Za dużo niewiadomych zbiegło się w jednym momencie (sezonie) Jeppesen, Woryna, Smektała))... a do tego jeszcze dorównał Lindgren ,co się liderem zwie.
Musiałby nastąpić jakiś nieprawdopodobny zbieg okoliczności ,by to zatrybiło od początku sezonu (nie zatrybiło)
Inna sprawa ,że w odrodzenie Woryny nie wierzę (obym się pomylił)
W tym sezonie musimy się nastawić podobnie jak do pogody, raz deszcz i smutek, raz słońce i uśmiech, ogólny rozrachunek to środek tabeli.
Miałem się nie znęcać, ale niech Misio sobie teraz uzmysłowi... jak wyglądałyby wyniki obu meczów z dwoma liderami, gdzie wspomniani wyżej zawodnicy mieliby większą swobodę.
.........ale jeżyka uratował