Zamieszczone przez
kolarz
ty wiesz i ja wiem, że każdą wymianę poglądów potrafisz sprowadzić do absurdu poprzez stawianie coraz bardziej idiotycznych pytań w stylu "co to jest podtapianie toru", "co to jest woda".
nie rozróżniasz deszczu od celowego zalania toru, co miało miejsce w gorzowie i na tym właściwie powinniśmy skończyć.
i nie ma znaczenia, że wydarzyło się to na zawarciu. toruń, leszno, zielona góra, obojętnie, pisałbym to samo, nawet gdyby zrobił tak falubaz.
raz czy drugi poleciałby walkower i skończyłaby się ta patologia.
brzydzę się kombinatorstwem, parciem na wynik kosztem widowiska, zawodników, ich zdrowia, a przede wszystkim kosztem uczciwości i fair play.
generalnie, są dwa stanowiska.
pierwsze, że tory są lub mogą być preparowane, a komisarze i sędziowie pilnują ich zgodności z regulaminem (to powiedzmy, oficjalna wersja).
drugie stanowisko, że tory są w miarę OK, może robione nieco pod gospodarzy, ale komisarze wp.alają się między wódkę i zakąskę, a przez swoją indolencję zamiast je ratować, psują jeszcze bardziej.
jednak pytanie o to, kto bardziej w ten sposób kwasi mecze: komisarze czy działacze, jest dylematem typu "jajko czy kura". nigdy się tego nie dowiemy w żadnym przypadku, bo każda ze stron zawsze będzie miała swoje racje. i nigdy nie będzie wiadomo, kto zaczął.
ale w uczciwość działaczy po prostu nie wierzę. i dopóki w polskim żużlu będzie taki paluch, cieślak czy żyto, to jak dla mnie komisarzy na meczu może być nawet po pięciu na każdy łuk.