Zgadza się. Niejeden młody by zgłupiał po tym jak Świdnicki się na niego założył. I wielu wjechałoby w przeciwnika, albo spanikowało i wyjechało pod bandę. A Ratajczak co prawda przegrał ten pojedynek, ale cały łuk w kontakcie i płynnie, bez jakiejkolwiek paniki. Wiedział co się dzieje, o co chodzi i co trzeba robić.