Woźniak był wybitnie tragiczny. Na torze, na którym wyprzedzano bodaj 4x na 23 biegi, trzy z tej czwórki to na Szymciu właśnie.
Kildemad jechał jak zawsze, tylko te jego punkty kłamliwe no ale to nie mój problem. Thomsen chciał być ambitny ale nie miał po czym.Kasprzak w ogóle mi nie zapadł w pamięci, razem z Woźniakiem zrobili za dużo punktów przez wykluczenie Laguty (w momencie kolizji ruskie wychodziły na "5:1"). Karczmarz bez komentarza, jego wygrana z Kildemandem tylko obnaża tego drugiego.
Kapitalni Pawlicki z Lindbackiem, obaj super szybcy, z pomysłem i bez strachu przed przegraną, co na jednościeżkowym gorzowskim torze miało spore znaczenie. To samo Woryna, który mimo wszystko brak prędkości wielokrotnie musiał nadrabiać ambicją. Emil z Grisza na jednym poziomie, po pierwszym słabym starcie szybko ogarnęli tor i dobrze się ich oglądało - gdyby nie wypadek, przynajmniej jeden z nich byłby w finale.
Cała reszta to mniejsza lub większa beznadzieja, w tym Iversen bez jaj i Dudek wolny jak żółw.