to ja rozumiem i wiadomo ze nie dorastaja do piet innym wychowankom z innych miast. btw. mowienie przez Mariana ze Leszno ma najlepszych wychowankow na podstawie jednego turnieju jest dziwne jak ktos ma czas niech sporzadzi tabele wychowankow z medalami najwazniejszych imprez w Polsce osttaniej dekady to zobaczymy sam jestem ciekaw
t_zg (20-08-2014)
Mysle,ze w Gorzowie wiele nie ustepuja,a przy najmniej probuja cos robic i słusznie.Obecny stan Leszczynskiej szkółki to głównie zasługa Dworakowskiego ,ktory nie szczedził na ten cel srodków,miał chłop wizje druzyny złożonej z samych wychowankow,niestety nie było mu dane tak długo wytrzymac w tym popie.... zuzlowym swiatku.W Lesznie obecnie najlepiej szkola. W tej kwestii nie ma co wiele dyskutować.
Wyszkolic to połowa sukcesu,pozniej trzeba miec jeszcze pieniadze lub poprostu chciec je wydać na sprzęt dla nich,bo na tym co maja od rodziców,drobnych sponsorow to zazwyczaj starcza,zeby dozywotnio smigali sobie w zawodach młodziezowych.Poza tym w klubach brakuje odwagi,zeby ich wepchnac do składu.Cisnienie na wynik,układy,presja sponsorów i ogladamy dołujacych,przereklamowanych mistrzów.
Leszno mogło smiało spróbowac wstawic do składu ktoregos z tych młodych chłopaków w zamian za rozpaczliwie słabych Balinskiego lub Michelsena.Gorzów jak szuka oszczednosci mógł probowac tego samego manewru za drogich w stosunku do osiaganych wyników Sundstroema i Gapinskiego.
A tak wszyscy wiemy,ze cos tam sie dzieje w Lesznie,Gorzowie,czy Gnieznie,ale nic z tego nie wynika.
ostanie 10 lat nie wliczajac "Kasków":
Leszno 17-13-9
Toruń 11-12-3
Tarnów 7-5-2
Wrocław 7-1-3
Częstochowa 5-1-1
Zielona Góra 4-16-8
Gorzów Wlkp. 4-7-8
Rzeszów 4-1-3
Piła 3-5-3
Bydgoszcz 3-5-2
Rybnik 3-0-8
Ostrów Wlkp. 2-3-4
Lublin 1-0-1
Gdańsk 0-0-4
Grudziądz 0-0-1
IMP, MIMP, MPPK, MMPPK ps. Hampela liczylem jak "Piła" bardziej miarodajnie by bylo wliczyc Zloty Kask usuwajac zawody mlodziezowe
Ostatnio edytowane przez Robi ; 20-08-2014 o 16:58
kapitan bomba (20-08-2014)
IMPJ:
Toruń - 2 x złoto, 4x srebro (Ząbik, Miedziński, Przedpełski)
Tarnów - 1 x złoto, 1 x srebro (Kołodziej)
Gorzów - 1 x złoto, 1 x srebro, 2 x brąz (Zmarzlik, Hlib)
Zielona Góra - 2 x złoto, 1 x srebro, 3 x brąz (Zengota, Pytel)
Wrocław - 3 x złoto (Janowski)
Leszno - 1 x złoto, 4 x srebro (Kasprzak, Pawlicki Przemek, Pawlicki Piotr, Adamczewski, Musielak Sławomir)
Rzeszów - 1 x brąz (Lampart)
Gniezno - 1 x brąz (K. Gomólski)
Gdańsk - 1 x brąz (Pieszczek)
Rybnik - 1 x brąz (Romanek)
Już ta statystyka pokazuje, że Leszno to jednak czołowy ośrodek szkolenia. Tam medale zdobywało aż 5 zawodników. Nie jest to jednorazowy wyskok, jak w przypadku Janowskiego, czy Kołodzieja.
Pozdrawiam
Z twarzy podobny zupełnie do nikogo...
Szkolenie przez kluby jest bytem wyobrażonym.
Może nie wszędzie ale powoli takim się staje. Jak nie masz ojca żużlowca to ciężko cokolwiek zdziałać. Leszno ma ten atut, że pokolenie rajderów z lat 80tych spłodziło synów. Są Kasprzaki, Pawliccy, Okoniewski, Jankowscy. Falubaz miał trudniej, bo Andrzej machnął same dziewuchy, Maciek Jaworek to nawet nie wiem czy ma dzieci, Szymkowiak podobnie, tylko Sławek Dudek stanął na wysokości zadania
Czyli Marta jest równie potężna jak Falubaz. W zasadzie ona jest potężniejsza, bo w ZG pracuje na to kilka osób, a ona jedna.Zielona Góra 4-16-8
Gorzów Wlkp. 4-7-8
Rzeszów 4-1-3
Szymkowiak zdaje sie ma córkie.
CarlitosFalubaz (20-08-2014)
to sa medale wychowankow a nie klubow, a wiec za finał MPPK w 2005 Kuciapa zloto dla Rzeszowa, Sledz takze zloto ale dla Lublina no bo jak mialem to policzyc 0,5 zlota ?
To zależy co rozumiemy poprzez "szkolenie", bo zazwyczaj do speedway'a trafiają chłopcy, którzy mieli uprzednio kontakt z motocyklem i w ten sposób można powiedzieć, że zanim jeszcze zdecydowali się na bycie żużlowcem to już umieli tyle, że spokojnie by im ta wiedza do czegoś wystarczyła a do reszty by doszli sami. Ale dla mnie to raczej (nawet nie "raczej", a "na pewno") pojęcia długofalowe, a nie że w wieku lat -nastu wykres funkcji rozwoju żużlowca osiąga pewien punkt, który oznacza, że oto właśnie wszystkiego się nauczył i jest "wyszkolony". Gdyby zaś przyjąć teorię, że tzw. "szkolenie klubowe" nie ma racji bytu, to w zasadzie nie ma sensu dalszego funkcjonowania klubów jako takich, a one jednak są. Dlaczego?
Bo to one podlegają regulaminom sportu żużlowego, one są najczęściej dysponentem toru, one ten tor przygotowują żużlowcom na zajęcia (nieodpłatnie), w ich szeregach pracują ludzie, którzy w razie czego służą swoją wiedzą (ile kto z niej skorzysta - to indywidualna sprawa), to one zgłaszają zawodników do zawodów, to one dają możliwość grupie około 150 żużlowców regularnie niemalże co tydzień uprawiania i rozwijania się w tym sporcie (kontakt ze sobą nawzajem, różne nawierzchnie, geometrie), one zabezpieczają młodym zawodnikom pieniądze "na start", bo żaden z nich zapewne nie dysponuje aż takimi funduszami, by za kasę tatusia czy paru sponsorów być przygotowanym od razu do ścigania na najwyższym poziomie, to kluby zapewniają pewnego rodzaju stabilizację, że jak jeden mecz nie wyjdzie, to można się poprawić i pojechać lepiej w następnym, to one nierzadko wyciągają do zawodników pomocną rękę, by ci z poziomu "lokalny superstar" nie musieli spaść do rynsztoku, to w klubach spotyka się bardziej doświadczonych kolegów, od których można się czegoś nauczyć (co młodzi sami często podkreślali). Gdyby klubów nie było, nikt by nawet za dopłatą nie przyszedł na stadion celem oglądania w turnieju indywidualnym Brzozowskiego, Pulczyńskich, Śwista czy Staszewskiego, ścigających się o puchar kandydata na posła, a Zmarzlik by się dowiedział od sir Tomasza dokładnie tyle, ile by mu za tę jego wiedzę zapłacił. Oczywiście pod warunkiem, że w latach 80 ubiegłego stulecia papa Gollob zechciał swoich synów pchnąć ku karierze żużlowca, gdyby ani w Bydgoszczy, ani w Toruniu, ani nawet w Grudziądzu nie odbywały się regularnie żadne zawody i zajęcia.
No ale w sumie co to za argumenty, przecież to jakaś marna imitacja rozwoju. Najważniejsze że pan Sławek sam syna wszystkiego nauczył i nikt inny już im do szczęścia nie był potrzebny. A że zarabiają w jakimś tam Falubazie... A co to jest Falubaz? SEC - to tak, tam się na gotowe przychodzi, odjedzie się parę kółek kilka razy do roku i wszystko gra. Przedpełski w Szwecji? W lidze, W KLUBIE? Cóż to za pomysły! Zwiewaj stamtąd chłopie, bo kluby nic ci w rozwoju nie dadzą, szukaj imprez indywidualnych, suto opłacanych, zamiast tej podrzędnej amatorszczyzny. Tam jest miejsce dla starego i słabego Maxa, nie dla ciebie.
ps. chyba że "szkolenie" oznacza drogę do momentu zdobycia licencji żużlowej, wówczas przyznaję rację, rola klubów w tym może być znikoma czy wręcz żadna. Tyle że np. w koszykówce dziecko uzyskuje licencję na podstawie oświadczenia rodzica i zgłoszenia klubowego (uwzględniając ważne badania lekarskie), ale ani szkoleniem, ani żadnym rozwojem bym tego na tym etapie jeszcze nie nazwał. No i cóż tu dużo mówić, 16-letni zawodnik może umieć płynnie pokonywać łuki, ale żeby nazywać go "wyszkolonym", to chyba jednak potrzeba trochę więcej czasu, wysiłku i pieniędzy. I to nie tylko swoich własnych.
Kluby siłą rzeczy dają możliwość startów i naturalnie daje to zawodnikowi możliwość rozwoju, ale czy to będzie klub, w barwach którego zawodnik zdał licencję, u którego trenował przed licencją, czy u którego jeździł ileś sezonów - to obojętnie. Przedpełski zaczynał karierę w Toruniu, a słusznie zauważyłeś, że korzysta również z jazdy w Szwecji. Kluby to po prostu narzędzia rozwoju, ale tym rozwojem - od samego początku kierują sami zawodnicy.
Najlepiej szkoli Leszno. Prócz nich może jeszcze Toruń prezentuje jakieś systematyczne podejście. Cała reszta to pojedyncze wystrzały uzdolnionego młodzieży bardziej " wbrew" niż "dzieki" klubom.
Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk
IN PROTAS I TRUST !!!