No czasy się zmieniają. Żużel nie jest atrakcyjny dla młodziaków, z reguły mają sporo alternatyw. Wyjątkiem jest tutaj Leszno, gdzie faktycznie tych chłopaków tam się do żużla pcha, więc i jest z czego Romanowi wybierać i wypuszczać kolejne diamenciki.
Jeszcze jedna sprawa - coraz trudniej rodziców (głównie matki) przekonać, że żużel dla młodego to coś sensownego. Widzę po znajomych, których syn na prawdę fajnie śmiga na motorkach i zero lęku w nim, jak na 6latka jest silny, ale mały, a po ojcu widać, że raczej niski będzie. Idealny kandydat na żużloka
Ale matka kategoryczne "nie" i koniec pieśni. I myślę, że w wielu przypadkach pojawia się ta wizja kontuzji, złamań, śrub w kościach. W latach 80. czy 90. to nie czarujmy się - nawet w większych miastach to jednak były chłopaki ze wsi, którym połamanie się nie robiło różnicy, a jak kto się bał to kielon i na motor.
Dziś dzieciaki na żużel też patrzą z mniejszym zainteresowaniem. Więcej ich interesuje się takim MMA, bo tam się tłuką po mordach. Wiadomo - piłka, kosz, siatkówka, ręczna to dyscypliny na start bezkosztowe i każdy może się zacząć w to bawić. W żużlu od początku trzeba coś inwestować żeby móc się pościgać. Więc zgadzam się, że koszt na start jest zaporowy.
To tak offtopowo.