Nie wiem dlaczego ludzie, którzy oglądają żużel wiele lat ciągle mają przekonanie, że niska przegrana na wyjeździe = łatwe odrobienie strat u siebie. Przypomina mi się Gorzów, który ładnych kilka lat temu skakał z radości po przegranej w Zielonej 43:47, by potem przegrać też u siebie . Moim zdaniem w rewanżu w Bydgoszczy może stać się wszystko, a możliwe jest też, że ten mecz będzie również wyrównany.
Poza tym o jakim pechu Bydgoszczy wy piszecie skoro to Falubaz dzisiaj dwukrotnie tracił przez defekty i raz przez taśmę?