Pokaż wyniki od 1 do 20 z 20

Wątek: US Open 2015

  1. Powrót do góry    #1
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście

    US Open 2015

    Ostatni Wielki Szlem w 2015 roku

    Oto drabinka panów

    http://www.usopen.org/en_US/scores/d...l?promo=subnav

    Drabinka pań

    http://www.usopen.org/en_US/scores/d...l?promo=subnav

    Ciekawy będzie mecz Murraya z "szaleńcem" Kyrgiosem i polskie pojedynki kobiece, czyli Ula Radwańska z Magdą Linette i najprawdopodobniej lepsza z tej pary w drugiej rundzie zagra z... Agnieszką Radwańską. Polka w rundzie trzeciej jest prawie pewna Janowicz też znów ma ciekawą drabinkę, ale z nim nie można wybiegać dalej niż pierwsza runda

    Ukryta zawartość - mój blog o tenisie Ukryta zawartość Zapraszam serdecznie.

  2. Powrót do góry    #2
    Stały bywalec Awatar Sorel
    Dołączył
    22-04-2005
    Postów
    1,366
    Kliknij i podziękuj
    38
    Podziękowania: 356 w 141 postach
    Ta górna połowa drabinki ATP wygląda na wyraźnie lżejszą niż ta dolna.

    Szkoda, że wszystkie trzy Polki zamiast rywalizować z resztą świata musi walczyć ze sobą. Warto zwrócić uwagę na 20-latkę o nazwisku Schmiedlova. Słowaczka pokazała kawał wybornego tenisa w Cincinnati, imponuje regularnością, celnością uderzeń z głębi kortu i opanowaniem, co przy tych ciągłych rankingowych przepływach w damskim tenisie może skutkować, że po wygraniu kilku turniejów w ciągu 2-3 lat zostanie numerem jeden
    Ostatnio edytowane przez Sorel ; 28-08-2015 o 14:39
    Publikováno poèítaèe vyrobené v Èínì. Staèí klepnout na klávesnici vyrobené na Tchaj-wanu. Nahráno kabel vyroben kurva ví kde.

  3. Powrót do góry    #3
    Stały bywalec Awatar monty_burns
    Dołączył
    25-01-2006
    Postów
    944
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 4 w 3 postach
    Janowicz i wszystko jasne.
    Duży i dobry zawsze pokona małego i złego.

  4. Powrót do góry    #4
    Początkujący Awatar Golan
    Dołączył
    31-08-2015
    Postów
    1
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Po wycofaniu się Sharapovej ta ćwiartka wygląda komicznie (słabizna). Szkoda, że Aga w IV rundzie może natrafić na Serenę - czy doczekamy się pierwszego ćwierćfinału Agi na USO?

  5. Powrót do góry    #5
    Zaawansowany Awatar Roggi
    Dołączył
    26-08-2004
    Postów
    2,252
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Zanim impreza rozkręci się na dobre warto wrócić na chwilę do turnieju w Cincinnati, gdyż miało tam miejsce historyczne wydarzenie. Po ćwierć wieku banicji do zawodowego tenisa wróciło uderzenie, które ostatni raz można było obserwować chyba w wykonaniu Agassiego pod koniec lat 80 i na początku 90. Return z półwoleja przypomniał jak zabójczy może być ofensywny tenis gdy trafi na odpowiednie warunki.
    Na wolnych kortach NY Federer z taką grą zostanie zapewne rozstrzelany, ale miło było popatrzeć choćby przez chwilę na głupie miny tych wszystkich burków, okopanych za linią końcową i kompletnie zdezorientowanych tym co się dzieje.

  6. Powrót do góry    #6
    Użytkownik
    Dołączył
    26-04-2007
    Postów
    261
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Jerzy Janowicz szybko i gładko przegrał w 1 rd z Hiszpanem Cerreno-Busta.
    Tendencja spadkowa w ranikgnu juz 61 miejsce , po US open napewno jeszcze niżej.
    Sytuacja wygląda na coraz gorszą. Wypadnięcie z 100 z taką grą jest jak najbardziej możliwie i to jeszcze w najbliższch miesiącach.
    I powrót do kw. do turniejów chalangerów.. Bolesne to będzie dla Jurka

  7. Powrót do góry    #7
    Zaawansowany Awatar Roggi
    Dołączył
    26-08-2004
    Postów
    2,252
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Bardzo dobrze, kawał buraka. W ogóle nie żałuję takiego typa.

  8. Powrót do góry    #8
    Stały bywalec
    Dołączył
    26-04-2004
    Postów
    691
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Wczorajszy początek turnieju intensywny i straciłam od razu kilku swoich milusińskich
    Na pewno największą niespodzianką in minus była porażka Any Ivanovic (Kei mnie nie obchodzi). Serbka kiepsko wylosowała ale mogła rozegrać ten mecz odrobinę lepiej i równiej. Dzielnie nadrabiała straty a potem znów dostawała baty, o.
    Szczęścia w losowaniu nie miał też Tommy Haas. Co prawda Verdasco notuje słabiutki sezon ale nawet nie grający na swoim najwyższym poziomie Hiszpan był groźny dla Niemca, który w swoim tegorocznym powrocie do tenisa rozegrał chyba nie więcej niż 10 spotkań...Fernando jest doświadczonym zawodnikiem, jego nie zjedzą go nerwy, nie popełni jakichś horrendalnych błędów taktycznych, więc nie było dla Tommiego taryfy ulgowej. Właściwie to cud, że rozegrał 5 setów bez kreczu , poza ostatnim solidnie walcząc. (A ja trzy ostatnie wytrwale obejrzałam, dostając oczopląsu przy słabym streamie w necie). Aż szkoda, że to nie był zwykły turniej, bo Niemiec 2 sety wygrał, ostatnio i tyle mu się nie udawało w amerykańskiej serii.
    Żebyście nie myśleli, że jestem jedyną fanatyczką Haasa, to powiem, że na widowni w pierwszym rzędzie była laska w koszulce z poprzeczną strzałką i napisem "I'm with this guy until TOMMY HAAS shows up"

    Mecz Janowicza skwituję milczeniem. Zawsze starałam się widzieć te lepsze aspekty Polaka ale on coraz dobitniej pokazuje, że już się chyba nie zmieni. Pal sześć zachowanie ale głowa, głowa, głowa...

    Dzisiejsze mecze na razie nie dostarczają tak wielkich emocji. Ciekawe czy starcie wskazywane jako konfrontacja dnia spełni oczekiwania. Panowie raczej się nie zbluzgają i nie pokłócą, wbrew nadziejom niektórych, bo Murray podobno lubi Kyrgiosa poza kortem. Większa niewiadomą jest dla mnie zachowanie nowojorskiej publiczności. Amerykanie zawsze lubili niepokornych graczy, więc może nie zlinczują buczeniem Australijczyka i Nick zagra z podniesioną głową. Ale jeśli go sprowokują okrzykami czy gwizdaniem, to być może znów polecą grzywny
    Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość

  9. Powrót do góry    #9
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Turniej się zaczął ale pomimo paru pomniejszych sensacji bez jakiegoś wielkiego przytupu. Najwięksi faworyci łoją podrzędnych grajków aż miło (nie licząc Staszka i Mariego), kreczów przybywa, ale o dziwo Tommy nie partycypował w rekordzie . Bardzo ładnie sobie wczoraj potrenował Padre swoje nowatorskie rozwiązania returnowe, wcale ładnie Rogerku. Oby tak z większymi potentatami szło. Nad Jerzym pastwić się raczej nie zamierzam, bo przecież leżącego się nie kopie, a poza tym on ma inne, prawdopodobnie bardziej krągłe niż piłki tenisowe priorytety. Widocznie to mu wystarcza, a skoro jest najmądrzejszy na całym świecie, a może i w jego okolicach i nikt tak jak on sam i może jego mamusia genialnie nie poprowadzi jego kariery, to niech sobie robi, co chce. Facet, który dwa lata temu o mało nie wygrał Wimbledonu gra na poziomie drugiej rundy jakiego podrzędnego challengera (i nici z nieznęcania się nad Dżerzim).

    Amerykanie podniecają się swoim nieskończonym dachem jak my nieskończoną autostradą A2 przed Euro 2012. Każda pliszka swój ogonek chwali.
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  10. Powrót do góry    #10
    Stały bywalec
    Dołączył
    26-04-2004
    Postów
    691
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Krecze, krecze...Co roku podczas US Open wielu zawodników poddaje mecze i wciąż nas to dziwi. Choć muszę przyznać, że w ostatnich latach lista nieobecnych zaczynała się od rezygnacji ze startu a tym razem tak dużo wycofań nie było a krecze już pobiły rekord.

    W pierwszej rundzie poodpadało też kilku tenisistów barwnych na korcie (a część i poza nim), jak Kyrgios, Brown, Baghdatis czy Monfilis. Co pozostało widzom, poza mniej lub bardziej ciekawymi meczami średniaków?
    Możliwość obserwacji nimbu ekskluzywności otaczającego spotkania gwiazd takich jak Roger Federer, Novak Djokovic, Serena Williams czy Andy Murray, choć ten ostatnio od niedawna i głównie na gruncie brytyjskim. Te gorące nazwiska trenerów, te świetnie skrojone i dopasowane stroje, wypisane fantazyjną czcionką inicjały umieszczane od butów po czapki i majtki. Luksusowe zegarki, celebryci w boksach trenerskich, o zainteresowaniu mediów nie wspominając. W moim odczuciu do tego grona nie można zaliczyć Rafy Nadala, który od lat trzyma się swojego wujka i grona najbliższych. Nie uszczęśliwia go chyba brylowanie w świetle reflektorów i właściwie po dziś dzień pozostał nieśmiałym nerwusem z kortową manią natręctw. To dowodzi, że osiągnięcie tenisowych szczytów nie zawsze stwarza medialną gwiazdę.
    A w ostatnim dziesięcioleciu ten trend przybrał niespotykane rozmiary. Choć już tak się do niego przyzwyczailiśmy, że przestajemy na to zwracać uwagę. Dopiero podczas jakiegoś mało ekscytującego meczu można uchwycić ten subtelny powiew PR-u. I tak gdy wczoraj Djokovic w nocnej sesji rozgrywał swój "sparing" z Heider-Maurerem, nudzący się kamerzyści pokazywali a to Jamiego Foxa z boksie trenerskim Serba, a to skrzyneczkę z trocinami(!) do osuszania rąk a to jakiś żarcik czy uśmieszek Novaka. Trudno było oprzeć się impresji, że Nole unosi się w takiej chmurze bogactwa i sukcesu, że właściwie nic nie musi...Tymczasem na to wrażenie pracuje zapewne sztab ludzi a reklamodawcy i media tylko radośnie podchwytują jego branding.

    Tymczasem Murray przegrywa drugi set z niegwiazdorskim Monnarino. Taką satysfakcję mam za darmo. A raczej za cenę opłaty za kablówkę
    Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość

  11. Powrót do góry    #11
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Oglądanie tak bezradnego Nadala nie jest przyjemnością nawet dla mnie. Nie dość, że z bieganiem już jest gorzej, to jego kontry są po prostu bezużyteczne. Świder się stępił i stracił prędkość, Fabio dobiegał do jego piłek z dziecinną łatwością i to on rozstawiał Rafę po kątach. Hiszpan nie miał zupełnie konceptu, niby przebijał i wyglądało to w miarę agresywnie, ale to była agresja na poziomie obecnego stanu Wisły w Warszawie. Przedostatni gem meczu w wykonaniu Włocha to iskra czystego geniuszu.
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  12. Powrót do góry    #12
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Widzę, że idziemy na rekord. Do końca turnieju 5 dni, a my mamy 11 wpisów . Nawet nikt nie przejął się porażką Panicza i faktem, że Cilić jak widzi Nowy Jork, to dostaje amoku .
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  13. Powrót do góry    #13
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Marin Cilic swoimi heroicznymi pojedynkami przypomina nieco Alberto Costę z Roland Garros 2003. Hiszpan podobnie jak teraz Chorwat był wówczas obrońcą tytułu i mało kto na niego stawał, a on po dwunastu miesiącach zdołał awansować do półfinału tocząc po drodze kilka pięciosetówek. Przegrał dopiero po walce z Juanem Carlosem Ferrero. Czy podopieczny Gorana Ivanisevica podzieli jego los i nie sprosta Novakowi Djokovicowi?

    US Open to jednak nie tylko świetny turniej dla Cilica. Znów przypomniały o sobie Włoszki. Wybitna deblistka Roberta Vinci osiągnęła swój pierwszy wielkoszlemowy półfinał (wcześniej grała w Nowym Jorku w ćwierćfinale w latach 2012-2013), a Flavia Pennetta wróciła do najlepszej czwórki na Flushing Meadows po dwóch latach.
    Ukryta zawartość - mój blog o tenisie Ukryta zawartość Zapraszam serdecznie.

  14. Powrót do góry    #14
    Stały bywalec
    Dołączył
    26-04-2004
    Postów
    691
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Taka ilość wpisów jaki turniej. Do porażek Nadala powoli się przyzwyczajamy a przegrana Murray'a mało kogo tu rusza Właściwie to raczej fakt, że Federer trzyma się (póki co) mocno, jest w tym roku godny odnotowania.
    A poza tym ma się wrażenie, że ciągle oglądamy to samo. Z pewnością mało kto spodziewał się w ćwierćfinale Lopeza czy Andersona ale nie są to nowe nazwiska. Nawet na deszcz nie można ponarzekać, bo pogoda wyjątkowo dopisała.
    Już nawet nie da się zwalić tego wrażenia deja vu na "wielką czwórką", bo się nieco przetasowało w ostatnich dwóch sezonach. Chyba chodzi o to, że kiedyś, dawno dawno temu, czyli jeszcze jakieś 10 -15 lat wstecz każdy turniej wielkiego szlema czymś się wyróżniał. Inna nawierzchnia preferowała innych specjalistów, więc roszady nazwisk i stylów gry dawały urozmaicenie. Teraz większość zawodników gra to samo niezależnie od nawierzchni i pomyślałby kto, że mamy taki wysyp tenisistów kompletnych ale rzeczywistość jest dla tej dyscypliny smutniejsza...To mi oczywiście nie przeszkadza kibicować przebijaczowi Djokovicowi, bo jego wygibasy w defensywie nadal mnie nie znudziły. Ale dobrze, że jeszcze niektórzy trochę chodzą do siatki i potrafią zaskoczyć
    Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość

  15. Powrót do góry    #15
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Zwycięstwo Vinci z Sereną to chyba sensacja półwiecza w kobiecym tenisie! Mądry, sprytny tenis doświadczonej Włoszki to jedno, ale katastrofa mentalna Amerykanki i ta wielka presja zdobycia Wielkiego Szlema zrobiły swoje... Komiczny mecz i jakie niespodziewane zakończenie!

    Włoski finał Pennetta - Vinci to niezły temat dla statystyków. Obie panie zagrają w swoim pierwszym finale w jednej z czterech największych i najważniejszych tenisowych imprez na świecie.
    Ukryta zawartość - mój blog o tenisie Ukryta zawartość Zapraszam serdecznie.

  16. Powrót do góry    #16
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Flavia. Lepszego zamknięcia kariery nie sposób sobie wymarzyć. Włoszka dogra do końca roku i odwiesi rakietę na kołku. Po takiej premii finansowej może sobie na to pozwolić, wszak dziś skasowała 1/3 tego co do tej pory w ciągu całej kariery, może człowiekowi nawet odbić .

    Jutrzejszy finał zaś to niemal kopia sytuacji z Wimbledonu, są jednak pewne niuanse, które każą nieco przychylniej popatrzeć na szanse Rogera. W Wimbledonie wszyscy zastanawiali się po półfinale (skądinąd słusznie), czy Roger zdoła utrzymać kosmiczny poziom z meczu z Murrayem, a po półfinale US Open podobnych głosów właściwie nie ma. Szwajcar wydaje się wręcz nie do ruszenia, a jego fruwanie po korcie to jakiś kosmos. Facet rozgrywa 17 sezon zawodowego tenisa i bez przesady można powiedzieć, że w ogóle po nim tego nie widać. Widać natomiast różnicę w szanowaniu się i podejściu do własnej fizyczności. Kiedy p. Nadal i p. Djokowić zarzynają się bez umiaru w karkołomnych wielogodzinnych, tenisowych MMA, Roger umie znaleźć właściwe priorytety, wie kiedy odpuścić. Stąd jego nadzwyczajna jak na jego wiek świeżość (w kroku, jakby powiedział nieodżałowany klasyk). Stąd też brak choćby najmniejszych sygnałów z jego obozu o ewentualnej emeryturze. A jutro nadzieje są o tyle spore, że Fedek rozegrał w gruncie rzeczy sześć sparingów w drodze do finału i będzie na pewno bardziej wypoczęty niż przed finałem Wimbledonu, w meczu z tenisowym Birkutem ma to niebagatelne znaczenie. Kto wie, może magia znowu zadziała...
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  17. Powrót do góry    #17
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Magia znów nie zadziałała... Deja vu, Deja vu... Który to już raz?

    Skąd my to znamy? Wielka forma Federera, demolowanie rywali bez straty seta, perfekcyjny tenis, znakomite poruszanie się po korcie, świetne ataki, do tego ogranie Djokovica w Cincinnati i... to wszystko jak zwykle na nic. Mecz był bardzo zacięty i intensywny, a każdy z setów miał dość dziwny przebieg. Ale jak zwykle w przypadku Novaka i Rogera zadecydowały błędy tego drugiego, ale przede wszystkim marnowanie najważniejszych szans na zmianę losów finału (4/23 bp przy znacznie słabszym serwisie Djokovica niż w Londynie)! W secie pierwszym Szwajcar szybko odrobił przełamanie, ale raz jeszcze stracił podanie. W drugim w końcu za czwartym setbolem doszedł do głosu i wyrównał, ale później była powtórka z tegorocznego Wimbledonu. W trzeciej partii Roger prowadził 4:3 i mógł przełamać na 5:3, co otworzyłoby mu drogę do prowadzenia 2:1. Zamiast tego przegrał trzy gemy z rzędu. I wreszcie w czwartej odsłonie od razu został przełamany... W końcówce rzucił się do odważnego odrabiania strat, ale było już na to za późno. Takich okazji Serb nie marnuje. I pomyśleć, że gdyby nie Roland Garros i Stan Wawrinka to "Nole" zgarnąłby Wielkiego Szlema... Ale nie ma co narzekać. Pozostał z trzema triumfami tak jak Serena... To już jego dziesiąte wielkoszlemowe zwycięstwo, a drugie w Nowym Jorku po 2011 roku.

    Szkoda mi trochę Stefana Edberga, bo on naprawdę bardzo dobrze pomaga Federerowi i jeszcze rozwija jego tenis, ale od 2012 roku Roger wciąż nie wygrał imprezy wielkoszlemowej i nie potrafi dobrać się do skóry Djokovicowi.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 14-09-2015 o 09:10
    Ukryta zawartość - mój blog o tenisie Ukryta zawartość Zapraszam serdecznie.

  18. Powrót do góry    #18
    Stały bywalec
    Dołączył
    26-04-2004
    Postów
    691
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Wkurzenie, niedosyt, żal. Nie takich uczuć spodziewałam się doznać z okazji finału tegorocznego US Open.
    Ten finał miał być rekompensatą za dość słaby turniej i okazją, by, dla odmiany, pokibicować Rogerowi Przez opóźnienie nie tylko nie obejrzałam go na żywo ale dopiero dziś w powtórce z brutalnymi przeskokami przez gemy. To jakby jeść rozpuszczone lody - niby składniki te same, smak ten sam ale czegoś brakuje...

    Tak jak napisał Grek, Federer zagrał perfekcyjny turniej, ale puchar okazał się być znów o jeden mecz za daleko. Djokovic rozegrał ledwie poprawny turniej a ćwierćfinał i półfinał wręcz kiepskie, a jednak postawił na swoim. I jakoś nie potrafię się z tego cieszyć, bo za bardzo szkoda mi Szwajcara. Jego eksplozja mocy pod koniec czwartego seta była niewystarczająca. Co z kolei można powiedzieć o Serbie to to, że ma nie tylko żelazne łydki ale i nerwy ze stali Prowadzić z rywalem 5:2 w drugim secie a potem znaleźć się w sytuacji, w której przy twoim serwisie przeciwnik ma dwa break pointy do wyrównania na po 5, co stawia pod znakiem zapytania dalsze losy całego meczu, musi wywoływać presję. A Novak robi swoje i jeszcze w tym gemie kończy mecz.
    Nie potrafię nawet zanalizować finału z punktu widzenia Rogera. On sam chyba tak uwierzył w swoje niepokonanie, że potem musiał być w szoku. Z jednej strony pokazał w tym sezonie, że absolutnie nie ma powodów do wspominania o zakończeniu przez niego kariery ale z drugiej strony to może być dla niego o jeden przegrany finał za dużo. Zobaczymy podczas finałów Masters...
    Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość

  19. Powrót do góry    #19
    Zaawansowany Awatar Roggi
    Dołączył
    26-08-2004
    Postów
    2,252
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Roger sam jest swoim największym rywalem na korcie i gdyby miał choćby 10% większe jaja to tych turniejów wielkoszlemowych byłoby na koncie już powyżej 20. Obalam też mityczną lewą rękę Nadala jako nadrzędną przyczynę porażek z Hiszpanem. Federer to samo wyprawia od dłuższego czasu również przeciwko Djokowi.

  20. Powrót do góry    #20
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Nie widziałem ani meczu, ani powtórek, o godzinie 0:45 wybrałem zdrowy sen, zamiast zagryzania warg i patrzenia na marnowane seryjnie breakpointy. To jest jakaś rogerowa stała, że on potrzebuje zylion breakpointów przeciw takiemu grajkowi jak Nadal, czy Djokowić, żeby wykorzystać choć jeden. Jak to jest, że facet potrafi ograć takiego Isnera, czy Karlowicia w sposób bezapelacyjny, czasami odbierając im po jednym serwisie na seta (co przecież w ich wypadku osiągnięciem jest poważnym), a nie potrafi dobrać się do przeciętnego podania Serba? W sposób fizyczny tego pojąć nie sposób, metafizyczny... no cóż, ileż to już razy okazywało się, że Roger w meczach o wielką stawkę z tymi akurat rywalami kładzie głowę na topór, choćby to był tępy kozik i czeka na dekapitację. To niepojęte, że człowiek mający nad Nowakiem całe tony przewagi technicznej, człowiek przygotowany kondycyjnie niemal do perfekcji, wychodzi na mecz jakby zostawił w szatni cojones. W głowie się nie mieści po prostu . Gdyby to chociaż był taki Nole jak z 2011 - jeszcze można byłoby to jakoś przełknąć, rywal świetnie przygotowany, prowadzący defensywę na kosmicznym poziomie, prawdziwa ściana, która potrafi oddać cios dwa razy mocniejszy, niż jej zadano... OK. Ale tu? Nowak od Wimbledonu począwszy gra naprawdę przeciętnie, już dawno nie robi takiego wrażenia jak wtedy, gdy młócił seryjnie zdrowego Nadala, gdy wyprowadzał bekhendowe kontry rodem z Księżyca, gdy zagrywał kąty niemal natchnione. Teraz jest rzetelne rzemiosło, ale bez ryzyka, do tego naprawdę kiepska gra przy siatce. Taki zawodnik jak Roger, który normalnie ma w głowię ofensywę i agresję, na tego przeciętnego nawet Serba nie ma jednak antidotum. Smutne
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •