gówno w pazłotku. tak wygląda produkt ekstraliga.
festiwal kuriozów na inaugurację najlepszej ligi świata. problem w tym, że w szwecji i anglii dyscyplina się obroni, bo tam chodzi o miłość do motocykli i ścigania na szlace. u nas już chyba tylko o hajs. my dostajemy wspomniany produkt żużlopodobny, a tam dalej jest bimber, wiejskie jajka i kiełbasa od sąsiada... i chuy że w gazecie.
1. nasłuchałem się, że długotrwała mżawka jest gorsza od "pompy". no chyba nie...
2. kapitanowie- gdyby chodziło o speedway to by się sami w kiblu zamknęli i ustalili że pierwsze biegi jedziemy zapoznawczo i nie szarżujemy. po 4/6 biegu jak się odsypie- race mode on.
3. sędzia- bez komentarza.
4. tv- podobnie. wywala masę $, więc musi nam ten produkt żużlopodobny polewać masą sosu żeby był zjadliwy. dla wielu, w tym dla mnie, przestaje być strawny.
Rozwój dyscypliny- mało śmieszny żart. widać, że lata pompowania siana w zawodników, tunerów, nie przynoszą pożądanych efektów. a pieniędzy w żużlu naprawdę wylądowało sporo. gdzie sprzęt co sobie poradzi z takim torem i opadem, gdzie sucha nawierzchnia? plandeki? (wiem gdzie, u krasnala w dupie). interes jednostki ponad interes dyscypliny.