Oj, biedny ten nasz Adaś!
W ostatnich dniach na własnej skórze odczuwa ,jak to łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Z narodowego bożyszcza, idola Polaków staje sie przeciętnym sportowcem, któremu zapomina sie wszelkie zasługi.
Obecny Małysz to niby ten sam skromny chłopak z Wisły, tyle tylko, że brak w nim tej ogromnej chęci wygrywania, tej słynnej dynamiki, tej silnej psychiki i pewności siebie. Gdzie podziały się te wszystkie cechy, które były znaczącym atutem Adama M.? Pewnie przepadły wraz z niezapłaconymi kontraktami Poczty Polskiej.
Biedaczyna, tak się tym przejął, że poza regularnie spożywanymi do tej pory bułkami, bananami, daniami w 5 minut Winiar, czy czekoladami( te oczywiście wyłącznie na deser)zapijanymi jakżeby inaczej Red Bullem ,zaczął pałaszować stosy goplanowskich bombonierek. Wystarczyło kilka tygodni i widoczne do tej pory kości jarzmowe pokryły się grubą warstwą żwaczy wzbogaconych ilością tłuszczu. Taka zwyżka kalorii nie ma prawa nie wpływać na formę zawodnika, bowiem cięższy Małysz będzie i mniej dynamiczny, i wolniejszy na progu.
Gorsze rezultaty uzyskiwane przez Adama zaczęły odbijać się na ilości pieniążków wpływających na konto. Dom już na wykończeniu, no a kasa być musi... Wraz z Izą postanowili jakoś obciąć budżet domowy, wypadło na telefony. Przestali już dzwonić do siebie po kilka razy dziennie, teraz rozmawiają najwyżej trzy razy w tygodniu, po 18 - tej, bo promocje w tym roku Idea ma dużo mniej atrakcyjne niż w ubiegłym.
To, że Małysz skacze słabiej, wszyscy widzimy, ale dlaczego trener Tajner ciągle powtarza, że wszystko jest w porządku, że forma idzie w górę, a tylko szczęścia oraz dobrych warunków pogodowych brakuje, tego nikt nie wie.Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?!
Dotychczasowe tegoroczne osiągnięcia naszego ulubieńca są dalekie od oczekiwań fanów, dlatego też coraz baczniejszą uwagę zwracamy na przygotowanie pozostałych naszych reprezantantów, co do tej pory często nam umykało. Wszyscy tylko oglądaliśmy Małysza, graliśmy w Małysza, jeździliśmy za Małyszem itd...Reszta się nie liczyła! Teraz, gdy idol znalazł sie w dołku, dostrzegamy inne aspekty, rozliczamy szkoleniowca Apoloniusza z jego trenerskich zdobyczy.
Oceniając fachowość Pana Tajnera ne możemy wystawić mu wysokiej cenzurki, gdyż w całej naszej ekipie sukces odniósł jedynie Adam, pozostali znacznie obniżyli loty. Przy okazji należy zastanowić się, jaką rolę w całości odegrali psycholog z fizjologiem, o których wcześniej Mikeska w ogóle nie chciał słyszeć? Jeśli dużą, to okaże się, że ocena jest jeszcze niższa. Tak na marginesie, to ktoś wie, co się z Panami Blecharzem i Żołądziem obecnie dzieje? Bo jakoś ostatnio o nich cicho... Czyżby "leśne dziadki" z PZN nie chciały uszczupalać związkowej kasy?
Wracając do zawodników, to aby było lepiej, powinniśmy w pierwszej kolejności pożegnać starsze towarzystwo w osobach Mateji i Skupienia. Ich czas już minął, niech powrócą do zarobkowania wyuczoną w szkołach profesją. Co do pozostałych, trzeba dać im szansę rozwoju pod kierunkiem nowego szkoleniowca. Dotyczy to również Tajnera juniora, o ile oczywiście wyobraża sobie współpracę z innym trenerem niż tatuś. Ten chłopak ma naprawdę papiery na dalekie skakanie , tyle tylko, że na dzień dzisiejszy nad sport przekłada miłosne zdobycze urodziwych inaczej rodaczek Schmitta i Hannawalda, na które dwaj wymienieni nawet by nie spojrzeli.
No i koniecznie trzeba dać szansę juniorom, bo w niedługim czasie może okazać się, że kolejne talenty zostały zmarnowane... W Austrii czy Finlandii nowy narybek szlifuje się w Pucharze Kontynentalnym. Ktoś powie, że oni mają w czym wybierać, ale my też! Tyle, że u nas trenerzy zbyt bardzo przywiązują sie do nazwisk. Kiepskie wyniki Loizla spowodowały usunięcie go z pierwszej reprezentacji Austrii, na jego miejsce wskoczył Hafele. Na swój debiut czekają jeszcze Morgenstern ( chyba wkrótce go zobaczymy), Schneider, Kaltenbock, Nagiller. A u nas na zawody Pucharu Kontynentalnego wysyła się kiepskich i nierokujących postępów Śliwkę i Długopolskiego, a wraz z nimi dwóch stałych bywalców kadry, chwilowo odstawionych na boczny tor. To ja sie pytam, jak mamy odnosic sukcesy, skoro najmłodsi nie mają nawet możliwości startów?!
I jeszcze jedna sprawa, którą należy tu poruszyć, a która z pewnością odgrywa niemałe znaczenie w takim a nie innym obecnym stanie polskich skoków - mianowicie obojętność PZN! Pomijam już fakt,że średnia wieku tych panów nakazywałaby im raczej w pierwszej kolejności zająć sie kontraktem z firmą pogrzebową Universum niż podejmowaniem ważnych decyzji o losach polskiego narciarstwa. Bo to, że nie mają pojęcia, o tym, czym powinni sie zajmować, widać jak na dłoni. Daleko posunięte stadia miażdżycy tudzież choroby Alzheimera zatrzymały tych gości na początku roku 2001. Dla nich Tajner jest najlepszym trenerem, a Małysz najlepszym skoczkiem. Ta dwójka cały czas odnosi sukcesy, wiec po co cokolwiek zmieniać? Jest dobrze, więc się z tego cieszmy ! Gratuluję dobrego samopoczucia!Podobne wątki: