Nic tu nie można doprecyzować. Ja miałem kiedyś pęknięty mostek, właśnie po wypadku na motorze. Pęknięty, nie złamany (jak jest dokładnie u Kołdiego to nie wiemy). Ale jeśli ma złamany to jest najgorsze co mogło mu się przydarzyć. Raz, że ból jest koorewski, nawet tylko przy pękniętym mostku, człowiek boi się oddychać. Czym głębiej i szybciej człowiek oddycha tym większy ból. Mnie kazali obandażować klatę aby za głęboko nie oddychać a na ból zalecili ketonal. Który chuya pomagał. Najgorsze to było to, że przez dobre 3 miechy człowiek całkowicie skapcaniał. Bo nie można było robić żadnego większego wysiłku.
Co do Kołdiego, to mogę się tylko domyślać, że jeżeli lekarze zalecali mu zabieg (któryś z leszczynian tak pisał tutaj) to chyba chłop ma złamany ten mostek. I trzeba to otworzyć operacyjnie aby go poskręcać aby się nie przemieszczał. Bo inaczej się nie zrośnie prawidłowo. Nogę czy rękę można wsadzić w gips i unieruchomić. Z mostkiem tego zrobić nie można. Kołdi pewnie się broni przed takim zabiegiem bo to znacznie by wydłużyło jego rehabilitację i pełny powrót do zdrowia. I liczy, że mu się to zrośnie bez zabiegu.
Natomiast nie sądzę aby miał złamanie z przemieszczeniem. Bo wtedy od razu by go kładli na stół operacyjny. Bo to by zagrażało jego życiu, uszkodzona część tego mostka mogłaby przebić mu serce. I tu lekarze raczej nie daliby mu wyboru.
Pewne jest jedno, niezależnie czy ma pęknięcie czy złamanie, to ból jest koorewski przy każdym oddechu. A jak długo będzie trwała rehabilitacja to nikt tego nie wie. Ja przy powierzchownym pęknięciu trzy miech srałem z bólu. A potem następne kilka miesięcy czułem już mniejszy ból ale dalej dokuczliwy. Dopiero gdzieś po 1,5 roku zapomniałem, że coś mnie boli.