Czwartek, 17 Października 2002 08:48
Od: Marek Zarembski <marekz1@poczta.onet.pl>
Do: <zuzel@uni-paderborn.de>
Adres zwrotny: <zuzel@uni-paderborn.de>
Temat: Gdansk ! Gdansk ? Gdansk :(
Witam ponownie. Przepraszam za drugi list, ale nie wytrzymalem :)
Nasz kolega Dominik Janusz popelnil na www.przegladzuzlowy.pl
nastepujacy artykul. Z mojej strony bez komentarza :)
Przepraszam za polskie znaczki.
Pozdrawiam
Marek Zarembski
"Ach ten biedny nieszczęśliwy Gdańsk. Wiecznie krzywdzeni, wszyscy są
przeciwko nim i robią wszystko, aby ten klub zniszczyć. Skąd ja wziąłem te
słowa? Ano oczywiście od niezwykle obiektywnych i bezstronnych gdańskich
kibiców, na których to ja niby się uwziąłem. No ale chyba jednak faktycznie
się uwziąłem, bo trudno nie zwrócić uwagi, jeśli absurd goni absurd, a
szowinizm i zapatrzenie we własne podwórko sięga maksimum.

Przeanalizujmy ostatnie 12 miesięcy. Zaczęło się od sprawy Cegielskiego. Ten
niedobry Krzysztof Cegielski ośmielił się źle powiedzieć o Gdańsku i
upomnieć o swoje ciężko zapracowane pieniądze. "Precz z Cegłą" - krzyczeli
wtedy gdańscy kibice. Przez długi czas wyglądało na to, że wychowanek
Gorzowa nie wystartuje w żadnym polskim klubie, ale wtedy pojawił się ten
niedobry trybunał PZM-ot, który ośmielił się sprzeciwić gdańskiej władzy i
umożliwić Cegielskiemu starty w Gnieźnie. Dodatkowo od klubu odwrócili się
sponsorzy, których, jak twierdzili gdańscy kibice, zapewne Cegielski
zniechęcił do inwestowania w klub. Niesamowite, co potrafią tacy szowiniści
wymyślić!!!

Sezon przebiegał spokojnie, pomijając fakt, że ci obiektywni gdańscy kibice
nie chcieli wypuścić z Gdańska żużlowców Włókniarza Częstochowa po tym, jak
ci ośmielili się wygrać na ich terenie. Ale to już staje się w Gdańsku
codziennością i chyba nawet ja muszę się do tego przyzwyczaić. I wszystko
było dobrze, dopóki nie zaczęły się play-offy. Otóż kulejąca finansowo
Polonia Piła przywiozła na spotkanie do Gdańska Jasona Crumpa i Gary
Havelocka. No i zaczęło się. "Ktoś z zewnątrz musiał ich zasponsorować" -
padały domysły. Co daleko szukać? Winny był oczywiście klub z Gorzowa, który
liczył na porażkę gdańszczan no i się na nią doczekał. Tylko ciekawe, skąd
oni mieli pieniądze, skoro jeszcze w zimie chcieli w ogóle wycofać się z
rozgrywek. Chyba, że pan Mariusz Guzenda - prezes gorzowskiego klubu, żeby
nie było jakichś niedomówień - odkrył złoża złota i platyny pod Gorzowem,
tylko wolał zachować to dla siebie i jak ten harpagon nie podzielić się z
innymi.

Kolejna burza wybuchła, kiedy pewna już ekstraligowego bytu Polonia Piła
przegrała dwukrotnie ze Stalą Gorzów, a potem pokonała u siebie Wybrzeże.
Powstały rewelacyjne pogłoski o spółdzielni mającej na celu spuścić gdański
zespół do pierwszej ligi. Tak więc Dobrucki celowo sobie odpuścił mecze ze
Stalą, a cała Piła postanowiła zaszkodzić Gdańskowi oddając 4 punkty
drużynie z Gorzowa. Przesadzam? To nie ja, drodzy czytelnicy, lecz ci
właśnie gdańscy kibice, czy to zasiadający na trybunach, czy też piszący
swoje przemyślenia w internecie. To od nich pochodzą te rewelacje. W
spółdzielnię ponoć zaplątany był jeszcze ktoś z I ligi, bo miało mu się
lepiej jeździć w barażach ze Stalą niż z Wybrzeżem. Na szczęście Apator
Toruń okazał się jedyną uczciwą drużyną w Polsce, przegrywając w Gdańsku, a
wygrywając w Gorzowie. No i spuścił klub Edwarda Jancarza do pierwszej ligi.
Gdyby wygrał w Gdańsku, a przegrał w Gorzowie, byłby kolejnym członkiem
antygdańskiej spółdzielni.

W Gdańsku oczywiście zapanowała euforia. Ale wkrótce została brutalnie
stłumiona podczas pierwszego meczu barażowego w Gnieźnie. Okazało się, że
znów wszyscy chcą spuścić Wybrzeże do I ligi. Kiedy to wszystko szło po
myśli gdańszczan, bo remisowali 18-18, sędzia zdecydował się przerwać mecz.
No przecież odbyło się 6 wyścigów, to można było rozegrać jeszcze dwa. Tylko
jakoś nikt w Gdańsku nie pomyślał, że skrzywdzony zostałby Start Gniezno. Bo
na własnym torze jechaliby tylko 8 biegów, a w Gdańsku aż 15. Z góry byłoby
więc jasne, że Wybrzeże miałoby wówczas większe szanse. Tak ja to widzę.
Gdańszczanie widzieli inaczej. Nawet trener Romuald Łoś naczytał się chyba
różnorakich internetowych list dyskusyjnych, bo jakieś takie nerwowe
wypowiedzi padły z jego ust. Ostatecznie udało się mecz odjechać i to w
pełnym piętnastobiegowym wymiarze.

Aż mnie ciekawość zżera, co wymyślą gdańscy kibice po drugim meczu
barażowym. Jeśli Wybrzeże nie wygra go co najmniej 9 punktami, to wtedy
usłyszymy kolejne sensacje - że Cegielski od dawna planował zemstę na swoim
dawnym klubie i postanowił ich spuścić do I ligi, że kluby z Wielkopolski
podstawiły sprzęt Startowi, bo bliżej im do Gniezna niż do Gdańska, że ktoś
namówił Janusza Kołodzieja, aby ten porozbijał Gustafssona podczas
towarzyskiego meczu w Poole i stąd niedyspozycja Szweda, że...

Zresztą co ja będę teoretyzował. Poczekamy, zobaczymy. Coś mi więc mówi, że
pomimo umilknięcia motorów w całej Polsce, długo jeszcze będziemy mieli się
czym emocjonować. Szczerze obawiam się jednak o zdrowie drużyny
gnieźnieńskiej, a w szczególności Krzysztofa Cegielskiego, z którym gdańscy
szowiniści mają rachunki do wyrównania.


Zaznaczam ,ze nie jest to moje zdanie lecz Pana Janosza z przeglądu zużlowego
Czy zgadzacie z się z zarzutami tego dziennikarza ?