Możecie mnie nazwać starym zgredem, ale wydaję mi się, że kiedy pokochasz jakiś klub tak jak ja Polonię od dziecka,
to twoje losy są już na zawsze i nierozerwalnie z nim związane.
Pamiętam jak rozmawiałem z p. Gamszejem i opowiadał mi jak 17 letni Janusz Lament uderzył w bandę na treningu i umierał na rękach Andrzeja Koselskiego.
W tym samym roku na meczu w Chorzowie zginął na torze Polonista Zbigniew Malinowski.
Byłem już wtedy chłopakiem, zakochanym na amen w żużlu.
Wcześniej byłem na tym tragicznym meczu, gdzie Jurek Bildziukiewicz zginął na oczach kibiców.
Widziałem na własne oczy dramaty Staszka Kasy, Wiesia Patynka, Tomka Kamińskiego, Dołka, Waldka Cieślewicza i setki innych wypadków, w których brali udział Poloniści.
Po tych wszystkich doświadczeniach trudno mi sobie wyobrazić, żeby nie traktować klubu jak swoją ważną część życia.
Myślę, że wielu z forumowiczów ma podobnie i może opowiadać godzinami co widziało i co przeżyło na żużlu.
Dlatego, przez wzgląd na historię Polonii i legendę wielu wspaniałych żużlowców, którzy przewinęli się przez nasz klub,
tracąc swoje zdrowie, a nawet życie, trudno mi pogodzić się z faktem, że od kilkunastu lat brniemy w tym szambie i pozwalamy wielu przypadkowym
i kompletnie niekompetentnym ludziom/lanserom, żeby zarządzali Polonią w tak nieudolny sposób i karmili nas głupotami jak bandę imbecyli.
OK, już mi lepiej