A może sensownych polskich seniorów brakuje, bo od czasu wprowadzenia przepisu o dwóch obowiązkowych juniorach PL, przez Ekstraligę przewinęła się cała chmara młodzieżowców, których nikt nie nauczył roboty? Jeździli sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej, do której nie pasowali poziomem sportowym, ale mieli pewne miejsce w zespołach z uwagi na regulacje. Nie rywalizowali o skład, nie byli zmuszani do szukania startów w różnych miejscach: turniejach indywidualnych czy słabszych ligach (Czechy, Niemcy, Allsvenskan etc.). Nie stawali przed dylematem - ławka w macierzystym klubie albo "zejście" do I czy II ligi. Eliga + rozgrywki młodzieżowe i zero zmartwień. I taki junior z taśmy kończy 21 lat i z miejsca przepada mu 95% jego startów przez co zaczynają się problemy. Trzeba poszukać innego klubu, często z dala od domu, na zawody juniorskie z racji wieku nie ma już wstępu, słowem - kończy się beztroska, zaczyna się żużel. I ten żużel natychmiastowo takich gości wypluwa przez co kończą oni swoje przygody z tym sportem. Przykładów jest całe mnóstwo, zresztą podał je vicar: Konieczny, Świącik, Trzensiok, Madej, Lisiecki, Kret, Zgardziński, Malitowski, Cyran, Pulczyński itp. Po drugiej stronie mamy natomiast Smektałę, o którym zresztą nie wiemy czy by się nie sprawdził gdyby musiał rywalizować z juniorami obco.