Ciekawa sprawa z tym Musielakiem.
To nie jest typowe czołganie się jak u Hampela czy Janowskiego a raczej próba wbicia się na "raz, dwa ,trzy" w idącą w górę taśmę. Ryzyko nieraz się opłaca, nieraz nie.
Nazwisko Musielak prędzej spowoduje reakcję sędziego niż np Janowski, wreszcie część z ostrzeżeń dla zawodnika dawana jest "na wszelki wypadek", bo nawet na powtórkach nic nie widać.
Mnie się bardzo podoba argumentacja Mariano, ja to kupuję w sporej części. Musielak jak biblijny Dawid wspomagający podręcznymi sposobami żeby pokonać Goliatów speedwaya
Póki są takie zasady nie widze niczego zdrożnego w takich startach Musielaka. Taka sama część rzemiosła jak wpieprzenie się wspólnie z kolegą w płot a jakby bardziej finezyjna.
Lekkoatleci mają proste zasady-kazda reakcja na strzał startera szybsza niż fizjologiczne możliwości człowieka (0.1 sekundy) powoduje falstart i ostrzeżenie dla całego towarzystwa-kolejny to już dyskwalifikacja-niezależnie od winowajcy.
Tylko po co nam proste zasady i prosta elektronika, skoro wyniki na mecie cały czas są określane "na oko".
Im więcej uznaniowości tym bardziej potrzebna jest cała banda okołomeczowych satelitów