winy.Myślał wtedy troche płytko.Oczywiście nie mam jakiś ogromnych presensji do niego ponieważ tak jak napisałem wcześniej że on ma łeb do interesów.Od spraw sportowych w tym i wychowanie młodzieży odpowiedzialny jest trener Z.Dziwiłem się BARDZO jak jeździliśmy lige 2001 z ówczesnymi słabeuszami tj.np. Częstochowa jak nasz "kochany" trener nie wystawil nawet na jeden bieg Kłosa.Mecz wygraliśmy 64:26.A juniorzy siedzieli i siedzieli na tej przysłowiowej ławie.Dlaczego?Niewiem do dziś.

Rok 2002 był rokiem fatalnym.Nie będe się zagłębiał w szczegóły,jednak kwestia juniora pozostała bez zmian.Powoli zacząłem się znowu denerwować,bo pomyślałem że te gwizdy na Karwana(jak dla mnie niesłuszne)na stamirze mogą go zniechęcić do dalszej współpracy.Za wynik w 2002 nie można też go winić.On nie mógł przetłumaczyć *****om z GKSŻ-tu.Zresztą im nikt nie przetłumaczy.Jednak został z czego się cieszyłem(w przeciwieństwie do zostania w Toronto Rickardssona).I wtedy zauważyłem u niego pewną słabość do szweda.Rozumiem przyjacielskie kontakty(choć i to dla mnie jest śmieszne...Rudy frajer nie ma przyjaciój,chyba że mają gruby portfel),ale wywiązywanie się z umowy to chyba sprawa pierwszorzędna.Klub może chyba ukarać zawodnika za niesportową postawe,oszukiwanie kibiców itp.Karwan nie dostrzegł tego-druga jego wpadka.

Rok 2003-Skład marzenie dla tzw."kocurów",jednak nie moje.Mój skad marzeń to ten z 2001.Bez szaleństw -swoimi.Oczywiście drugi raz skłamałbym nie mówiąc że się gdzieś tam w podświadomości cieszyłem.Jednak na pewno nie była to taka radość jak w 2001 ze składu.

Jak jest każdy widzi...


Moja ocena końcowa

Marek Karwan-bardzo dobry sponsor i tylko sponsor.Szkoda że pan Marek nie interesował się żużlem od dawna-wtedy nie mielibyśmy w Toruniu Dream Teamu tylko silną drużyne opartą na np.Adamsie, Ryanie
albo Crumpie-bez wariacji.

Zalety:
-możliwości finansowe
-trzeźwość umysłu
-pomysł z jogurtami hihihi

Wady:
-przyzwyczajenia do Janka i Rudego
-brak wizji przysłościowej

Mój stosunek do Prezesa:obojętny ze wskazaniem na pozytyw.