Szykuje nam się mocne sądowe starcie w urzędzie patentowym w Alicante. Przemysław Maciejski, szef spółki komandytowo-akcyjnej Falubaz S.A. nie chce ugody z żużlową spółką Stelmet Falubaz Zielona Góra w sprawie nazwy.
Według władz żużlowej spółki sytuacja wygląda tak, że znak Falubaz, gdy idzie o działalność sportową, jest zastrzeżony dla nich. Zajmująca się obróbka metali i produkcją wyposażenia sortowni odpadów spółka Falubaz S.A, ma natomiast zastrzeżony ten sam znak, ale wyłącznie w swojej branży.
Nie byłoby problemu, gdyby w spółce kierowanej przez pana Maciejskiego myśleli i mówili tak samo. Oni jednak uważają, że nazwa Falubaz należy wyłącznie do nich. Zadeklarowali, że mogą klubowi dać licencję na korzystanie z nazwy, ale w żużlowej spółce nikogo takie rozwiązanie nie urządza.
Prezes Adam Goliński zauważa, że licencja oznacza, iż dziś zgoda na korzystanie z nazwy może być, ale klub w każdej chwili może ją stracić.
Prezes Goliński, choć druga strona nie przyjęła propozycji ugody (klub chciał mieć prawo do korzystania z nazwy w 100 procentach w żużlu, a w pozostałych sportach pół na pół), zapowiada twardo: - "Nie oddamy nazwy". Pewności w sprawie tego, co zdecyduje urząd patentowy w Alicante, bo tam będzie toczył się spór, nie ma jednak żadnej.