Do tego stopnia tęsknisz za towarzyszem, z którym mógłbyś prowadzić wymianę "poglądów" na waszym rynsztokowym poziomie, że będziesz teraz latał po różnych wątkach w nadziei, że uda ci się go zaczepić? Z jednej strony jest to żałosne, ale z drugiej idealnie dowodzi tezy, że jak już trafi swój na swego to w dłuższej perspektywie czasowej ciężko im bez siebie wytrzymać